Rubia pisze:Mam wrażenie, że fantasy zachowuje wszelkie cechy powieści gatunków rozmaitych, gdyż jej specyfiką jest przede wszystkim odmienność świata, w jakim została osadzona akcja. Ta właściwość nie jest czynnikiem, który w istotny sposób modyfikuje schematy fabularne. Dlatego w fantasy można odnaleźć rozwiązania typowe dla powieści przygodowej (zazwyczaj płaszcza i szpady), wojennej, psychologicznej (a czemu nie? Grobowce Atuanu, na przykład), kryminału, itd. Również klasycznej powieści obyczajowej.
Nawet bym zaryzykowała twierdzenie, że powieści fantasy obecnie są najbardziej klasycznymi z powieści pod względem struktury, najbardziej zbliżone do powieści dziewiętnastowiecznej (a bywaja i takie, które sięgają głębiej, np Scotta Lyncha silnie podejrzewam o inspiracje jeszcze osiemnastowieczne).
Wolha.Redna pisze:Jeżeli umieszczę opowieść obyczajową - dajmy na to o macierzyństwie czy szukaniu miłości - w dekoracji ze smokami i rycerzami, a w akcji nie podzieje się nic ważnego dla świata, tylko jakaś dziewczyna znajdzie sobie męża - to czy nie będzie to przekroczenie reguł gatunkowych?
Jest sporo powieści (a jeszcze więcej opowiadań) fantasy, które opowiadają "małe historie", w których nic się przełomowego dla świata nie dzieje. Powiedziałabym nawet, że na przykład w
urban fantasy jest to dość typowe. I to się zaczęło od początków fantasy. Weź "Rudego Dżila i jego psa" Tolkiena - jest sobie farmer, który chce tylko, by mu się po polu nie pałętali intruzi (owszem, zostaje królem, ale świata tym nie zmienia). W "Kowalu z Polesia Większego" masz pewien schemat wizyty w fairy - bohater wchodzi do innego świata, doświadcza go, ale go nie zmienia. (Sporo jest też wcześniejszych opowieści tego typu.) A późniejszych masz cała furę: Tessa Edgerton (głównie romans), liczne dzieła de Campów (bohater chce się urządzić w świecie), plus sterty kryminałów fantasy.