16

Latest post of the previous page:

D. Wiktorski pisze:Marcin, nie wiem co prawda skąd brałeś dane, ale pamiętaj, że na 99,99% w te liczby wliczane są tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy selfów i pozycji wydawanych co najmniej niszowo.
Dane można chociażby stąd:
10 Awful Truths about Book Publishing
4. Average book sales are shockingly small—and falling fast. Combine the explosion of books published with the declining total sales and you get shrinking sales of each new title. According to BookScan—which tracks most bookstore, online, and other retail sales of books (including Amazon.com)—only 225 million books were sold in 2013 in the U.S. in all adult nonfiction categories combined (Publishers Weekly, January 6, 2014). The average U.S. nonfiction book is now selling less than 250 copies per year and less than 2,000 copies over its lifetime. And very few titles are big sellers. Only 62 of 1,000 business books released in 2009 sold more than 5,000 copies, according to an analysis by the Codex Group (New York Times, March 31, 2010).
Można się kłócić, że to non-fiction, ale nie wydaje mi się, żeby beletrystyka odbiegała drastycznie od tego, co powyżej.

Swoją drogą, zarówno ja i Marcin aktywnie śledzimy tamten rynek (Marcin, bo szuka wydawcy dla książki anglojęzycznej, ja - bo też "niedługo" będę szukała), więc jednak jakieś pojęcie o tym mamy.
O pisaniu i innych nałogach

17
W znane książce "The Black Swan" ekonomisty N.N. Taleba poświęconej m.in. tzw. rozkładom ekstremalnym, jest ciekawy przykład z amerykańskiego rynku beletrystyki: Top 20 bestsellerów (mniej niż 0,1% wszystkich tytułów) generuje 50% całkowitej sprzedaży. Cóż... :wink:
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis znaleziony w sieci...

18
W USA znakomita większość autorów pozostaje prawie niezauważalna, podobnie jak u nas, rynek książkowy za oceanem różni się od naszego m.in. tym, że czasami zdarzają się tam spektakularne sukcesy, o których nie może być mowy w Polsce, ponadto procentowy udział ebooków w ogólnej liczbie sprzedanych książek jest nieporównywalnie większy niż u nas.

[ Dodano: Pon 31 Sie, 2015 ]
Proszę o wybaczenie, odejdę od głównego wątku :) Dziko, widziałem znacznie bardziej przygnębiające dane: ok. 10% osób spośród tych, którzy używają alkoholu, wykupuje ponad 50% jego całkowitej produkcji przeznaczonej do celów spożywczych :( Koncerny alkoholowe zarabiają przede wszystkim na osobach, które albo wpadły w chorobę alkoholową, albo nadużywają tej substancji.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

19
na alkoholikach najwięcej zarabia rząd...

Kojarzycie dzieło ks. Blachnickiego?

W roku 1957-tym ksiądz Franciszek Blachnicki powołał do istnienia Krucjatę Trzeźwości. Cel: walka z plagą pijaństwa i nędzą wywołaną przez alkoholizm. W ruch zaangażowało się ok 1000 księży i ok 100 tyś świeckich.

Władze PRL-u oficjalnie też walczyły z alkoholizmem – ale inicjatywa kapłana wywołała wściekłość aparatu. Po licznych szykanach organizacja została zdelegalizowana, a ponieważ ksiądz protestował dostał wyrok i kilka lat siedział.

To pokazuje jak w soczewce czym była komuna. Rozpijano ludzi, potem „walczono” z problemem, ale walka z założenia nie miała być skuteczna… Gdy ktoś działał realnie – był bezwzględnie niszczony.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Franciszek_Blachnicki

http://wzrostwiary.blogspot.com/search/ ... lachnicki/

20
Odgrzebuję temat, bo pojawił się interesujący tekst Kameron Hurley o średniej sprzedaży, o zyskach itd. O tym, że przeciętna sprzedaż książki to 3000 egzemplarzy.
Autorka (pisząca fantastykę) wspomina o swoich wynikach sprzedaży i o tym, że 8tys. sprzedanych egzemplarzy jest niezłym wynikiem i chyba uda jej się to osiągnąć w przypadku trzeciej części trylogii.
In the meantime, I’m turning in three books this year and not quitting my day job.
O pisaniu i innych nałogach

21
Kurde, jestem lepszy niż Amerykańcy! :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

22
Ale górny pułap sprzedaży można u nas porównać do sufitu mieszkania w bloku, a w USA - do sklepienia katedry.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

25
Tyle że szanse na zadrapanie tego sklepienia są niewiele większe od prawdopodobieństwa stworzenia życia w laboratorium :D
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

26
Moje plany na kolejne 5 lat (zakładam że kryzys się powoli skończy) to osiągnąć sprzedaż na średnim poziomie: ok 100 tyś sztuk/pierwszy rok

I to dla każdej nowości. Wierzę że jest to w Polsce możliwe. A jeśli dziś jest niemożliwe - to doprowadzimy do tego że będzie możliwe.

tak jak kiedyś wiele lat temu - wierzyłem że będę żył z pisania fantastyki (Romek Pawlak świadkiem - Krakon w lutym 1998 kolacja w chińskiej restauracji na św. Jana). Grzędowicz obecny przy rozmowie nie wierzył... ;>

To był jak na tamte czasy duży konwent na 250 osób.
Dziś większą frekwencję mają niszowe "dni Wędrowycza"

Dziś duże konwenty są o dwa rzędy wielkości większe.
Ergo: ruch stał się siłą. nie jest jednorodny, tylko pewien odsetek czyta książki ale pozwala to patrzeć w przyszłość z optymizmem.

*

Owszem - Polska to nie Ameryka. Ale chcę ugrać ile się da tutaj. Do wieku emerytalnego zostało mi ćwierć wieku - akurat tyle by świat złupić i wychędożyć :twisted:

27
W USA trudniej jest przebić się niż w nas, bo próbują tam ludzie z całego świata. Samo wydanie książki - tradycyjną metodą - właściwie jeszcze nic tam nie znaczy - kolejna pozycja w masie publikowanych książek (znacznie ponad 500 tys. rocznie).
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron