31

Latest post of the previous page:

Smoke pisze:A, czyli już nie o śmierć w stylu Norwida chodzi i suchoty, lecz o więcej, więcej i więcej. Przecież byłbyś zapraszany nawet i do telewizji, miałbyś wywiady w mediach branżowych i nie tylko, może dostałbyś rubrykę w jakimś tygodniku czy coś. Profesorowie polonistyki z przyjemnością rozbieraliby twoją twórczość, a zaproszenia na różne okołoliterackie sprawy sypałyby się szczodrze. Jak niby blogasek czy fanpejdź miałby pomóc? I że niby chciałoby się w to bawić? Co byś mówił czytelnikom (także potencjalnym) czego nie mówiłbyś w twórczości, felietonach czy wywiadach? Wstawiałbyś linki z yutube czy selfie?
Czyli jednak nie mówimy o mnie, który pisze na poziomie Pilcha, tylko o mnie, który jest zapraszany na wywiady do radia i telewizji, imprezy okolicznościowe, posiadam jeszcze stałą rubrykę w tygodniku, zapewne ogólnopolskim, a krytycy głównego nurtu rozpływają się nad moją twórczością? Ale to jest już zupełnie inaczej postawione pytanie.
Ziom, przy czymś takim nie miałbym pewnie czasu na standardowe spotkania autorskie a co dopiero na prowadzenia samemu swojej strony w necie :P
Choć z drugiej strony...
Mam na oku autora, który jest znany i doceniany, jego książki regularnie trafiają na listy bestselerów, na spotkania autorskie lata po całym świecie, pisze scenariusze do radia, telewizji, teatru, musicali i nie wiem jakie jeszcze, artykuły do znanych gazet i... i prowadzi profil na fb i twitterze. Więc może i ja znalazłbym czas i ochotę :)

BTW, oczywiście, że w autopromocji chodzi o więcej, więcej więcej, a nie o k10 czytelników, którzy akurat przypadkiem trafią na daną książkę. Warto im pomóc. Byłoby to dla ciebie jasne, gdybyś tylko odniósł się do całej mojej wypowiedzi, a nie jedynie do ironicznego pytania retorycznego ;)

A na stronę autorską da się wrzucić pełno ciekawych rzeczy dotyczących twórczości, które nie pasują do książek i felietonów, czasem znajdą się w wywiadach, ale i to nie zawsze.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

32
ktoś na forum powiedział niedawno, że ktoś inny powiedział, że albo się pisze blogaska albo powieść - drapieżna autopromocja rozmienia zasoby na drobne, zabiera czas i dekoncentruje jak inne czynniki zewnętrzne typu problemy rodzinne czy praca zarobkowa

btw fanpage Żulczyka jest świetny, on sam jest dobry, ale on, czego nie mam mu za złe, coraz mniej staje się powieściopisarzem, więc coraz mniej interesuje mnie on sam jak i jego wizja literackiej kariery

33
Smoke pisze:Pytałem dość konkretnie: gdybyś pisał teraz jak Pilch
Smoke pisze:nie mówiłem, żeby pisać jak Pilch, ale na poziomie Pilcha
Hm...
Smoke pisze:nie autopromocja zdecyduje o mojej pozycji
Fakt.

34
Augusta pisze:Smoke napisał/a:
Pytałem dość konkretnie: gdybyś pisał teraz jak Pilch

Smoke napisał/a:
nie mówiłem, żeby pisać jak Pilch, ale na poziomie Pilcha


Hm...
Augusta, po prostu inni zrozumieli od razu, Tobie zaś trzeba było wytłumaczyć ręcznie, stąd dwa pozornie sprzeczne zdania, wyciągnięte zresztą z kontekstu

36
Smoke pisze:ktoś na forum powiedział niedawno, że ktoś inny powiedział, że albo się pisze blogaska albo powieść - drapieżna autopromocja rozmienia zasoby na drobne, zabiera czas i dekoncentruje jak inne czynniki zewnętrzne typu problemy rodzinne czy praca zarobkowa
A dla innych prowadzenie bloga, czy inna aktywność w sieci jest właśnie tym, czego potrzebują by sprawnie tworzyć. No i co z tego wynika?
Może właściwiej jest traktować fanpage jako zabawę pisarską, odskocznię od aktualnie tworzonej powieści, ciekawe doświadczenie. Czemu nie? Czemu od razu musi to być nagannym obciążeniem?
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

37
Augusta, no i cóż mam Ci powiedzieć.

Jason, sprawne prowadzenie fanpejdża wyklucza traktowanie go jak odskoczni i zabawki (mówimy o fp proporcjonalnym do pisania na poziomie Pilcha), będziesz codziennie dostawał po kilka przynajmniej próśb o weryfikację, tyle samo o polubienie fp innych (od spawania aluminium, przez autorów opisywanych przez Pollaka, po prawdziwych pisarzy) - a spróbuj odmówić, albo zignorować- narazisz się na hejt i zemstę. Będziesz musiał wybierać- a to trwa, kosztuje nerwy i dekoncentruje. Będą pisać Ci łzawe prośby o recenzję, zamieszczenie posta etc, etc. A oprócz tego interakcje z innych kanałów i majacząca gdzieś w tle myśl, że do końca kwartału miałeś oddać powieść. A oprócz tego normalne interakcje z normalnymi fanami, czasochłonne. Ogólnie zajmie Ci to ze dwie godziny dziennie, ale mniejsza z czasem, to obciąża myśli i nie pozwala w pełni koncentrować się na rdzeniu działalności literackiej, a to najważniejsze- nie po to człowiek uwalnia się od stresu i czasu pracy zarobkowej, by mordować się w sieci. Nawet jeśli nie żal czasu, to szkoda nerwów. Jak nie znajdziesz zaufanej osoby do odsiewania, to wyjdzie Ci to bokiem. Oczywiście jakiś fp musi być, ale czy na pewno opłaci się poświęcać mu aż tyle?

38
Smoke, powiem tak: twoje argumenty do mnie nie trafiają.

Romek zadał ci pytanie, czy używasz facebooka, a ja dorzucę kolejne, czy prowadziłeś kiedyś jakiś fanpage? Ciekawi mnie, skąd bierzesz swoje argumenty.
Ostatnio zmieniony ndz 06 gru 2015, 20:29 przez Jason, łącznie zmieniany 1 raz.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

39
Smoke, opisujesz zagrożenia związane z prowadzeniem strony facebookowej w równie przerażający sposób jak w pewnej reklamie przedstawiono kiedyś niebezpieczeństwa używania ostrych proszków do zlewozmywaka :D
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

40
Nie mówmy o mnie, ale o problemie autopromocji czy raczej klęsce urodzaju w postaci mnogości fanów. Ok, nie mam interesu drążyć dalej tematu, więc niech każdy zostanie przy swoim.
;)

41
Smoke, ależ ja wiem, że nie mówimy o tobie, czy o mnie, ale jeśli to ma mieć jakąkolwiek wartość dla czytających, to warto zaznaczyć skąd biorą się informacje. Bo te sprawdzone na własnej skórze naturalnie będą traktowane inaczej niż takie odkryte podczas patrzenia się w sufit ;)
Choć i patrząc w sufit da się wymyślić wiele ciekawych rzeczy, nie przeczę.

Przekonaj mnie do swoich racji, rzuć konkretem, a nie ślizgaj się po powierzchni prawdy!

Ja prowadzę bloga. Nie jest to fanpage, jest absorbujący, ale też dużo się uczę, muszę dokształcać i sprawia mi to wielką frajdę. Opowiadanie ludziom o moich zainteresowaniach, choćby i przez sieć, przypomina mi jak bardzo je lubię.
Po tym doświadczeniu na pewno chciałbym spróbować, jako autor, działać w mediach społecznościowych. Obserwacja innych ludzi tylko mnie w tym utwierdza, ale ty przekonujesz, że lepiej czegoś takiego unikać jeśli tylko umie się dobrze pisać. Chcę wiedzieć dlaczego, zwłaszcza że podajesz to jako rzecz bezdyskusyjną, a nie prawdziwą jedynie przy pewnych założeniach. Więc drążę temat ;)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

42
Ale ja nie chce nikogo przekonywać do czegokolwiek, naświetliłem jedynie pewne problemy i dalej każdy musi już rozważyć je sam.

43
Widziałam na targach we Wrocławiu, jak autor sam wciskał gadżety, by ktoś kupił jego książkę. Jakoś to było niefajne i tandetne. Hi hi - tekst ma bronić się sam, a nie koszulką czy kubeczkiem.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

44
A może po prostu obudźmy się w XXI wieku i zobaczmy, że literatura ma trochę więcej konkurencji niż w poprzednich wiekach. Internet to rewolucja, która dotyka każdą z dziedzin życia. Warto o tym pamiętać.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

45
Natasza pisze:Widziałam na targach we Wrocławiu, jak autor sam wciskał gadżety, by ktoś kupił jego książkę. Jakoś to było niefajne i tandetne. Hi hi - tekst ma bronić się sam, a nie koszulką czy kubeczkiem.
A mój mąż widział na targach w Katowicach Hartmana, który promował jakąś swoją nową książkę i przez godzinę podpisywania nie podszedł do niego NIKT. W końcu wstał i zaczął spacerować w alejce, krążąc tam przez kilkanaście minut.

Akurat w tym czasie podpisywałam swoją i nie mogłam dotrzymać mężowi towarzystwa, więc poszedł napić się kawy do takiego pseudo-barku i stamtąd widział całą sytuację. No cóż, wychodzi na to, że niektórym nawet spacer wokół stoiska nie pomaga ;)

A w Krakowie do Cejrowskiego ustawiały się takie kolejki, że ciągły się przez pięć kolejnych stoisk :)

46
btw fanpage Żulczyka jest świetny, on sam jest dobry, ale on, czego nie mam mu za złe, coraz mniej staje się powieściopisarzem, więc coraz mniej interesuje mnie on sam jak i jego wizja literackiej kariery
Żulczyk zaczął karierę od dwóch naprawdę dobrych, współczesnych powieści. Potem delikatne załamanie, literatura rozrywkowa (młodzieżowa), ale - jak sam mówi w wywiadach - na rozrywkowych powieściach nauczył się lepiej warsztatu i Ślepnąc od świateł jest kolejną pełnoprawną powieścią. Żulczyk dojrzał, opanował błyskotliwe wódolejstwo i napisał coś jeśli nie wybitnego, to na pewno bardzo dobrego. A to że jednocześnie pisze scenariusze, udziela się na fejsie i po prostu zarabia pieniądze, nie ma wpływu na jego pisanie. Czekam na kolejną powieść i na pewno kupię ją jak tylko wyjdzie.

Paul Auster w wywiadzie (jakiś Polak prowadził) mówił, że nie bardzo lubi wywiady, autopromocję i spotkania autorskie, ale żyje w czasach trudnych dla literatury (nigdy nie było takiej konkurencji, dziś dawkę kultury można sobie zaaplikować Breaking bad i jest to bardziej wartościowe niż czytanie pustej rozrywki) i robi wszystko, aby pomóc wydawcy.
ludzie cywilizują się nagminnie, a ja wciąż jestem dziki.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”