Misiowi jak najbardziej przysługują futerko, uszka i nosek - w końcu jest to miś, a nie niedźwiedź. Nie rozciągaj jednak tej możliwości korzystania ze zdrobnień na wszystkie elementy opisywanego świata. Piszesz dla dorosłych, a od drugiego fragmentu zmienia się również perspektywa narracji - narrator reprezentuje dziewczynę, a potem dorosłą kobietę.
Stary, brzydki Franuś jeszcze długo leżał upchnięty w kącie. Któregoś dnia dziewczynka usłyszała.
- Zdecyduj się, jesteś już duża. Nie mamy miejsca w domu na trzymanie wszystkich zabawek. Wyrzuciła brzydactwo na śmietnik. Już nie dziewczynka, ale nastolatka, płakała, gdy Franuś znikał w czeluściach śmietnika. W tym momencie definitywnie skończyło się jej dzieciństwo. Miłość odeszła.
Tutaj mi czegoś brakuje. Wychodzi na to, że ona sama zadecydowała, żeby wyrzucić Franusia. Nie schowała go, chociaż mogła. Płakała, lecz wyrzuciła? Przecież nikt jej nie zmuszał, mogła np. wybrać jedną lalkę i właśnie misia.
Naście lat to taki wiek, kiedy zabawki utraciły już status istot żywych, a jeszcze nie przeszły do kategorii miłych pamiątek z dzieciństwa. Są po prostu przedmiotami, które można różnie oceniać, choćby pod kątem walorów estetycznych. Wykorzystałabym to, żeby trochę inaczej rozłożyć akcenty. Choćby tak:
Nie mamy w domu miejsca na trzymanie wszystkich zabawek.
Cóż, wyszarzały miś na pewno nie był ozdobą regału. Wyrzuciła brzydactwo na śmietnik. Jednak, gdy Franuś zniknął w czeluściach pojemnika, nagle rozpłakała się. Miłość odeszła, dzieciństwo skończyło się nieodwołalnie.
Kompletnie do siebie nie pasowali, nie rozumieli się. Pewnego dnia Franek zniknął z jej życia a ona już wiedziała, że nigdy nikogo tak nie pokocha.
To jest sprawa emocji, a nie wiedzy, bo co można wiedzieć o przyszłości? Zamieniłabym na:
była pewna albo
była przekonana, że nigdy nikogo tak nie pokocha.
Z pociągu wysypują się zmęczeni długą drogą podróżni. Między nimi jest kobieta objuczona bagażami. Ciągnie za rączki dwójkę małych dzieci.
Urocze, uśmiechnięte maluchy dumnie dźwigają na plecach wypchane plecaczki.
No i to jest właśnie takie sentymentalne widzenie dzieci, które nie ma nic wspólnego z realiami, zaprezentowanymi w zdaniach rozpoczynających ten fragment. Skądinąd, jestem ciekawa, jak kobieta objuczona bagażami może jeszcze ciągnąć za rączki dwójkę potomstwa. Ale nie w tym rzecz.
Ciągnięte maluchy muszą być "urocze i uśmiechnięte", no bo takie są. Z definicji. Tyle, że dzieci znoszą podróże o wiele gorzej niż dorośli, a ich urok przemija wówczas bardzo szybko, łącznie z dumą z wypchanych plecaczków. Chociaż, oczywiście, mogą się cieszyć, że nareszcie wydostały się na swobodę.
Zamiast tego cukierka, zaserwuj czytelnikom coś bardziej treściwego. Jak mogą wyglądać dzieci wracające z wakacji?
Do każdego 1. z nich przywiązany jest na sznurku pluszowy misiek, 2. kołysząc się wesoło.
1. Podkreślone - zbędne. W ogóle przydałoby się wyczyścić tekst z nadmiaru zaimków i przymiotników.
2. Zmieniłabym na
kołysząc się w rytm kroków albo podobnie. Nie piszesz przecież czytanki dla maluchów.