Kłaniam się niziutko (zwłaszcza paniom [zwłaszcza tym, którym kurtuazyjna uniżoność ze strony przedstawicieli płci niekształtnej pochlebia]).
"Dużo by opowiadać". "Jestem studentem polonistyki". Bawię się w epikę od ośmiu lat.
Nie wierzę w grafomanię. A raczej w to, że autentycznemu zamiłowaniu do pisania może towarzyszyć zupełny brak talentu. Dla mnie jest to pod względem psychologicznym niemożliwe. Sprzeczne z naturą. No bo jak ogrodowa róża może chcieć upodobnić się do samotnej polnej wierzby? Moim zdaniem grafomanami zostają takie osoby, które traktują pisanie instrumentalnie. I tylko takie.
Zarejestrowałem się tutaj w nadziei, że moje najrdzenniejsze upodobania nie okażą się pozorne.
Pozdrawiam
Przym.
2
Witaj, mam nadzieję, że miło spędzisz tu czas 
Jakiego typu literatura cię interesuje? Masz też jakieś inne hobby?
Trochę zazdroszczę idealizmu.
Grafomanii częściej towarzyszy brak samokrytycyzmu, niż brak zamiłowania do pisania. W końcu jedną z definicji tego zjawiska jest silna wewnętrzna potrzeba przelewania słów na papier.
Talent ma tu znaczenie drugorzędne. Pomoże się szybciej nauczyć, więcej osiągnąć, ale nawet i bez niego da się dojść do zwyczajnej, rzemieślniczej sprawności.

Jakiego typu literatura cię interesuje? Masz też jakieś inne hobby?
Trochę zazdroszczę idealizmu.
Grafomanii częściej towarzyszy brak samokrytycyzmu, niż brak zamiłowania do pisania. W końcu jedną z definicji tego zjawiska jest silna wewnętrzna potrzeba przelewania słów na papier.
Talent ma tu znaczenie drugorzędne. Pomoże się szybciej nauczyć, więcej osiągnąć, ale nawet i bez niego da się dojść do zwyczajnej, rzemieślniczej sprawności.
Re: Nie wierzę w grafomanię
3Witaj
).
, ale życzę jak najlepiej.
Może, może. Choć to nie znaczy, że talent jest niezbędny do pisania. Z talentem jest po prostu łatwiej (dlatego tacy jak ja, mają trudniejPrzymiotnik pisze: Nie wierzę w grafomanię. A raczej w to, że autentycznemu zamiłowaniu do pisania może towarzyszyć zupełny brak talentu.

A kto tam różę (kobietę?) zrozumie. Jak nagle modne stanie się być jak samotna polna wierzba, to wszystkie ogrodowe róże zechcą się do niej upodobnić.Przymiotnik pisze: No bo jak ogrodowa róża może chcieć upodobnić się do samotnej polnej wierzby?
Eee... nie rozumiemPrzymiotnik pisze:Zarejestrowałem się tutaj w nadziei, że moje najrdzenniejsze upodobania nie okażą się pozorne.

Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie
4
Raczej takie, które taktują pisanie emocjonalnie i tylko emocjonalnie.Przymiotnik pisze:Moim zdaniem grafomanami zostają takie osoby, które traktują pisanie instrumentalnie. I tylko takie.
Oj, byś się zdziwił...Przymiotnik pisze:Nie wierzę w grafomanię. A raczej w to, że autentycznemu zamiłowaniu do pisania może towarzyszyć zupełny brak talentu.
Ja bym nawet powiedział, że zamiłowanie do pisania jest warunkiem niezbędnym do zaistnienia grafomaniiJason pisze:Grafomanii częściej towarzyszy brak samokrytycyzmu, niż brak zamiłowania do pisania.

6
Nie tak niepokojąco, jak "student polonistyki". Z niewłaściwie ulokowanej wiary można się wyleczyć.Jacek_L pisze:"Nie wierzę w grafomanię" brzmi niepokojąco.
Jednak misja została zwieńczona sukcesem: są komentarze

Ja bym zakładał, że chodzi o to by miłość podmiotu (czy też Przymiotnika) do pisania okazała się prawdziwa, czyli prowadząca na literacki Parnas, a nie fałszywa - więc nie ratująca przed grafomaniąPrzymiotnik pisze:Zarejestrowałem się tutaj w nadziei, że moje najrdzenniejsze upodobania nie okażą się pozorne.

Re: Nie wierzę w grafomanię
7Dobry wieczór 

Czasami silne uczucie prowadzi do zbrodni, czasami również do szaleństwa.Przymiotnik pisze: Nie wierzę w grafomanię. A raczej w to, że autentycznemu zamiłowaniu do pisania może towarzyszyć zupełny brak talentu.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett
Double-Edged (S)words
Double-Edged (S)words
8
Dziękuję za ciepłe przyjęcie 
Czytuję różne rzeczy, unikam bestsellerów. W literaturze (i w ogóle w sztuce) cenię przede wszystkim jej zdolność do imitowania rzeczywistości.
Spodziewałem się, że będę musiał swoją myśl na temat grafomanii nieco rozwinąć
Otóż jeśli przyjmiemy za Arystotelesem, że każdy byt posiada swoją naturę, do której urzeczywistniania dąży w toku swojego istnienia (lub "dąży", jeśli jest np. kamieniem), to musimy również przyjąć, że tkwiące w człowieku predyspozycje - jako część składowa owej natury - domagają się ujścia, aktualizacji (jak by powiedział filozof). Istotą rozwoju (bytów ożywionych) jest aktualizowanie/realizacja zespołu potencji przynależnych danemu bytowi. Oczywiście nie wszystkich potencji, ale tylko tych, których realizacja jest konieczna. Nie jest bowiem konieczne, żebym kogoś zasztyletował. Z punktu widzenia ewolucji, logosu. Jest natomiast konieczne, żebym - o ile jestem osobą o artystycznym usposobieniu - pielęgnował w sobie artystyczne aspiracje i dawał im wyraz usiłowaniami twórczymi. Jeśli to zaniedbam, okaleczę i poważnie zubożę swoją egzystencję.
Dlatego też nie rozumiem, jak można chcieć czegoś, do czego nie ma się predyspozycji czy uzdolnień.
Ktoś wskazał na modę. Może być i tak, ale wówczas o takiej osobie, która podporządkowuje się dyktatom aktualnej mody, powiedzielibyśmy, że jest tak bardzo wyobcowana z siebie samej, że nie wie, czego naprawdę chce. Pod pozornym zamiłowaniem do pisania kryłaby się, dajmy na to, neurotyczna żądza sukcesów. A więc grafomanię warunkuje raczej wyobcowanie z siebie, a nie głęboki afekt do pisania.
Co do braku samokrytycyzmu, to często idzie on w parze z brakiem pomyślunku. Chyba że mamy do czynienia z niedojrzałością.

Czytuję różne rzeczy, unikam bestsellerów. W literaturze (i w ogóle w sztuce) cenię przede wszystkim jej zdolność do imitowania rzeczywistości.
Spodziewałem się, że będę musiał swoją myśl na temat grafomanii nieco rozwinąć

Dlatego też nie rozumiem, jak można chcieć czegoś, do czego nie ma się predyspozycji czy uzdolnień.
Ktoś wskazał na modę. Może być i tak, ale wówczas o takiej osobie, która podporządkowuje się dyktatom aktualnej mody, powiedzielibyśmy, że jest tak bardzo wyobcowana z siebie samej, że nie wie, czego naprawdę chce. Pod pozornym zamiłowaniem do pisania kryłaby się, dajmy na to, neurotyczna żądza sukcesów. A więc grafomanię warunkuje raczej wyobcowanie z siebie, a nie głęboki afekt do pisania.
Co do braku samokrytycyzmu, to często idzie on w parze z brakiem pomyślunku. Chyba że mamy do czynienia z niedojrzałością.