MaciejŚlużyński pisze:Co do ebooków zaś - przecież to nie ma znaczenia, bo praca redakcyjna i korektorska jest ta sama, podobnie jak kryteria przyjęcia tekstu do publikacji.
Papieru, jednakowoż, schodzi na nie mniej. :wink: I pewne ograniczenia, nazwijmy je, optyczno-mechaniczne ich nie dotyczą. "Droga królów" i "Słowa światłości", że wrócę do Sandersona, w wydaniu polskim skromne 960 stron każda, w e-booku czytają się doskonale, a na papierze z czysto fizycznych względów wręcz przeciwnie: trudno to trzymać w ręku, czcionka mała, strach że okładki nie wytrzymają...
MaciejŚlużyński pisze:Tak, oczywiście - ten aspekt "objętości" w kontekście "krótkości" tekstu warto zawsze wziąć pod rozwagę.
A to na pewno. Już ponad 50 lat temu Agatha Christie (i to jako uznana "królowa kryminału") pisała, że rynku na nowele nie ma i sama musi historię, która doskonale dałaby się opowiedzieć na stu dwudziestu stronach, rozciągać do ponad dwustu. Dała też dobrą radę początkującym literatom, by nie upierali się przy długości tekstu nielubianej przez czytelników - po co komu krzesło, które co prawda zachwyca urodą twórcę, lecz z racji proporcji siedzieć się na nim nie da.
Stąd właśnie ten wątek. Ale wygląda na to, że jednak zmieszczę sie do 800 kiloznaków, a to już chyba ogromem nie przeraża...