Latest post of the previous page:
Aq, kolejny rozdział wklej w "Tu wrzuć..." jako nowy post. Te zostały połączone po przenosinach, ale w spisie treści są linki do każdego osobno:Aq - Wieś Rozdział 1
Aq - Wieś Rozdział 2
Aq - Wieś Rozdział 3
Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Latest post of the previous page:
Aq, kolejny rozdział wklej w "Tu wrzuć..." jako nowy post. Te zostały połączone po przenosinach, ale w spisie treści są linki do każdego osobno:To „dużych” jakoś mi nie brzmi. Napisałbym „rozszerzonych”. Pamiętam, taki widok.Zwierzę stało spokojnie, wypuszczając obłoki pary z dużych nozdrzy.
Przecinek przed „a”.Nakrył grzbiet kocem a lejce rzucił na przód furmanki
Może się mylę, ale żeby zostawić dobry ślad (za sobą, zapachowy), to należałoby jechać po wiatr.Będę jechał z wiatrem, żeby zostawić dla wilków dobry ślad – zaśmiał się szczerząc zęby.
Przecinek przed „a”.Nawoływali go głośno a on chichotał chowając się za grubymi pniami drzew.
Konsekwentnie też by należało kursywą.Wracaj do mnie mój mały urwisku.
„zza”Zerkał na nich z za grubych pni,
Przecinek przed „a”.Powoli zakradał się do syna, ostrożnie krocząc wśród zielonego runa a gdy był już blisko,
„stanął”tylko staną tuż za nim.
Przecinek przed „a”.Ciepłe powietrze gotowało się w ich nozdrzach a mocny napar wydzielin mieszał im w głowach.
„Klęknął”. Chociaż lepiej by było „Ukląkł”Klękną przy synu zasłaniając dłońmi jego uszy.
„to z ulgą”to w uldze wspominał jak ojciec podnosi go na ręce zabierając daleko od dziecinnego koszmaru.
Powtórzone „cię”. Może: „tak bardzo mi ciebie brak.”Dlaczego już cię nie ma ojcze, tak bardzo mi cię brak.
Kropka po „niepewnie”, albo duże T.- Tak – uśmiechnęła się niepewnie – To chyba będzie droga wspomnień.
Powtórzone „jej”. Pierwsze można spokojnie opuścić.odwzajemnił jej uśmiech.
Pomógł jej wejść na furę,
Przecinek przed „a”. Również dalej to się nader często powtarza; nie będę już zaznaczał.podtrzymując za zmarzniętą dłoń a ona zakryła głowę ciepłą chustą i także podała mu rękę
„on” można sobie darować.- Popatrz – dotknęła jego ramienia, gdy on spoglądał w jej niebieskie oczy.
„uśmiechnął”uśmiechną się ciepło spoglądając to na niego to na dziewczynę – I weźmij to drewienko, co by nam umilało grając.
„rzekł”- Równej drogi – rzekła Jacek, klepiąc przy tym Marka po ramieniu.
„objął”Chłopak obiją jedną ręką dziewczynę a ta czując jego ciepło wtuliła się w jego ramię.
„do nich” - do usunięciaJacek odprowadzał ich wzrokiem, machając do nich, bo kochał tego woźnice jak brata,
Przecinek przed „spoglądając”.Skarcił jeszcze Marka mocnym uderzeniem w ucho spoglądając na chyboczący się na boki wóz.
Kursywa albo cudzysłów by się przydał.Równej drogi druhu, pomyślał pociągając łyk wina.
„wokoło”Psy szczekały głośno obiegając furę w około
Raczej liczba mnoga – drewnianymi domostwami.Wtuleni w siebie, oglądali życie rozgrywające się pomiędzy drewnianym domostwem.
Powtórzone „mocno”.Westchnęła głęboko a chłopak pocałował ją mocno i namiętnie, przytulając mocno.
„przekup” niezbyt brzmi, lepiej przekupek. I one nie rozmawiają, takim określeniem nie stwarzasz też nastroju; jazgoczą, zachwalają towar, kłócą się, itp.Czuli ciepło ognia i zapach mięsiwa, słuchali rozmów przekup i targi chłopstwa, wychwalających swe produkty.
Zdanie do przeredagowania.Wóz kołysał się przyjemnie, połykając drogę aż mijając ostatnią zagrodę, przeciął granicę wsi i wjechał wprost w gęstniejący las.
Zbyt napuszone i przeintelektualizowane.Wiejski gwar umilkł na dobre a uszy podróżnych wypełnił subtelny i przyjemny szum, rozchodzący się od koron drzew po poszarzałe runo.
Powinno być „zamarzniętą”. Droga nie marznie, a zamarza.Jechali teraz zmarzniętą drogą,
Powtórzone „tu”.tętniące tu życie. To był jego dom i cieszyła go każda chwila, spędzona właśnie tu.
Powtórzona „droga”.Byli na drodze, przed głównym traktem, który kierował ich do rozwidlenia a tam już krętymi drogami mieli zmierzać do celu.
„jej” niepotrzebneMagda patrzyła na wiejski cmentarz mrużąc oczy i poprawiała ciepłą chustę okrywającą jej głowę.
„Magda” do usunięcia. Wiadomo, o kogo chodzi.Jednak po chwili Magda rozpłakała się na dobre.
Trzy razy „jej”, plus rymujące się „niej”. Trzeba przeredagować.Gęste łzy spływały po jej policzkach, zatrzymując się na chwilę na zmarzniętych ustach, a dalej jak krople rosy kapały na ubranie. Chłopak patrzył na jej łkanie nie dotykając jej w ogóle, chciał, aby to wszystko wyszło z niej, ulatując gdzieś daleko wraz ze wspomnieniami.
Kropki i duże/małe litery.ty – spojrzała załzawionymi oczami na Marcina – Nie zostawisz mnie nigdy, prawda?
- Przecież wiesz – odpowiedział cicho patrząc na nią – Przecież wiesz, że jestem zawsze przy tobie, bo cię kocham.
„wokoło”świat roztaczający się w około.
.przebijając się pomiędzy nimi bladymi promieniami. Dotykały ich twarzy głaskając zmarznięte policzki
Chociaż odległość była znaczna, młode koźlęta schowały się szybko za matką, spoglądając niepewnie zza jej ciała.Chociaż odległość była znaczna to młode koźlęta schowały się szybko za bezpieczną matką, spoglądając niepewnie z za jej ciała.
„sięgnął”Chłopak sięgną głęboko do kieszeni kubraka.
„dmuchnął”Marcin lekko dmuchną w ustnik a palcami pozakrywał nagie otwory.
„chwilę”Magda wstrzymała się przez chwile nabierając powietrza w płuca.
Wyrzuć tego powtarzającego się chłopaka. W tym wypadku podmiot domyślny jest zupełnie wystarczający.Chłopak dostrzegł kilka świec i zajął je ogniem a izba oświetliła się na dobre.
Może zamiast „dużymi”, „szeroko rozwartymi”?i rozglądała się na boki dużymi oczami.
„stygnąc”a on stał tak ostygając w błogiej przyjemności.
Lepiej „stała”.Magda była tuż przy kominku,
„różne przyprawy”Dziewczyna jeszcze przez moment krzątała się przy ogniu mieszając i dodając różnych przypraw.
To trzeba jakoś wyodrębnić.Porozmawiaj z ojcem, bo mi gnaty połamie,
Jednak, gdy wieczorem przyszedł do Wójta i gdy ten rzucił już w progu, że Magda z nim pojedzie, to ucieszył się w duchu.Jednak, gdy wieczorem przyszedł do Wójta i gdy ten rzucił mu już w progu, że Magda jedzie z nim, to chłopak ucieszył się w duchu.
Przecinek przed „maczając”.Pokroił chleb i oboje jedli rękami maczając go w tłuszczu ociekającym z kurczaka.
O jakich zwierzętach mowa?- Myślisz o zwierzętach? – zapytała Magda – O tym, co mogło się stać, że tak wszystkie na raz zdechły.
„jej” do usunięcia.po czym spojrzał dziewczynie prosto w jej niebieskie oczy.
Przecinek przed „zasychając”. I przed „a” oczywiście.Tliły się teraz na wpół wypalone a wosk z nich spływał zasychając szybko u podstawy.
Przecinek przed „na”.na krwi i pompującym ją sercu na dziewczynie.
„dziewczyny” do usunięcia; przed chwilą zresztą było to słowo.która wczesnej miała się zacisnąć na gardle śpiącej dziewczyny.
Skąd miał tę zapaloną świecę? Przed chwilą w izbie zapanowała ciemność, więc wszystkie zgasły.Chłopak wskoczył na łoże mając w dłoni zapaloną świecę.
Powtórzone „przetoczył się”.aż przetoczył się przez łoże upadając na zimnych deskach.
Izbę wypełnił głośny wrzask, który wydawał się nie mieć końca.
Zerwał się szybko na równe nogi i poczuł nagły zawrót głowy. Przetoczył się przez izbę
„wokoło”że w około nie ma życia, że strach ogarną całą okolice.
„bestię”Patrzył na kochankę i dostrzegał bestie,
„bestię”Magda spojrzała na niego i zobaczył w jej oczach przerażenie a ona poruszyła się do tyłu w ucieczce a bestia to wyczuła gotowa do skoku.
Krzyk chłopaka zmylił wilka a on upuszczając pochodnie uderzył bestie tocząc się z nią w gęstwinę lasu.
„uklękła”Magda słyszała walkę człowieka z naturą i klęknęła nagimi kolanami na zmarzniętej ziemi
I zobaczyła (ujrzała) to dzięki bladej poświacie księżyca i przeklęła go najgorszymi słowami, za to co jej właśnie ukazał.I to zrobiła blada poświata księżyca, że zobaczyła i klęła ten księżyc najgorszymi rzeczami, dlaczego jej pokazał właśnie to.
„uśmiechnął”on uśmiechną się do niej wystawiając rękę i upadł na plecy, na zimną ziemie.
Klęczała nad nim podtrzymując głowę, wołała, krzyczała, potrząsając mocno, ale nie odpowiadał.Klęczała nad nim podtrzymując mu głowę, wołała, krzyczała, potrząsając nim mocno, ale on nie odpowiadał.
Milczący księżyc, patrząc w inną stronę, nie dał znaku dziewczynie, że Babka stoi tuż za nią.Wielki księżyc, jakby patrząc w drugą stronę nie dawał znaku dziewczynie, że Babka jest tuż za nią.
Wiesz, tak prawdę mówiąc, to błędy mnie specjalnie nie zaciekawiły.Gorgiasz mam takie pytanie, czy poza błędami zaciekawiła cię może fabuła.
Gorgiaszu, chciałabym Cię tylko zapytać (albowiem słowo "chłopak" i w mojej pisaninie przejawia się często, a żaden z synonimów zaprezentowanych na: http://synonim.net/synonim/ch%C5%82opak nie jest dla mnie satysfakcjonujący), jaki zamiennik proponujesz zamiast tego? :wink:Gorgiasz pisze:Szczególnie drażni powtarzający się „chłopak”, który sam w sobie nie jest zbyt eleganckim określeniem
Usunął bym trochę zaimków i połączył zdania (czy równoważniki zdań):Sączący się do ucha głos, wyrwał go z odrętwienia. Znowu podpowiadał mu co ma zrobić. Był wszędzie. Wokół niego, w jego głowie. Ciepły i przyjemny. Ojcowski.
Zalewał całą jego jaźń,Zalewał całą jego jaźnie,
„mu” do usunięcia.nie dając mu myśleć,
„nieustającą mantrę”tylko wskazywał kierunek powtarzając jak nieustająca mantra,
Przed chwilą było „co ma zrobić”. Powtórzenie. Należałoby znaleźć tu inne określenie.co ma robić.
„i” bym usunąłNie śnił, może i w ogóle nie spał.
Przypadkowa kolejność: pies – ludzie – sokół. Dlaczego taka? Czymś to powinno się tłumaczyć, np. stopniem rozwoju wymienionych istot, czyli: ludzie – pies – sokół.Ziewnięcie starego psa układającego się do snu w drewnianej budzie, pomruki ludzi pochrapujących i mamroczących przez sen, a nawet bicie serca lecącego sokoła.
Mroźne powietrze oblepiało? Powietrze z reguły nie jest zbyt lepiące. Jakoś tak nie bardzo...Mroźne powietrze oblepiało mu tors. Stał tak zupełnie nagi.
Opowiadał historię, w której był bohaterem.Opowiadał mu historię, w której on był bohaterem.
Opowiadał – opowieści: powtórzenie.Opowiadał mu historię, w której on był bohaterem. W tej opowieści był ręką i wykonawcą, a głos jego Panem.
„pragnął”. I przecinek by się przydał.Teraz pragną by wypełnił dla niego kolejne zadanie.
Zapis. ...powie - „już czas” lub: ...powie - już czas.aż Pan powie już czas.
„Milczał” - zbędne. Zwłaszcza, że jeśli milczał, to jednak był - milczący, ale zawsze.Głosu Pana już nie było. Milczał, ale on wiedział co ma robić.
Przecinek przed „a”.To Pan kazał mu napełnić naczynie a on go posłuchał.
Gwiazdy widziane z ziemi nieuzbrojonym okiem liczy się w tysiącach (przy dobrym wzroku), a nie w miliardach.Dopiero po przeciwnej stronie nieboskłonu, gromadziły się w miliardach.
„przystanął”Wchodząc na główny plac przystaną.
Przecinek niepotrzebny,gdy kogut budził śniących, swoim krzykiem
Przecinek przed „a”.wyznaczał warty za dnia a działo się to w czasie, gdy zaginął syn piekarza.
Przecinek przed „a”.Ówczesny Wójt zrezygnował z urzędu a nowy nakazał zasypać
„zaciągnął”Zanim podszedł do studni zaciągną się mocno kwaśnym odorem.
„zza pleców”Doleciał do niego z tyłu z za pleców.
„wokoło”. Może lepiej by było „wokół”.Chociaż mróz podskubywał wszystko w około,
„mruknął”mrukną, szczerząc popsute zęby.
„chwiejąc”Zamamrotał coś pod nosem, chwiejące się na zmęczonych nogach
Tutaj chyba powinien być znak zapytania.Czy był kiedyś kimś o tym imieniu.
- przechodzisz na Marka, a teraz wracasz do Darka. Te przejścia, czyli zmiana punktu widzenia, przy pierwszym czytaniu jest absolutnie niezauważalna i trudno się połapać o kogo chodzi. Tekst staje się niejasny.Czy był kiedyś kimś o tym imieniu.
Przecinek przed „a”.Uderzył życie w ramię a ono jak lalka, odwróciło się tyłem do niego.
„studnię”Następnie obszedł studnie i posadowił zabezpieczenie na ziemi,
„zasunął”Z trudem zasuną wieko i spocony spojrzał na wieś.
Wydaje mi się, że „człowieka” jest niepotrzebne, zostało powiedziane o kogo konkretnie chodzi, a to takie uogólnienie tylko, na pograniczu kolokwializmu.Chociaż cały teren porośnięty był dookoła drzewami, to niewidzialny bat smagał chłodem, przenikając człowieka do szpiku kości.
Powtórzone „się” nie brzmi najlepiej.Zima stawała się bardziej sroga, jednak do tej pory nie zanosiło się na opad białego puchu.
Zwrot „w czasie relacji” nie wydaje się najwłaściwszym, można rozpocząć zdanie od „nie wspomniał nic” (z przecinkiem), albo połączyć go z poprzednim. I powtórzony „chłopak”; był dwa zdania wcześniej. Niedługo zresztą, ponownie będzie się powtarzał.W czasie relacji, nie wspomniał nic że chce by Magda jechała wraz z nim i Wójt zdał sobie sprawę, że chłopak nic nie wie o ich wspólnym wyjeździe.
Również dwa „się.Przeklinał się wtedy w duchu, że tak łatwo dał się omamić własnej córce, jednak nie było odwrotu, bo przecież obiecał.
Kropka przed „Nie”. I raczej funkcjonuje zwrot” „chować głowę w piasek”.Miał drżące ręce i rozbiegany wzrok Nie miał jednak zamiaru zakopywać głowy w piasek.
- Musimy pogadać – syknął cicho Wójt – ale nie tutaj.- Musimy pogadać – syknął cicho Wójt – Ale nie tutaj.
„Wójt” czterokrotnie powtórzony.- Musimy pogadać – syknął cicho Wójt – Ale nie tutaj.
Tomasz tylko kiwnął głową na znak zgody i obaj ruszyli na tył obory.
- Zabrali już wszystkie? – zapytał Wójt.
- Prawie.
- To dobrze.
Wójt wychylił głowę z za budynku i popatrzył na krzątających się chłopów.
- Czego chcesz? – zaczął stary wpatrując się w niego zmęczonymi oczami.
Wójt odwrócił się w stronę Tomasza, a z jego nosa uleciała biała para.
„powiedziałeś”– Pamiętasz, co powiedziałaś mi o tym jeleniu?
Zmieniłbym to zdanie. I jeśli patrzył w niebo oczyma – bo czym innym – to nie mógł jednocześnie wodzić nimi po widnokręgu. Może: Spojrzał w niebo, a po chwili przeniósł wzrok na zamglony widnokrąg, wodząc nim bez wyraźnego celu.Spojrzał w niebo, a oczy zaczęły wodzić bezcelowo po widnokręgu.
- Byłem tam dzisiaj z rana – zaczął – wszystko wygląda tak jak opisał chłopak.- Byłem tam dzisiaj z rana – zaczął – Wszystko wygląda tak jak opisał chłopak.
„Chcę”. I albo kropka po „...ponownie Wójt”, albo „chcę” mała literą. „ślinę” i „Proszę” analogicznie. Zasada taka. Dalej analogicznie.- Tomaszu – rozpoczął ponownie Wójt – Chce, żebyś tam ze mną poszedł, bo ty jeden znasz się na tym. Wiem, że byłeś wojem. Chcę – przełknął ślinę – Proszę abyś to zobaczył. Ty jeden znasz się na tym.
„Zza”Z za obory dochodziły odgłosy pracujących chłopów i dzikie ujadanie powiązanych psów.
„z nim” niepotrzebne.Porozmawiał z nim i poklepał go mocno po ramieniu.
CzujęCzuje, jak rozchodzi się po całej okolicy.
Płonących trzewi (albo palących się trzewi)Ten zapach to śmierć, palących trzewi i zepsutej krwi.
Tradycyjnie byłoby „wzywam”, a nie „biorę”.Boże wybacz mi, że biorę Twe Imię nadaremne, ale jakże oni pracowali.
Czort czy czart, to tak „z urzędu” jest przeklęty. Ani to dla niego nowina, ani atrakcja.Przeklęty bądź czorcie,
Oj nie, głupcze, on się wyprze.Oj nie głupcze, on się wyprze.
Działaj dyskretnie, a będzie ci dane mieć go za przyjaciela.Działaj dyskretnie a będzie ci dane mieć go za przyjaciela.
„zaraz” - literówka.Zaraz, zraz, kiedy to on do nas przybył.
Z początku nie odzywał się wcale.Z początku nie odzywał się w cale.
Kimże jest...Kim, że jest ten człowiek
jak rudego Karola pokłuły pszczoły.jak rudego Karola, pokuły pszczoły.
to głowę miał trzykroć większą niż normalnie, a gardło i szyja były jak udo dorosłego chłopa.to głowę miał trzy kroć większą niż normalnie a gardło i szyja były jak udo dorosłego chłopa.
Więc trucizna? - zapytałem Tomasza.Więc trucizna?, zapytałem Tomasza.
Przecinek zbędny.On na to, tylko nabrał powietrza i wydął policzki wypuszczając białą parę.
Można stać długo i obserwować, a jedyne co się usłyszy, to własny oddech.Można stać długo i obserwować a jedyne, co się usłyszy to własny oddech.
Nic więcej, tylko głuchą pustkę.Nic więcej tylko głuchą pustkę.
Napisałbym: Nastraja mnie smutkiem i budzi strach.Nastraja mnie smutkiem i przyprawia o strach.
Zbędny przecinek.Kto? I po co?, Dlaczego?
Powtórzone „samego”.Zniknął pośrodku dużych pni, zostawiając mnie samego sobie.
Niebo szarzało od samego poranka.
Tylko dzieciaki - stwierdziłem rzeczowo.Tylko dzieciaki stwierdziłem rzeczowo.
Napisałbym: Z kieszeni kubraka wyjął kawałek szmaty, przytrzymując ją palcami na wysokości mych oczu.Z kubraka wyjął kawałek szmaty przytrzymując ją palcami na wysokości mych oczu.
Napisałbym: To był człowiek, powiedział cicho, gdy obaj przyglądaliśmy się strzępowi (kawałkowi) powiewającego (poruszanego wiatrem) materiału.To był człowiek, powiedział cicho, gdy obaj przyglądaliśmy się powiewającemu materiałowi.
Za dużo zaimków. „mej” - niepotrzebne; „mu” - właściwie też.Opowiedziałem mu wtedy wszystko dokładnie, tak dokładnie jak tylko umysł pozwalał mi gmerać w mej pamięci.
„w” - do usunięciaI on jął wypytywać mnie o różne rzeczy, o obcych w we wsi, o wyprawy.
Staliśmy tak rozprawiając i rozmyślając długo, a wiatr przeszywał wszystko na wskroś, aż do szpiku.Staliśmy tak rozprawiając i rozmyślając długo a wiatr przeszywał wszystko na wskroś aż do szpiku.
Teraz odgłos przemienił się w głuche, dudniące walenie.Teraz odgłos przemienił się w głuche dudniące walenie.
Może tak: - Tak witacie gości, Wójcie? – Czyjś bas przemówił z cienia. – A może,...- Tak witacie gości Wójcie? – ktoś przemówił basowo z cienia – A może,
Wójt już był kilka razy; może „gospodarza”?Ksiądz wyminął szybko Wójta, taszcząc przy brzuchu duży wór, od którego słychać było postukiwanie.
Powtórzone „już”.Wiatr ustał rozgoniwszy już wszystkie chmury gdzieś po odległych zakątkach czarnego nieba. Okres nowiu już odszedł i teraz księżyc spoglądał na ziemię swoją pełnią,
Zapalacz wędrował od chaty do chaty, wpuszczając płomyk do wiszących wynędzniałych świeczników.Zapalacz wędrował od chaty do chaty wpuszczając płomyk do wiszących wynędzniałych świeczników.
„swój” - zbędne.Zasłonił szalem szczelnie twarz, chroniąc swój nos przed rozchodzącym się odorem palonego mięsa.
„wkoło”a w koło niej trzymając w garściach drewniane kije,
Stary Tomasz pouczył ich, aby uważali na tlące się iskry, bo chociaż mroźno, to nietrudno o pożar.Stary Tomasz pouczył ich, aby uważali na tlące się iskry, bo chociaż mroźno to nietrudno o pożar.
Gdy wrócił z lasu, siedział z nimi, aż ostatni płomyk przygasł na tej cuchnącej mogileGdy wrócił z lasu, siedział z nimi aż ostatni płomyk przygasł na tej cuchnącej mogile
Wójt, co jakiś czas dorzucał do ognia, a jego brat gładził duży brzuch mrucząc przy tym basowo.Wójt, co jakiś czas dorzucał do ognia a jego brat gładził duży brzuch mrucząc przy tym basowo.
Z trzeciej osoby, zjechałeś nagle na pierwszą. Chyba, że miała to być wypowiedź Jakuba, ale wtedy inny zapis.Maciej słuchał dumając, próbował pocieszać brata, jednak na nic się to zdało, bo obaj wiedzieli, że sytuacja jest bardzo zła. Bez bydła nie przetrwamy zimy, Jakub spojrzał na tlący się płomień i pociągnął duży łyk.
- Tak, jeszcze tyle miesięcy, a na samych zapasach z pola może być krucho.- Tak, jeszcze tyle miesięcy a na samych zapasach z pola może być krucho.
„jął”- Nie godzi – powtórzył pleban i ją nalewać ponownie
To były inne czasy, pomyślał Jakub.To były inne czasy pomyślał Jakub.
Wino, chociaż cierpkie, smakowało dobrze, a jadło szybko zniknęło z talerzy.Wino chociaż cierpkie smakowało dobrze, a jadło szybko zniknęło z talerzy.
Wójt zaciągnął się powietrzem, nie wyczuwając już trupiego odoru.Wójt zaciągnął się powietrzem nie wyczuwając już trupiego odoru.
Zapis (jak wyżej).Dziękuje ci Panienko rzekł pod nosem. Dziękuje za tę ulgę.
Powtórzony tytoń.Zajął tytoń od świecy, i odstawił ją z powrotem na stół, a jego usta wypełnił aromatyczny posmak tytoniu.
Ogólnie nie jest źle, czytało się z pewnym zainteresowaniem, szkoda tylko, że po tak długiej przerwie; żeby uchwycić sedno, należałoby przeczytać wszystko od początku, zapomnienie, wiadomo. Styl nierówny; są zdania lepsze i gorsze, fragment pisany kursywą, jako całość chyba najlepiej wypada.Kucnął i zaczął rozmyślać. Spoglądał to na kij, to na czerniejące wykopalisko. Wyobrażał sobie te rozmiary, spoglądając na nie oczami szybującego ptaka. Zataczał kręgi nad całą polaną. Wysoko na niebie przebijał się przez chmury, rozchodzące się powoli na boki. Były białymi kłębami na tle lazuru, a on powoli obniżał swój lot. Dostrzegał kołyszące się drzewa, wokół rdzawych traw. Był coraz bliżej, aż dojrzał czarną plamę, która z każdą chwilą robiła się większa. Prostokątna jak łoże. Prostokątna jak grób. Dostrzegł tam coś jeszcze, coś, co było w środku. Człowieka. Skulonego, jak dziecię w łonie matki. Śpiącego i czekającego na pokarm. Na jelenia.
Jakub klęczał na jednym kolanie, podpierając się kijem, o który opierał policzek. Pustym wzrokiem patrzył w przestrzeń, nie widząc niczego przed sobą. Cała ta myśl wydawała mu się złudzeniem. Przecież nie mogła być prawdziwa, a jednak była blisko niego. Rzeczywista i niedająca mu spokoju. Ten dół, mógł tu być od zawsze. Przenajświętsza Panienko dopomóż mi. Spraw, aby rozjaśnił mi się umysł, odgoń ode mnie te myśli. Jednak one wciąż paliły jego głowę, aż pomyślał o bydle i jeleniu. O tym wszystkim, co powiedział i pokazał mu Tomasz.
Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”