69
autor: Filip
Pisarz pokoleń
Tak się zastanawiam: autorzy publikujący regularnie, mając sprawdzoną grupę docelową, piszą dla nich. Ja doskonale rozumiem takiego autora: wcześniej przekonał do siebie grupę czytelników, zna ich oczekiwania, a ponieważ równie doskonale zna się na swojej robocie, nie widzi potrzeby zmian. Trzaska wielotomowe sagi, jego czytelnicy to kupują, wszyscy są zadowoleni. I jest ok (popyt, podaż, takie tam).
Natomiast nie rozumiem autorów z aspiracjami do wydania: czasem przeglądam inne fora literackie, i wszędzie, gdzie pojawia się hasło fantasy, poziom szmiry jest niewyobrażalny. Jakość tych tekstów sięga dna, gdzie już czeka na nich Katan z szeroko otwartymi ramionami i każdego przytula.
Z czego się to bierze? Myślę, że ze zbyt powierzchownego czytania. Autorzy aspirujący dostrzegają tylko sztafaż (elfy, orki, krasnoludy i inne tałatajstwo), nie potrafią natomiast odczytać skrytych głębiej myśli i intencji ulubionych autorów. Stąd również biorą się płaskie, wyrywkowe recenzje na blogach - ludzie potrafią wyśmiać zdania wyrwane z kontekstu, natomiast nie radzą sobie z oceną całości. Powstaje masa płaskich książek, płaskich recenzji - rządzi sztafaż.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!