czy wciągająca historia rekompensuje ubogi warsztat?

1
Cześć, ostatnio zacząłem zastanawiać się czy nie byłoby ciekawie napisać powieść. Myślałem o historii która w większości składałaby się z elementów autobiograficznych, coś à la Burroughs, Pilch lub Piasecki. Zawsze uważałem, że moje życie jest interesujące. Na dodatek od kiedy pamiętam lubię czytać. Przez pewien czas wręcz pochłaniałem książki, dosłownie, czytałem ze zrozumieniem po 1200 stron dziennie. Tak więc mam ogólny zarys fabuły, mam chęci. Jest jednak jeden problem, a mianowicie zupełnie nie potrafię pisać. Większość osób która zmierzyła się z moimi wypocinami okrzyknęła mnie grafomanem i antytalentem. Jestem pewien, że byłbym w stanie skupić się na ulepszeniu mojego warsztatu literackiego i osiągnąć pozytywne wyniki. Pomogłyby mi w tym wysoka inteligencja oraz literackie ciągoty. Tyle, że to zajęłoby sporo czasu a ja należę do osób niecierpliwych.

Tak więc zastanawiam się - czy mógłbym nadrobić braki w umiejętnościach pisarskich i wykształceniu (rzuciłem liceum po osiemnastych urodzinach) wciągającą i przede wszystkim szokującą historią zaczerpniętą mojego życia? Co prawda jestem młody, liczę sobie dopiero dziewiętnaście lat, mimo to przeżyłem więcej niż niejeden czterdziestolatek. Tak w skrócie: biorę narkotyki i piję od jedenastego roku życia; moje istnienie to tak właściwie jeden, przeraźliwie długi cug; zażywałem spokojnie ponad sto pięćdziesiąt różnych substancji psychoaktywnych, od acodinu po heroinę i LSD; byłem w kilku ośrodkach odwykowych, detoksach i szpitalach psychiatrycznych; mam za sobą epizod bezdomności; poznałem ludzi takich którzy z pewnością zszokowaliby i na całego przestraszyli "normalnego" człowieka. Chciałbym opisać to wszystko "od środka", z mojej perspektywy. Zależy mi na tym, żeby sprowokować, zgorszyć potencjalnego czytelnika. Jak uważacie, czy stosując taki zabieg z powodzeniem "odwróciłbym uwagę" od marnego stylu?

Jestem również ciekawy czy tutaj, na forum znajdą się użytkownicy który wydali lub chociaż napisali powieść z elementami autobiograficznymi. Czy czerpaliście z własnych doświadczeń podczas tworzenia?

2
Pisz. Styl powyższej Twojej wypowiedzi, nie jest wcale taki zły. Redaktor powinien dać radę. Pisz jak potrafisz, potem się zobaczy. A tutaj zajrzyj jeszcze do działu przywitań i przeczytaj regulamin forum.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

3
Chciałbym opisać to wszystko "od środka", z mojej perspektywy.
Ktoś kiedyś powiedział, że "chcieć to znaczy móc". Zabieraj się więc do roboty.
Jak uważacie, czy stosując taki zabieg z powodzeniem "odwróciłbym uwagę" od marnego stylu?
Styl kształtuje się w trakcie pisania. Jaki będzie - to się dopiero zobaczy. Na tym etapie będziesz go dopiero kreował.
Jestem również ciekawy czy tutaj, na forum znajdą się użytkownicy który wydali lub chociaż napisali powieść z elementami autobiograficznymi. Czy czerpaliście z własnych doświadczeń podczas tworzenia?
Z historii literatury wiadomo, że przeważająca część dobrych książek, jest oparta - w mniejszym lub większym stopniu - na elementach autobiograficznych.

4
Ta historia brzmi znajomo...
Czyżby objawił się nam drugi James Frey i drugi Milion małych kawałków?
;)

5
Odpowiadając na pytanie z tematu: dla mnie nie. Tak samo, jak fajny scenariusz nie rekompensuje kiepskich rysunków w komiksie.

Re: czy wciągająca historia rekompensuje ubogi warsztat?

6
uuuu pisze:Tak więc zastanawiam się - czy mógłbym nadrobić braki w umiejętnościach pisarskich i wykształceniu (rzuciłem liceum po osiemnastych urodzinach) wciągającą i przede wszystkim szokującą historią zaczerpniętą mojego życia?


Jasne! Ale...:
piję od jedenastego roku życia;



Jakbyś pił od kołyski, to byłby jakiś punkt zaczepienia.
zażywałem spokojnie ponad sto pięćdziesiąt różnych substancji psychoaktywnych,


Aby przykuć uwagę swoim życiorysem, musisz dojść co najmniej do dwustu substancji.

byłem w kilku ośrodkach odwykowych, detoksach i szpitalach psychiatrycznych; mam za sobą epizod bezdomności;
Brakuje ci, niestety, epizodu więziennego. Najlepiej gdybyś dostał dożywocie za jakieś wielokrotne morderstwo.

Tak więc jesteś na dobrej drodze, ale wiele jeszcze masz do nadrobienia.
https://www.facebook.com/BoratczukArtur/

9
Tak więc jesteś na dobrej drodze, ale wiele jeszcze masz do nadrobienia.
He he. Nieśmieszne.

Jeśli mówimy o autobiograficznej twórczości Burroughsa, to mówimy o początkach, o Ćpunie, Pedale i trochę Nagim Lunchu. Późniejszy Burroughs - w Polsce nieznany - to jest coś o znacznie większym kalibrze, próba radzenia sobie z epoką informacji zanim ona się zaczęła. Stąd cut upy etc.

W każdym razie, pisz. To czy masz dobry styl wyjdzie później, a tamci niekoniecznie mieli rację. To tylko ludzie. Najlepiej napisz fragment i daj na Wery do przeczytania. Jak chcesz to wyślij mi w wiadomości prywatnej.

(ayahuascę brałeś? Bo w Rzeczypospolitej nie do dostania praktycznie, prędzej czanga)
ludzie cywilizują się nagminnie, a ja wciąż jestem dziki.

10
Nie da się dopracować powieści, która nigdy nie została napisana.

Słowem: pisz, a potem się zobaczy.

Z własnych wrażeń:
1. słaby styl + ciekawa historia = nie czytam tego; dzieło nie broni się samo, a powinno
2. dobry styl + taka sobie historia = mogę ewentualnie przeczytać (biografia Richarda Feynmana to dobry przykład - styl nie powala, ale jest zabawny i lekki, dzięki czemu daje się strawić mało ekscytującą historię życia głównego bohatera)
3. świetny styl + taka sobie historia = zachwyt (Carlos Ruis Zafon "Cień wiatru" podałbym jako przykład; popadam w depresję przez tego pana)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

11
To, co w żartobliwo - dosadnej formie napisał arturborat, ma sens.

Historia Twojego życia jest nietypowa jako historia życia, ale czy stanie się równie oryginalna jako materiał literacki? Jeśli zamierzasz pisać o ćpaniu i trudnym dzieciństwie - trochę już tego było. Niełatwo czytelnika zaszokować ;)

Pomysł może się obronić, jeśli jest w Twojej opowieści coś wyjątkowego. Wtedy faktycznie - istnieje szansa, że wydawca zainteresuje się tekstem (choćby miał go redagować miesiącami).
W innym wypadku - ratuje Cię jedynie świetny warsztat, niezbędny do realizacji tematu w sposób, w jaki nikt wcześniej tego nie zrobił.

Odnoszę wrażenie, że nie czujesz potrzeby pisania. Czemu więc (przy założeniu, że masz naprawdę niezwykły materiał) nie poszukasz kogoś, kto napisze to z Tobą? Też jakiś pomysł.

12
Myślę, że grunt to zacząć. Nieco chropawy, trochę niewyrobiony styl ma swój urok, jeżeli pasuje do konwencji. Proponuję, żebyś zapoznał się z książką "Na marginesach życia" Piotra Matysiaka, które są rozwinięciem zapisków z bloga tegoż autora. Klimaty trochę podobne, trochę inne. Wspólny mianownik to duży ładunek emocjonalny, poruszanie się po "marginesowych" obszarach życia społecznego. Sądzę, że zapoznanie się z tym może Ci pomóc określić się, jak mógłbyś pisać i jaki język wyrażania siebie i swoich przeżyć mógłbyś wybrać.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

13
Mam podobne przemyślenia, co Hatsumi.


Historię do opowiedzenia już masz, ale potrzebny jest jeszcze ktoś, to to spisze w odpowiedni sposób. Albo pisarz-współautor, albo sam się musisz nauczyć.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

14
Augusta pisze:Czyżby objawił się nam drugi James Frey i drugi Milion małych kawałków?
Czytałem, moim zdaniem książka jest średnia i nieco przereklamowana. Gdyby nie Oprah i jej reklama Frey nie uzyskałby takiego rozgłosu. Miałem wrażenie, że autor stara się na siłę zaszokować czytelnika zmyślonymi opowiastkami, fragment z wyrwaniem zęba itp. Muszę jednak przyznać, że czyta się ją bardzo przyjemnie. Język jest prosty a narracja ma dynamiczny charakter.
Wolha.Redna pisze:Proponuję, żebyś zapoznał się z książką "Na marginesach życia" Piotra Matysiaka, które są rozwinięciem zapisków z bloga tegoż autora. Klimaty trochę podobne, trochę inne.
Czytałem blog jak i książkę. Ciekawe.
badz pisze:ayahuascę brałeś? Bo w Rzeczypospolitej nie do dostania praktycznie, prędzej czanga
Nie, brałem inne psychodeliki. W Polsce najłatwiej byłoby chyba o DMT. Spożyte doustnie razem z iMAO powoduje identyczne efekty co aya.
Jason pisze:albo sam się musisz nauczyć
Chyba nie pozostaje mi nic innego.

[ Komentarz dodany przez: ithilhin: Czw 12 Lis, 2015 ]
To nie jest forum poświęcone promocji działania substancji psychoaktywnych. Proszę przenieść dyskusję o tym na teren prywatny.

15
Jeśli chodzi o wspomnianą tematykę, to naszym gruncie chyba nic lepiej niż "Gady" Sokołowskiego.
Co do pytania - to się nie uda jeśli nie umiesz pisać. Ale możesz się nauczyć.
Jednak sprawy, o których piszesz nie są w dzisiejszych czasach nieodkrytym lądem ,choćby film "Wolność jest darem Boga" Czarka Ciszewskiego.
Tyle, że substancje pewnie mniej na czasie a historia - przypuszczam - podobna.
Ale próbuj.

Pozdrowienia,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron