potwierdzenie przeczytania

1
Zawsze proszę o potwierdzenie przeczytania wiadomości. Fakt - rzadko je otrzymuję. Wpadł mi przed oczy wywiad z pewną panią redaktor. Pani stwierdziła, że odbiera takie prośby jako natarczywe i niegrzeczne (ingerencja w jej prywatność - nie chce się spowiadać co i kiedy robi).
Traktuję wysyłanie propozycji wydawniczej jako coś w rodzaju korespondencji służbowej. Chciałabym wiedzieć czy moja praca dotarła do celu, czy po drodze nie pożarły jej jakieś internetowe potwory, nie dopadły nieczyste wirtualne siły. Do tej pory sądziłam, że to dla wszystkich oczywiste. Teraz zwątpiłam. No to jak - wypada czy nie? Bo nie chciałabym kogoś wkurzyć ;)

2
Będę banalny, jeśli wyślesz dobry tekst, to wydawnictwo będzie chciało potwierdzenia odbioru od Ciebie, jak kiepski - i tak nic Ci nie pomoże. To jest pytanie w rodzaju: jakiego koloru bieliznę nosić w trakcie pisania :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

3
Szczególnie, że w dzisiejszych czasach szansa na zaginięcie maila gdzieś po drodze jest minimalna.
Z drugiej strony, jakby się człowiek po latach dowiedział, że to co stanęło mu na drodze do debiutu był fakt, że mail wpadł do spamu, to można by się było załamać :D
//generic funny punchline

4
Wysyłając propozycję wydawniczą zawsze zaznaczam opcję "potwierdzenia odbioru" a ponadto w samej treści proszę o nie.

Jeśli w ciągu tygodnia nie otrzymuję potwierdzenia - wysyłam kolejnego e-maila z zapytaniem czy poprzednia wiadomość dotarła lub dzwonię (jeśli uznaję wydawnictwo za rokujące).

Wydaje mi się to całkiem normalne dla takiej korespondencji.

Pozdrawiam :)
Zapraszam: http://www.jacek-lukawski.pl

7
Navajero pisze:To jest pytanie w rodzaju: jakiego koloru bieliznę nosić w trakcie pisania
Tam, gdzie tłok na starcie, liczą się ułamki sekund :)
A tak serio - masz, Navajero, absolutną rację.

Nie spędza mi to snu z powiek. Po prostu, byłam ciekawa.
Na szczęście jeszcze nie tłumaczę milczenia wydawców złym kierunkiem wiatru i piątkiem trzynastego.

Ale kto wie jak będzie za chwilę? Czekam dopiero półtora miesiąca. Po trzech może się zacznę zastanawiać czy nie popełniłam błędu w doborze bielizny ;)

8
Romek Pawlak pisze: A tekst Navajero o majtkach jest tu śliczną puentą.
Ja nie precyzowałem, że chodzi o majtki świntuchu jeden :P
hatsumi pisze:może się zacznę zastanawiać czy nie popełniłam błędu w doborze bielizny ;)
Tylko czarna, myślałem, że wszyscy to wiedzą :D

Na poważnie - rozumiem zdenerwowanie, ale tu jest tylko jedna opcja: sprawić, żeby nie było się dla wydawnictwa kolejnym, anonimowym debiutantem. Znaczy - zaistnieć. Wydrukować jakieś opowiadanie, zwyciężyć w konkursie literackim itp.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

9
Romek Pawlak pisze:I dlatego nie ma się co dziwić, że wydawnictwa nie chcą prowadzić jałowej korespondencji z tymi, z którymi nie będą współpracować
Ale, Romku, tu chodzi o jedno maleńkie, maciupeńkie kliknięcie. A ile szczęścia dla autora... :)

Navajero pisze:Tylko czarna, myślałem, że wszyscy to wiedzą
To nie zależy od gatunku literackiego? O ja głupia! Wiedziałam, wiedziałam, że gdzieś popełniam błąd!
Navajero pisze:sprawić, żeby nie było się dla wydawnictwa kolejnym, anonimowym debiutantem. Znaczy - zaistnieć.
Tak. Tak. I jeszcze raz tak. Jakoś ostatnio zafiksowałam się na dłuższych formach i nie było kiedy opowiadań pisać. Za to teraz (oczekując) nadrobię.

10
Grimzon pisze:Jest jeszcze taka fajna opcja jak auto-odpowiedź, która obecnie jest standardem w serwerach pocztowych.
Wtedy nikt na to nie poświęca czasu a autor ma pewność, że wiadomość dotarła.
Tylko, że tak naprawdę sam fakt, że wiadomość dotarła, wart jest niewiele. Nawet kliknięcie w potwierdzenie "doszło do mnie" jest wartościowy mniej więcej tak samo jak chwycenie w dłoń na sekundę ulotki wyborczej znalezionej w naszej skrzynce na listy. Dopiero oddany głos lub polemika z poglądami kandydata mają wartość i tak samo jest w wypadku tego typu maila. Wolałbym otrzymać jakąś niezdawkową (żadne "Przeczytaliśmy, odezwiemy się") wypowiedź na temat nadesłanej treści, niż jakiś autoklik.

A osobiście uważam, że pani redaktor oburzona tym, że ktoś oczekuje, że zostanie potwierdzone otrzymanie korespondencji zawierającej jej "krew, pot i łzy" nie powinna zajmować się tym, co robi, tylko zostać nadzorcą w fabryce robotów kuchennych :wink:
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

11
Mnie to drażni, ale tylko w konkursach - niektóre wydawnictwa potwierdzają, inne nie. W sumie to dodatkowe emocje: psesło - nie psesło :D

Brak odpowiedzi z wydawnictwa natomiast rozumiem - nikt przecież nie prosił o wysłanie propozycji. Może za kilka lat będą przepraszać ;)
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

13
Gdy wysyłam listy do zagranicznych wydawnictw, często przychodzi automatyczne potwierdzenie; problem pojawia się wówczas, gdy w nagłówku takiej wiadomości znajduje się informacja (po polsku), że mail nie dotarł do adresata :P
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

14
Jacek_L pisze:Wysyłając propozycję wydawniczą zawsze zaznaczam opcję "potwierdzenia odbioru" a ponadto w samej treści proszę o nie.
Jak widać wydawcy to nie zraziło.

I ja pozdrawiam :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”