Słońce przypala mi twarz i zamyka zaspane oczy. Pierwszy wypad ze znajomymi na Mazury. Bez rodziców i kremu z filtrem. Leżę na plaży, spalam się i delektuję pierwszym podmuchem wolności. Następnym razem to nie będzie tak smakować.
Zdycham. Tak, to słowo najlepiej obrazuje mój obecny stan. Nikt nie mówił, że po kilku kieliszkach mózg lata po innych orbitach przez cały następny dzień. Nikt nie mówił, że wódka jest tak gorzka, a przed każdym kieliszkiem lepiej coś zjeść. Od dziś będę pamiętać. Tajemnica prysła.
Maciek stoi teraz naprzeciwko mnie z czerwonymi policzkami i wzrokiem wbitym w ziemię. Ja też na niego nie patrzę. Chyba trochę boję się podnieść wzrok. Trudno, będę musiała to zaraz zrobić, przecież długa przerwa też się kończy, a my nie możemy przebywać poza terenem szkoły. Dobra, odwrócę się i pójdę pierwsza. Policzki mnie trochę pieką. Chyba też mam czerwone, jak Maciek. Nie wiedziałam, że to całowanie może mieć takie skutki uboczne.
Koniec lata, ale dzisiejszy wieczór wyjątkowo ciepły. Siedzimy na murku przed starą szkołą, która dziś pełni rolę sali weselnej i miejsca spotkań młodzieży. Ktoś ukradł ojcu paczkę papierosów i właśnie odpala każdego po kolei, żeby podać wszystkim. O, jest i mój. No dobra, biorę między dwa palce, tak jak wujek Stefan, który pali chyba od kołyski. Biorę ten dym głęboko w płuca, tak jakby był tlenem po wyjściu z wody. O matko, chyba się zaraz uduszę. Nigdy w życiu już nie zapalę tego gówna. Ale trzeba przyznać, że powietrze pięknie pachnie tego wieczoru.
Wychylam się delikatnie za kurtynę żeby zobaczyć czy ktokolwiek przyszedł na nasz pierwszy koncert. Serce bije mi tak mocno, że chyba zaraz rozerwie nową bluzkę. Trzy, dwa, jeden. Nie ma odwrotu. Wychodzimy. Kilkaset osób patrzy na nas jak na bandę oszołomów. Zaraz im pokażemy. Muzyka. Mikrofon. Akcja. Uff... Już po wszystkim. Dobra publika, nawet teksty znali. Do końca życia tego nie zapomnę.
Znasz to? Pierwsze razy smakują najlepiej. Po nich wszystko jest tylko marną kopią. Żaden drugi, trzeci i dziesiąty papieros nie będzie smakować tak jak pierwszy. Żaden następny pocałunek nie zarumieni tak ślicznie policzków. Każdy kolejny kac będzie tylko przekleństwem, a nie pamiątką pierwszej zakrapianej imprezy. Bo nic nie będzie takie, jak za pierwszym razem.
2
Dobry tekst ;D Jedyna uwaga jaką mam, dotyczy się ostatniego paragrafu. Uważam, że cała część zaczynajaca się od słów: "Znasz to? jest po prostu niepotrzebna. Zakłóca to odrobinę całość opowiadania. (Jest to takie trochę takie łopatologiczne.) Pozwól czytelnikowi na odrobinę refleksji, uśmiechu i własnej interpretacji. Ogólnie jednak - jako całość - podobało się ;D.
3
Tekst dosyć nierówny, sprawiający wrażenie ćwiczenia. Są ładne zdania (począwszy od pierwszego), ale też i nie najlepsze. Na plus narracja pierwszoosobowa – to zawsze trudniejsze i ambitniejsze zadanie i z tym sobie dobrze poradziłaś. Rażą trochę nazbyt liczne krótkie zdania, niektóre można by połączyć, dodałoby to płynności. Dużo powtórzeń, które szczególnie rażą w tak krótkim tekście. I takie poszarpane wrażenia/refleksje, z co najmniej trzech różnych miejsc; przejścia między nimi są trudno zauważalne - może należałoby je silniej zaakcentować, wyodrębnić, gdyż niczym specjalnie się tutaj nie tłumaczą. Zatarte granice znalazłyby uzasadnienie raczej w dłuższym tekście, tu - mogą powodować niezrozumienie i wrażenie chaosu. A ogólnie jest on zbyt krótki, pozostaje wiele niewyczerpanych możliwości, niewypowiedzianych fraz i myśli. Potraktowałbym go jaki szkic do tego, co ma dopiero powstać.
Powtórzone „chyba” (którego zresztą należy raczej unikać bez istotnego powodu).
.
I tytuł bym zmienił. Może : „Pierwszy raz” albo „Ten pierwszy raz”; bo chyba o takie znaczenie chodziło. Ale jeśli zechcesz popracować nad tekstem, a w szczególności go rozszerzyć, to może wyniknie coś innego.
Widać, że nie jesteś „trunkowa”. Zjeść coś, dobrze jest po każdym kieliszku, ewentualnie – jeśli jest taka możliwość – solidny posiłek (najlepiej z dużą ilością tłuszczu) przed całą imprezą. A przed każdym kieliszkiem należy nabrać powietrza.Nikt nie mówił, że wódka jest tak gorzka, a przed każdym kieliszkiem lepiej coś zjeść. Od dziś będę pamiętać.
Zamiast „lata” napisałbym „wiruje”. Orbity kojarzą się z planetami, a one wirują; natomiast „lata” ma odcień kolokwializmu.Nikt nie mówił, że po kilku kieliszkach mózg lata po innych orbitach przez cały następny dzień.
Do przeredagowania. Szczególnie „stoi teraz naprzeciwko mnie z czerwonymi policzkami”.Maciek stoi teraz naprzeciwko mnie z czerwonymi policzkami i wzrokiem wbitym w ziemię.
Powtórzone „trochę”. Drugie można spokojnie usunąć.Chyba trochę boję się podnieść wzrok. Trudno, będę musiała to zaraz zrobić, przecież długa przerwa też się kończy, a my nie możemy przebywać poza terenem szkoły. Dobra, odwrócę się i pójdę pierwsza. Policzki mnie trochę pieką. Chyba też mam czerwone, jak Maciek.
Powtórzone „chyba” (którego zresztą należy raczej unikać bez istotnego powodu).
„dzisiejszy – dziś”: powtórzenieKoniec lata, ale dzisiejszy wieczór wyjątkowo ciepły. Siedzimy na murku przed starą szkołą, która dziś pełni rolę sali weselnej i miejsca spotkań młodzieży.
„odpala żeby podać'? Nie bardzo rozumiem, o co chodzi.Ktoś ukradł ojcu paczkę papierosów i właśnie odpala każdego po kolei, żeby podać wszystkim.
Powtórzone „biorę”. Może: Wciągam ten dym...No dobra, biorę między dwa palce, tak jak wujek Stefan, który pali chyba od kołyski. Biorę ten dym głęboko w płuca, tak jakby był tlenem po wyjściu z wody.
Nie użyłbym określenia „gówno”. Łamie nieco liryczne akcenty nastroju. Może „świństwo”?Nigdy w życiu już nie zapalę tego gówna.
„mi” niepotrzebne; z kontekstu wiadomo komu bije.Serce bije mi tak mocno,
Nigdy nie słyszałem, aby komukolwiek pierwszy papieros smakował. Zawsze dusi, drapie w gardle i jest obrzydliwy. Nawet po kilkutygodniowej czy kilkumiesięcznej przerwie w ramach kolejnego odzwyczajaniaŻaden drugi, trzeci i dziesiąty papieros nie będzie smakować tak jak pierwszy.
.
Bez przesady z tym przekleństwem. I bywają przyjemniejsze pamiątki pierwszej zakrapianej imprezy, nie mówiąc już o tym, że trzeba pić tak, aby mieć kaca, który zapada w pamięć.Każdy kolejny kac będzie tylko przekleństwem, a nie pamiątką pierwszej zakrapianej imprezy.
To też nie jest regułą.Bo nic nie będzie takie, jak za pierwszym razem.
I tytuł bym zmienił. Może : „Pierwszy raz” albo „Ten pierwszy raz”; bo chyba o takie znaczenie chodziło. Ale jeśli zechcesz popracować nad tekstem, a w szczególności go rozszerzyć, to może wyniknie coś innego.