78
Dzień 23

Znaków przybyło tylko ~3k. Słabo.

Dzień 24

Potem było tylko gorzej. Nic nie tknąłem, trochę brak czasu, a trochę atmosfera wokół panująca. Przygnębiająca.

Dzień 25

Dzisiaj ~2k. Zawsze to coś. Ale i tak bardzo blado. Nie przewiduję poprawy. Niestety. Ale zostało jeszcze kilka dni, może któryś będzie udany.
Pisarz miłości.

80
Dzień 26, 27

Nic, niestety. Przykro mi Lady Kier, ale nie udało się usiąść. Dzięki za wsparcie :). Nie było żadnego flow ani zdwojonej siły. Nie miałem natchnienia, bo czas może i by się znalazł, choćby te pół godzinki.

Dzień 28 (dziś)

Postanowiłem coś napisać. Sceny były od dawna zaplanowane... w sumie tylko główny wątek. Dodałem dwie sceny od siebie, które wyszły same. Powstały w trakcie pisania. Powstało w sumie 11,5k znaków. Wynik całkiem okazały. Myślałem, że dziś odrobię zaległości, ale nie udało się. Maraton trwa do niedzieli... postaram się skończyć rozdział ósmy. Wówczas pozostanie mi około połowa powieści do napisania.

81
Brawo Es. Dzielnie się trzymasz.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

84
Noooo esc! Super
Friends come and go and the world doesn't stop for anybody, so do what you love and never look back.

85
Dzięki wszystkim za wsparcie :) to mobilizuje.

Dzień 29

Dzisiaj 10,7k znaków. Całkiem dobrze, szczególnie, że bohater sam wyręczył mnie i wpadł na genialny pomysł. Scena wyszła spontanicznie.
Pisarz miłości.

86
Dobry bohater ;) oby tak dalej pomagał.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

87
Dzień 30

Dzisiaj 4,4k znaków. Jedna napisana scena. To ta kontrowersyjna, która zgorszy czytelnika i dalej już nie przeczyta, o ile dojdzie do niej. Po prostu stwierdzi, że jestem chory, bo do takich sytuacji nie powinno dochodzić. Chyba, że to byłby kosmos, a przecież miejsce zdarzeń powieści to nasz świat.

Czas na podsumowanie:
Słowem wstępu, została napisana (około) połowa powieści. Mniej więcej, tak sobie zakładam, zgodnie z motywem przewodnim. Niesamowite, że udało m się napisać tyle znaków w ciągu miesiąca, a na dodatek druga połowa maratonu to raczej nieudany występ. Taka zadyszka jakby, połączona z brakiem czasu oczywiście. Czasami był, ale brakowało chęci i motywacji. Raz był moment, że zabrakło pomysłu. A inny przypadek to bohater, który pomógł pociągnąć jedną ze scen. Sam z niej wybrnął, naprawdę. Wszystko potoczyło się 'samo'. Bohater decydował.

W trakcie maratonu (30 dni) napisałem: 193k znaków
Średnia na dzień wychodzi: 6,43k znaków
Popatrzyłem na pierwszą edycję maratonu. Wówczas miałem wynik 6,68k, ale wena była zdecydowanie większa, powieść mnie wówczas pochłonęła i dawała więcej satysfakcji. Byłem zadowolony. Z tego wyniku nie jestem do końca, bo miałem kilka dni bezproduktywnych...

Jeszcze małe statystyki:
Liczba dni, w których pisałem: 25/30
Średnia w dniach piszących: 7,72k
Wtedy było znacznie lepiej, a dni było jeszcze mniej. Myślałem, że ominąłem więcej dni, ale kryzys dopadł mnie dopiero w końcówce. Tekst wymaga oczywiście poprawek, ale prawdopodobnie będę powieść kontynuował. Szkoda teraz rezygnować. Ale pisanie będzie odbywać się bez maratonu i raportów. Powoli, w wolnych chwilach. Chyba bez presji pisze (i jednocześnie pracuje) mi się lepiej.

Dzięki za wsparcie :).

88
Bardzo dobry wynik i cieszę się, że będziesz kontynuował. No i piosenka na dziś.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

89
Pierwsza poważna informacja (przede wszystkim dla mnie na pamiątkę): udało się skończyć powieść :D.

1) W tamtym roku (2013), od października do listopada coś popisałem (193k wynika z tego, co wyżej). Wtedy byłem jakoś szybko zniechęcony do tej powieści. Niedawno przysiadłem (4.XI.2014) i w tym krótkim czasie udało się dokończyć rozpoczęty tekst. Jestem zadowolony.
Przede wszystkim z fabuły, która rozkręca się dopiero gdzieś od setnej strony (chyba to mój problem, bo to drugi raz, gdy od setnej strony wygląda to lepiej). Powieść nadaje się do generalnej poprawki, potem do następnej, i następnej. Mój kolejny cel to na pewno gruntowna korekta, a potem... wydrukować na półkę, na pamiątkę (jak dwie inne, ale to głównie mnie napędzało, by ją skończyć).

2) Uważam, że nie nadaje się ona do druku, nawet po ewentualnych poprawkach. Pomijając warsztat, zawiera sporo kontrowersyjnych scen i wątków (nawet bardzo, tematy tabu, o których rzadko się mówi). Ukazałem kilka wątków w trudnych scenach i chyba z tego jestem najbardziej dumny. Taki mały sukces. Tę powieść traktowałem jako kolejny trening budowania warsztatu... głównie zasobu słownictwa, bo zawsze mnie utwierdzano, że mam ubogie słownictwo (prawda). Przynajmniej intensywnie pracowałem nad brakiem powtórzeń. Styl stylem - jednym pasuje, innym nie. Czytam Ludluma i w nim szukam inspiracji, daleko mi do jego charakteru książek, ale dobrze się odnajduję w tych klimatach. Staram się ciągle pracować. I go dużo czytać. Natomiast przeczytałem książkę Jeffa Grubba i nie czuję się jakiś gorszy (nieskromnie, ale takie odnoszę wrażenie; może dlatego, bo jest inżynierem? :D).

3) Garść statystyk, których już nigdy nie pobiję. Coś mnie złapało i poświęciłem ostatnio wiele godzin na pisanie. Święta przesiedziałem nad tekstami, chciałem skończyć :).
Okres 4.XI.2014 - 28.XII.2014: 550k znaków.
Cała powieść: 799k znaków.
Średnia na dzień w ostatnim okresie: 10,19k znaków.
Najlepszy dzień: 53k znaków. Były jeden z wynikiem 44k i dziś, na zakończenie: 41k znaków. Odnotowałem pięć dni, w których nic nie napisałem.

W miesiąc nie da się napisać powieści :).
Miło się czyta swoje kroki w pisaniu, dlatego na pamiątkę ten wpis (jako no-name zdaję sobie sprawę, że nikogo to nie będzie interesować na dłuższą metę :D). Dobrze powspominać co tam się wyczyniało kilka miesięcy/lat temu.

Dobrze oddaje w moich myślach ostatnie sceny. Przy niej czułem swobodę pisania:
Piosenka na koniec zgodnie z tradycją tematu :).

90
Rok 2013 - 350k znaków
Rok 2014 - 550k znaków
Rok 2015 - 1700k znaków
Nie liczę prac dyplomowych. Naukowe podejście oddzielam grubą kreską, choć i tak te 100k w 2013 niewiele by zmieniło. Tendencja wzrostowa, ale będzie to cholernie ciężko utrzymać :P Na dodatek większość w 2015 napisałem w drugiej połowie roku. Znalazłem zajęcie (zawodowe) i od razu po powrocie do domu chciałem odetchnąć od pracy, a pisanie mi w pełni to umożliwiało. Odejście do innego świata, to jest to, czego szukałem przez długi czas. Fajnie mieć to forum - można prowadzić swój pamiętniczek :P.

Nie wiem też, czy jakbym prowadził dzienny maraton w ostatnim okresie, to udałoby się osiągnąć równie dobry wynik? Jednak podczas raportowania pewnie dokuczałyby mi te puste dni, gdzie nic nie napisałem. A takie były, ale nadrabiałem w kolejnych :).

Udało się ukończyć pierwszy i drugi tom długiej opowieści ze świata fantasy. Niby się opierałem na świecie z gry mmorpg, ale to była jakaś tam podstawa. Podczas wirtualnej przygody poznałem wiele charakterów, co mnie zachęciło do wykorzystania i osadzenia ich w realiach powieści. Ze względu na to, że zachowałem imiona, nazwy gildii, miejsc... Nie będzie to raczej przeznaczone do wysyłania do wydawnictw. Można zmienić, ale wtedy trzeba by było gruntownie przebudować niemal wszystko. A do tego nanieść pewnie mnóstwo poprawek, pewnie i fabularnie (ze względu na występującą sielankę) by nie przeszło. Ale nadal wiem, że się ciągle uczę pisania (i co sto stron widzę pewien postęp w stylu). Potem budowałem/buduję własne elementy świata przedstawionego (inne owoce, nowe środki komunikacji).
Sama powieść, osadzona w jakimś innym świecie (inna galaktyka), opowiada o Piątej Krainie, motywem przewijającym się jest poszukiwanie sylfów, które mają dać szczęście (albo bogactwo). Staram się budować elementy fabularne takie jak: spiski, zdrady, dążenie do władzy, przyjaźń, oddanie, zaślepienie. Z jednego głównego bohatera robi się dwóch, a potem pajęczynę rozgałęziam z biegiem czasu.

Motywacją dla mnie była możliwość dopracowania świata, wykreowania bohaterów dobrych/złych, stworzenia sieci spisków, sieci różnych relacji, dokładania całej bazy bohaterów, którzy w odpowiednich miejscach mogą mieć wpływ na fabułę, ale najważniejszym motorem napędowym był fakt, że teraz mogę sobie oprawioną powieść postawić na półce ;). Jeszcze okładka do poprawy, ale to przy okazji drugiej części :). Niby to nic, ale mnie to kręci - będę miał pamiątkę na przyszłość. Aktualnie pracuję nad drugim tomem i poprawiam błędy.

Jak zwykle się rozpisałem, piosenka przewodnia na koniec ;) (Nie bazuję na Wiedźminie :P)

91
Gratulacje! :) Też zauważyłam, że wbrew pozorom lepiej się pisze, gdy ma się całkiem sporo innych zajęć (pracę) niż w czasie urlopu/wakacji.

Jakie masz literackie plany na przyszłość? Czy na razie skupiasz się na wykończeniu tego, co istnieje?

Wróć do „Maraton pisarski”