16

Latest post of the previous page:

aria_pura pisze: Na "Spojrzeli sobie w oczy. I oszaleli" zareagowałam facepalmem, a przy "Żar między nimi ogrzewał ją całą, tulił do snu i sprawiał, że uwielbiała wstawać następnego ranka" rozbiłam sobie czoło o blat biurka.
a_p ostatnio zabrałaś mnie ze sobą 'czynnościami kretyńskimi' ale tutaj widzę pewną niezgodność. Skoro robisz facepalma to nie powinnaś sobie rozbijać czoła o blat bo dłoń je chroni:) przesadziłaś.

Edit Rubia: uprzejmie proszę, żeby takie rozmowy prowadzić sobie na PW. To jest miejsce na komentarze do tekstu.
Ostatnio zmieniony sob 05 gru 2015, 09:09 przez brat_ruina, łącznie zmieniany 1 raz.

17
Szczepko pisze:Ale o co chodzi, już zauważyłam swój główny błąd przecież :P
no właśnie nie byłem pewien- wcześniej pisałaś, że na przyszłość będziesz starać się odłzawiać, więc chyba jest tu rozdźwięk, bo odłzawienie poskutkuje opuszczeniem zatoki łzawych świń i text zacznie mieć aspiracje prawdziwej literatury :twisted: więc w sumie jeśli jednak masz tę świadomość (czyli to eksperyment), to nie widzę problemu, bo zdarza się, że jedna z drugą wstawią charlekinową padlinę i wielce się potem rzucają :evil:
Szczepko pisze:Otwórz pierwszą lepszą książkę z gatunku "literatury kobiecej" i będziesz miał to samo,
wiem, dlatego w tym kontekście text Ci się udał :) (a nawet chyba za mało kulawy jest jak na charlekinowe standardy) :mrgreen:

18
Ja się tylko tak zastanawiam - jeśli opowiadanie jest najzupełniej świadomie utrzymane w konwencji łzawej literatury "dla bab" - to czy w tej konwencji mieści się również upychanie najrozmaitszych błędów logicznych i rzeczowych, z założeniem, że dla czytelniczek realia nie mają znaczenia, wystarczy sama garść wzruszeń?
Ubierał się też zwyczajnie, łapiąc rano najbliżej leżące spodnie, koszulkę nie pierwszej świeżości, wytarte trampki spomiędzy kilku identycznych par. Odpalał silnik forda i jakąś ciężką muzykę, pruł na uczelnię z pierwszym papierosem w ustach.
Przecież Ty cały pierwszy akapit napisałaś z punktu widzenia Twojej bohaterki. Tymczasem to są detale, które może znać jedynie żona albo kobieta stale mieszkająca z amatorem nieświeżych koszulek. Narracja jest tu zdecydowanie poplątana.
– Może przynajmniej jacyś przystojni wykładowcy?
– Doceniam twoją chęć ratowania beznadziejnej sytuacji, ale nie. Dawno wszystkich obejrzałam. Wysmarowane olejem silnikowym świry od czołgów albo mistrzowie fechtunku we frakach.
Oni tak prowadzą zajęcia na uczelni, w tych frakach albo wysmarowani olejem silnikowym? Czy może studentka kompletnie nie zainteresowana historią wojskowości "dawno" już chodziła na spotkania jakichś grup rekonstrukcyjnych?

Ja rozumiem, że w ramach pewnej konwencji można wykorzystywać wszelkie chwyty najbardziej ograne: miłość jak piorun z sufitu, złote włosy, pląsy na łące (z butelką whisky), nieatrakcyjną żonę i ciężko chorego synka (chociaż to ostatnie trochę mnie wkurza. Zdrowe dzieci łatwiej się porzuca?). Ale wtedy jednak należałoby zadbać o warstwę językową (łapanki nie będę robić, chociaż by się przydała), spójność narracji oraz elementarną wiarygodność realiów środowiska, w którym umieszcza się akcję. Bo jeśli inaczej, to wtedy nie wiadomo, czy autorka bawi się tą konwencją, czy, po prostu, tak jej wyszło niechcący...

A założenie, że "babom", które lubią wzruszające lektury, można wcisnąć każdy, nawet najbardziej wyświechtany banał, jest mocno ryzykowne.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

19
Rubia, bohaterka mogła wszystkich obejrzeć np. na zdjęciach w korytarzowej gablocie lub w zakładce "nasza kadra" uczelnianej witryny. Jest napisane "obejrzałam", nie "poznałam", a wcześniej "przegapiłam", co w połączeniu z powyższym sugeruje prowadzone uprzednio jakieś rozeznanie. Całkowita natomiast racja co do dzieciaka (klanowy hiv, zwyczajowy wózek, tu białaczka) i błędu w akapicie opisującym doktora, ale czymś przecież charlekiny muszą się różnić od literatury.
To jak z Ministerstwem Głupich Kroków - Szczepko, utykasz tylko na jedną nogę i to nie tę, co trzeba :mrgreen:

20
Smoke pisze:Rubia, bohaterka mogła wszystkich obejrzeć np. na zdjęciach w korytarzowej gablocie lub w zakładce "nasza kadra" uczelnianej witryny. Jest napisane "obejrzałam", nie "poznałam", a wcześniej "przegapiłam", co w połączeniu z powyższym sugeruje prowadzone uprzednio jakieś rozeznanie.
Tego wariantu rzeczywiście nie wzięłam pod uwagę, chociaż u nas na wydziale przez jakieś dwa lata wisiała galeria zdjęć pracowników z ulubionymi zwierzakami :D Ale jednak nadal będę się upierała przy większej precyzji, typu: Widziałaś ich zdjęcia w gablotce? Przecież to jest kwestia tego, jak się czytelnikowi podaje informacje, czasem wystarczy jedno zdanie, byleby właściwe.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

21
Smoke pisze:więc w sumie jeśli jednak masz tę świadomość (czyli to eksperyment), to nie widzę problemu, bo zdarza się, że jedna z drugą wstawią charlekinową padlinę i wielce się potem rzucają :evil:
To nie ja się rzucam w tym wątku ;) A bardziej poważnie to oczywiście mam świadomość. "Na co dzień" dłubię fantastykę, potraktowałam to jako odmóżdżającą odskocznię. Wygląda jednak na to, że całkowite wyłączanie się nie daje rady. Przyjmuję na klatę, będę nad tym pracować.
Rubia pisze:Przecież Ty cały pierwszy akapit napisałaś z punktu widzenia Twojej bohaterki. Tymczasem to są detale, które może znać jedynie żona albo kobieta stale mieszkająca z amatorem nieświeżych koszulek. Narracja jest tu zdecydowanie poplątana.
Znowu się kłania krótka forma. Za dużo chciałam na raz :| Dziękuję za tę uwagę.
Oni tak prowadzą zajęcia na uczelni, w tych frakach albo wysmarowani olejem silnikowym?
Oczywiście, że nie. To był żart z jej strony :)
A założenie, że "babom", które lubią wzruszające lektury, można wcisnąć każdy, nawet najbardziej wyświechtany banał, jest mocno ryzykowne.
Książki Michalak. Już coraz więcej osób otwarcie pisze o oczywistych wadach tej literatury, ale wciąż są faneczki ze łzami czytające kolejne nieprawdopodobne bzdury. Więc tak, niestety, uważam, że można wcisnąć i jeszcze na tym zarobić. Dla jasności: nie chcę tak do końca iść tą drogą ;)
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

22
Rubia pisze:(...)ciężko chorego synka (chociaż to ostatnie trochę mnie wkurza. Zdrowe dzieci łatwiej się porzuca?).
Osobiście ten motyw odebrałem niczym tę "zimną rybę walącą po twarzy" - póki wszystko jest prozaicznie, typowy homo sapiens ślizga się po pełnym ogarnianiu konsekwencji swoich działań, ale poważne zdarzenia walą go z bańki po żołądku i otrzeźwiają.
Czyli - póki stara i dzieciaki były zdrowe i sobie egzystowały, powiedzmy, beztrosko, nasz wykładowca-amant lekceważył ich, skupiał się egoistycznie na sobie. Wiadomość o chorobie dzieciaka była wiadrem zimnej wody: "Co ja wyrabiam, Jezusmaria!". Znów wydaje mi się, że niewielka objętość tekstu wymusza pewne skróty myślowe... :wink:
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

23
Szczepko pisze:Książki Michalak. Już coraz więcej osób otwarcie pisze o oczywistych wadach tej literatury, ale wciąż są faneczki ze łzami czytające kolejne nieprawdopodobne bzdury. Więc tak, niestety, uważam, że można wcisnąć i jeszcze na tym zarobić. Dla jasności: nie chcę tak do końca iść tą drogą ;)
Mam jednak nadzieję, że tak do końca tą drogą nie pójdziesz ;) Podanej autorki nie traktowałabym jako punktu odniesienia, bo trudno powiedzieć, czy po pierwsze - byłoby jeszcze w gronie czytelniczek zapotrzebowanie na kolejne klony Michalak, po drugie - widuję jej książki na stacjach benzynowych po 5 PLN za egzemplarz, więc nie wiem, czy to jest jakaś szczególna rekomendacja. Co prawda, książki innych autorów są za darmo dodawane do prasy codziennej (widocznie wydawca stwierdził, że lepiej rozdać, niż opłacać koszty zmagazynowania), lecz tak czy siak - sytuacja wydaje mi się mocno niekomfortowa.
Immo pisze:Znów wydaje mi się, że niewielka objętość tekstu wymusza pewne skróty myślowe... :wink:
Wprowadzanie śmiertelnie chorego dziecka do tekstu, niezależnie od jego objętości, nie jest skrótem myślowym, lecz grą na emocjach czytelnika. Co więcej - środkiem szantażu emocjonalnego wobec bohatera. Wiadomo, że jeśli porzuci żonę z takim dzieckiem, to będzie ostatnią swołoczą. Ale to jest chwyt, niestety, nie tylko ograny, lecz i dość prymitywny. Dlaczego jakaś chwila rodzicielskiego opamiętania nie miałaby się np. wiązać z widokiem tegoż syna ryczącego w kącie, bo miał urodziny, a tata o nich zapomniał? Harlekin harlekinem, ale trochę subtelniejszej kreski wcale by nie zaszkodziło.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

24
Rubia pisze:
Immo pisze:Znów wydaje mi się, że niewielka objętość tekstu wymusza pewne skróty myślowe... :wink:
Wprowadzanie śmiertelnie chorego dziecka do tekstu, niezależnie od jego objętości, nie jest skrótem myślowym, lecz grą na emocjach czytelnika. Co więcej - środkiem szantażu emocjonalnego wobec bohatera. Wiadomo, że jeśli porzuci żonę z takim dzieckiem, to będzie ostatnią swołoczą. Ale to jest chwyt, niestety, nie tylko ograny, lecz i dość prymitywny. Dlaczego jakaś chwila rodzicielskiego opamiętania nie miałaby się np. wiązać z widokiem tegoż syna ryczącego w kącie, bo miał urodziny, a tata o nich zapomniał? Harlekin harlekinem, ale trochę subtelniejszej kreski wcale by nie zaszkodziło.
Masz, oczywiście, rację. W sumie, sam bym nie użył takich chwytów :P
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”