Dziwne postapo [80k znaków]

1
Witam.

Zacznę od tego, że ten pomysł chodzi mi po głowie od dobrych dwóch lat. Wówczas naskrobałem kilka pierwszych stron, ostatnio (miesiąc temu!!!) doskrobałem kolejne kilkadziesiąt tysięcy znaków. Próbowałem pokazać to w różnych miejscach, ale po tym (wybaczcie korpo-mowę) feedback'u, który otrzymałem, palec sam wędrował na przycisk "delete". I w sumie, wbrew skądinąd powszechnie deklarowanej "odporności na hejt", odechciało mi się pisać. Z drugiej strony, wciąż jednak mam wiarę w samego siebie, więc jestem skłonny podjąć jeszcze jedno ryzyko. Bo mimo wszystko chciałbym dopisać do końca, choćby po to, żeby samemu się przekonać w co mi się to rozwinie i jaki będzie ostateczny efekt. No i po prostu próbuję swoich sił w większych formach. Jakie mam konkretne, zidentyfikowane już problemy??
Pierwszym jest praktycznie całkowity brak samokrytyki - czytam i czytam i jeszcze raz czytam i poza naprawdę drobnymi sprawami, mi się podoba. A skądinąd wiem, że ogólnie nie jest dobrze.
Po drugie - mam swoją wizję prowadzenia dialogów, która odbiega od powszechnie przyjętej (a konkretnie - realizm maksymalny, co ponoć jest nie do końca wskazane).
Po trzecie - banały tu i ówdzie, ale to mój problem, tak wymyśliłem, nie chcę od nikogo czerpać pomysłów (w sensie - wzorować się tak, ale nie chodzi o to, żeby otrzymać gotowy pomysł) i tylko boli, że to co mi przyjdzie do głowy okazuje się jakoby było sztampą.

I teraz o co mi chodzi i kogo/czego potrzebuję:
- Kogoś, kto przeczyta moje wypociny i wskaże mi najczęściej popełniane błędy, nauczy mnie tej rozpowszechnionej samokrytyki - przy czym zależy mi na sen-sei'u a nie na "krytyku"
- Kogoś, kto przywróci mi wiarę w sens pisania, lub zabije ją ostatecznie. Ale też nie na zasadzie: "Wywal w cholerę, jest do niczego".

Tekstu nie wrzucam publicznie, z przyczyn opisanych na początku. Nie potrzebuję długiej licytacji, kto bardziej "zjedzie" ten tekst. Domyślam się, że tu jest inaczej, niż bywało to w poprzednich miejscach, gdzie próbowałem zyskać jakieś wskazówki czy rady, ale mimo wszystko obawa pozostaje. Jak to z jeziorami bywa - jak się w jednym omal ktoś nie utopił, to choćby drugie było mniej zdradliwe, to obawa przed wejściem do wody pozostaje.

Czy mogę liczyć na czyjąś pomoc??

Pozdrawiam

2
Mogę pomóc, choć po tym, czego oczekujesz, nie wiem, czy ktokolwiek jest w stanie spełnić twoje oczekiwania :)

Jeśli mimo to, chcesz zaryzykować, to dawaj.
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

3
Oczekiwania tylko wyglądają na spore. Potrzebuję rad, wskazówek, im więcej tym lepiej. I lekcji samokrytycyzmu. Posłałem, niech się dzieje wola Nieba.

Dziwne postapo [80k znaków]

4
Dialogi to istota część fabuły, więc jeśli idziesz w realizm-realizm (który odbiega od "realizmu" przyjętego w literaturze) to nie dziwota, że poprzedni czytelnicy nie wypowiadali się o tym pochlebnie. Tak jak wszystko, dialogi muszą pchać fabułę do przodu, coś przekazywać, a niektóre "realistyczne" wstawki nic po prostu w sobie nie mają.

Spróbuj poeksperymentować - mianowicie, udaj się do kawiarni lub restauracji i spisz rozmowę siedzących obok ciebie ludzi. Słowo w słowo. Czy podoba ci się taki dialog? No właśnie. Jako pisarze musimy wydobyć esencję z tego dialogu i "udawać" tylko, że jest prawdziwy. Bo prawdziwa rozmowa (przez duże P) nie przejdzie na kartach powieści.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Centrum Wzajemnej Pomocy”