Oszukany anioł. Fragmenty

1
Słońce świeciło prosto w oczy, a promienie padając z z boku, prześwietlały każdy kąt. Wystrojona w szykowny płaszcz Honorata wyszła wreszcie z domu na spotkanie dawnej koleżanki. Ciemnofioletowa duża torba majtała się jej ramieniu. Jasnoblond włosy, oświetlone wiosennymi promykami lśniły niczym aureola.
Beata czekała przed bramą do pałacu wraz z dziećmi. Honorata nie cierpiała dzieci. Nawet jej własne często ją irytowały.
Nawlokła na siebie przyjazny uśmieszek i ucałowała mocno dawną przyjaciółkę.
- O, jak urosły, toż to prawdziwy kawaler! – wykrzyknęła z udanym entuzjazmem do syna- i jaka duża ta twoja księżniczka – zwróciła się do dziewczynki.
Dzieci radośnie podskakiwały , a Beata przytuliła ją mocno gramoląc z głębi ściśniętego gardła niezgrabnie podziękowania.
Plan zwiedzania był prosty. Jednak Honoracie nie bardzo odpowiadało, że musiała odwołać zajęcia z fitnessu, który przynosił jej zawsze miłe odprężenie. Dobrze, że choć mogła tego dnia nie przyjść do pracy.
- No to co? Idziemy? – stwierdziła raczej niż zapytała. Mariusz i Wiola, dziś ciocia Honorata zamieni się w przewodniczkę –uśmiechnęła się zbyt szeroko do dzieci, ukazując szereg zbyt wybielonych zębów, które na skutek nadmiaru zabiegów, połyskiwały nienaturalną bielą.
Żagań był dla Honoraty wielką dziurą. Jej marzenia o zamieszkaniu w stolicy czy choćby Wrocławiu spełzły na niczym. Tam miałaby większe szanse. Mogłaby pomyśleć o modelingu albo fotkach do kalendarzy. A tu, szkoda gadać.
Ogromny pałac książęcy wyglądał prawie jak za dawnych czasów. Nie widać było rusztowań od strony parku ani śladów modernizacji. Niegdyś księżna Dorota dbała o o ten ogromny przybytek. Do pałacu prowadził podjazd przypominający dawny most zwodzony.Honorata uśmiechnęła się w duchu, bo zakołatały jej się w głowie sobie słowa teściowej „Od męża do żony prowadzi most zwodzony”. Do jej męża na pewno. Nieważne.
Weszli do wnętrza zamku. – Chodźcie do Sali Kryształowej – odrzekła prędko – sama bym chciała coś takiego mieć w mieszkaniu. Wyprzedzając przewodnika przeszli do wielkiej Sali Wiedeńskiej zwaną Kryształową.
Ciekawe czemu nie nazwano je Lustrzanej – zastanawiała się głośno Beata, odpychając od pięknie zdobionych luster dzieciaki, które koniecznie chciały się przejrzeć w każdym z nich. Sala urządzona była na błękitno i złoto. Ściany przetkane złotą nicią robiły wrażenie.
– A jakbym podobnie pomalowała sypialnię? – zastanawiała się dalej głośno.
- No, co ty, mamo? – zdziwiła się dziewczynka – miałaś nam pomalować na różowo – dodała z lekkim wyrzutem - Zapomniałaś?
- Patrzcie w górę – wtrąciła Honorata – ale takie żyrandole to byście chcieli mieć chyba?
Istotnie dwa ogromne szklane żyrandole wyglądały przepysznie. Migotały od słonecznych cieni. Światło dodatkowo odbijało się w lustrach.
- Nie zmieściłyby się – skwitował ponuro synek Beaty.
Przeszli do następnej sali Kurlandzkiej, gdzie księżna Dorota pisywała listy. Potem następnej i następnej. Dłużej zatrzymali się dłużej na pierwszym piętrze w saloniku flory. Portret kobiety grającej na harfie niezmiennie przyciągał Honoratę dziwną nostalgią.
Beacie i dzieciakom nie udzielał się ten nastrój. Małolaty biegały z jednego kąta w drugi, ciesząc się raczej terenem do biegania niż zabytkowym wnętrzem. Beata szybko się nudziła i interesował ją jako absolwentki dekoracji wnętrz głównie wystrój sal. Historia pałacu podawana przez młodą przewodniczkę wpuszczana jednym uchem, wychodziła drugim. Wykwintny niegdyś pałac książęcy został najwyraźniej sprofanowany pobytem nic nie rozumiejących z dawnego przepychu intruzów.
Dama z harfą z portretu spoglądała z zadumą na zwiedzających. Z pewnością nigdy nie życzyłaby sobie takich głośnych gości.
Praktyczny Jaś za nic w świecie nie mógł zrozumieć dlaczego pani na obrazie zwana rybaczką nie była ubrana w strój rybaka, tylko w długą suknię, która pewnie bardzo jej przeszkadzała, co głośno skomentował. Mała Marysia była natomiast ciekawa dlaczego nie można się ślizgać po podłodze. Niemniej jednak zwiedzanie zostało zaliczone. Dzieci nie miały już ochoty wybiegać się po parku. Usiadły grzecznie nad stawem i wrzucały patyki do wody, śledząc pilnie dalekosiężność rzutów. Czas było opuścić siedzibę Doroty księżnej de Talleyrand-Perigord z domu Biron. Beata jeszcze zamierzała przed obiadem pokazać dzieciom postać słynnego astronoma Kellera. Wracali wszyscy powoli, delektując się wiosenną pogodą i podziwiając wszystko, co zdążyło w przyrodzie wypuścić coś zielonego . Przy pałacu Beata zwróciła uwagę na rzeźbę anioła trzymającego w dłoni złoty wieniec. Cholera, czemu ten anioł nie ma aureoli tylko jakieś liście – zastanawiała się cicho. Cokół otoczony był kwiatami. A na trawniku można było dostrzec w nagrzane od słońca skupiska fiołków. Zanim Beata się spostrzegła, Marysia już trzymała w rękach bukiecik fioletowego badziewia. Natomiast ciekawski synek nie odpuścił pytania.
- Mamo dlaczego nie mówi się „ta anioł” tylko „ten anioł”, przecież to baba jest.
Zanim Beata się zdążyła odpowiedzieć, wtrąciła się Honorata. W Biblii mamy zawsze anioły płci męskiej i pewnie dlatego. O zmianach nikt nie pomyślał.Dam ci inny przykład. Nadal się mówi pani premier, pani prezydent, choć to kobiety. Pewnie z aniołami podobnie. Rzeźba zresztą przedstawia bogini zwycięstwa Nike. Spójrz tylko na wieniec laurowy.
- Wiedziałem – odrzekł mentorskim tonem Jaś - oszukany anioł.
Ostatnio zmieniony sob 02 sty 2016, 23:01 przez Mrs Alistair, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Aloe pisze:Ciemnofioletowa duża torba majtała się jej ramieniu.
Coś tu nie pasuje.
Aloe pisze:- O, jak urosły, toż to prawdziwy kawaler! – wykrzyknęła z udanym entuzjazmem do syna
"O, jak on urósł"? I może "udawanym"?
Aloe pisze:Mariusz i Wiola, dziś ciocia Honorata zamieni się w przewodniczkę
Mariuszu i Wiolu
Aloe pisze:uśmiechnęła się zbyt szeroko do dzieci, ukazując szereg zbyt wybielonych zębów
Powtórzenie. (Chyba, że celowe?)
Aloe pisze:Honorata uśmiechnęła się w duchu, bo zakołatały jej się w głowie sobie słowa teściowej
Wykreślić "sobie".
Aloe pisze:przeszli do wielkiej Sali Wiedeńskiej zwaną Kryształową.
zwanej
Aloe pisze:Ciekawe czemu nie nazwano je Lustrzanej
jej Lustrzaną
Aloe pisze:Sala urządzona była na błękitno i złoto. Ściany przetkane złotą nicią robiły wrażenie.
Powtórzenie.
Aloe pisze:Dłużej zatrzymali się dłużej na pierwszym piętrze
Jedno "dłużej" do wyrzucenia.
Aloe pisze:Beata szybko się nudziła i interesował ją jako absolwentki dekoracji wnętrz głównie wystrój sal.
absolwentkę
Aloe pisze:Praktyczny Jaś za nic w świecie nie mógł zrozumieć dlaczego pani na obrazie zwana rybaczką nie była ubrana w strój rybaka, tylko w długą suknię, która pewnie bardzo jej przeszkadzała, co głośno skomentował. Mała Marysia była natomiast ciekawa dlaczego nie można się ślizgać po podłodze.
Zaraz, zaraz, to Mariusz i Wiola czy Jaś i Marysia? Chyba, że coś pokręciłam. :roll:
Aloe pisze:Dzieci nie miały już ochoty wybiegać się po parku.
Może "Dzieci nie miały już ochoty do biegania po parku?"
Aloe pisze:Cokół otoczony był kwiatami. A na trawniku można było dostrzec w nagrzane od słońca skupiska fiołków.
Połączyłabym w jedno zdanie. I "w" do wyrzucenia.
Aloe pisze:Zanim Beata się spostrzegła, Marysia już trzymała w rękach bukiecik fioletowego badziewia. Natomiast ciekawski synek nie odpuścił pytania.
I tych zdań również bym nie rozdzielała.
Aloe pisze:Zanim Beata się zdążyła odpowiedzieć
Bez "się".

Podczas czytania zauważyłam też trochę błędów interpunkcyjnych, ale na pewno ktoś znacznie bardziej kompetentny podejmie się ich wyłapania i poprawienia.
Co do samego tekstu... Nie wciągnął mnie. Gdyby był dłuższy, odpuściłabym sobie. Ale może komuś innemu się spodoba. :)
"- Dlaczego dobrzy ludzie umierają?
- Jeżeli jesteś w ogrodzie, to jakie kwiaty zbierasz?
- Te najpiękniejsze.
- Właśnie."

3
Yin fen. Dzięki serdeczne za te uwagi. Zły obrałam kierunek i nie to ujęcie. Dopiero teraz to pojęłam. Zbyt płasko brzmi.

Błędy, błędy i błędem pogania. Posypuję głowę popiołem.
Pisać może każdy, ale nie każdy może być pisarzem
Katarzyna Bonda

4
Twoje opowiadanie wyraźnie rozpada się na dwie części: zwiedzanie pałacu i końcową anegdotę o oszukanym aniele. I tak przy okazji: dlaczego Mariusz z pierwszej części nagle zmienił się w Jasia? Korzystałaś z jakiegoś zbioru dowcipów o Jasiu?

Te dość niespójne w tej chwili fragmenty dałoby się sensownie połączyć, gdyby obie kobiety w czasie zwiedzania prowadziły jakąś rozmowę. Beata mogłaby np. twierdzić, że wspaniale było mieszkać w takim pałacu. Na co Honorata - że za wielki metraż i tylko kłopoty ze służbą. Beata - że komnaty są po prostu piękne. Honorata - że księżna miała ciągłe problemy finansowe i musiała zadłużać majątek, żeby utrzymać pałac. Mogłaby coś dorzucić o obecnych wydatkach na ten zabytek (to pierwsze, co mi przychodzi do głowy, szczegóły mogą być inne, lecz chodzi o kontrast dwóch postaw). Wtedy i końcówka byłaby zręczniej powiązana z resztą, gdyby np. Mariusz stwierdził, że to nic dziwnego, te wszystkie kłopoty, skoro całości strzeże taki oszukany anioł.

W tym, co napisałaś, jest materiał na zgrabne, krótkie opowiadanie, lecz trzeba go inaczej wykorzystać.

Albo możesz inaczej: skoncentrować się tylko na rzeźbie "anioła" i napisać miniaturę.

Cdn.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

5
Błędy językowe zostały już wypisane powyżej, więc nie będę się powtarzać.

Mnie osobiście zastanawia jedynie, jaki jest sens zamieszczania fragmentów opowiadania, które samo w sobie jest raczej krótką formą literacką. Jeszcze w miarę rozumiem to w przypadku powieści, żeby pokazać, jak autor radzi sobie z opisywaniem odmiennych zjawisk, ale poza tym średnio widzę zasadność takiego zabiegu. Już pomijając fakt, że powyżej zaprezentowany został tylko jeden fragment.

Przez dużą ilość błędów opowiadanie ciężko się czyta. Fabuła niby jakaś jest, ale jakby o niczym. Brakuje mi jakiegoś bardziej konkretnego zawiązania akcji. Zazgrzytał mi również fragment o aniele. W teologii katolickiej aniołowie (nie anioły!) nie posiadają płci, bo i na co płeć istotom, które nie mogą się rozmnażać i rodzić dzieci, bo nie do tego zostały stworzone?

Pisz więcej. Bo jakieś podstawy masz i widać potencjał, ale musisz bardziej obyć się ze słowem i wiedzieć, CO w ogóle zamierzasz napisać.
Noc od dnia różni to, że nie widać sufitu
O uczucia już właściwie nie pytaj
Gdy przechodzisz przez szereg ciał bez imion
To nie przeszkadza, tego właściwie nie ma
Pozostał głód, już tylko głód...


Closterkeller, "California"

6
Aloe pisze:Beata czekała przed bramą do pałacu wraz z dziećmi. Honorata nie cierpiała dzieci. Nawet jej własne często ją irytowały.
1. Nawlokła na siebie przyjazny uśmieszek i ucałowała mocno dawną przyjaciółkę.
- O, jak urosły, toż to prawdziwy kawaler! – wykrzyknęła z udanym entuzjazmem do syna- i jaka duża ta twoja księżniczka – zwróciła się do dziewczynki.
Dzieci radośnie podskakiwały , a Beata przytuliła ją mocno 2. gramoląc z głębi ściśniętego gardła niezgrabnie podziękowania.
Dziwaczna jest relacja między kobietami. Honorata nie cierpi dzieci - w porządku, ale w takim razie dlaczego zgodziła się na oprowadzanie i udaje entuzjazm? To typowa sytuacja zależności, tak postępuje osoba podporządkowana: zawdzięcza coś Beacie? Obawia się jej?
Chyba jednak nie, bo w następnym zdaniu właśnie Beata wydaje się tą podporządkowaną, skoro niezgrabnie dziękuje z "głębi ściśniętego gardła". O co tu właściwie chodzi?

Poza tym: pisz prościej, nie wysilaj się na metafory ani zbyt skomplikowane omówienia:
1. Jeśli "nawlokła uśmieszek", to chyba na twarz, a nie na siebie, bo na plecy trudno byłoby nawlec. "Siebie" oznacza całą osobę.
2. "Gramolić" (się) to czasownik, do tego zwrotny, o bardzo ograniczonym zakresie stosowania:
http://sjp.pwn.pl/sjp/gramolic-sie;2462800.html
Nie da się go użyć w takim kontekście, jak u Ciebie. Niezgrabne podziękowania można co najwyżej wydukać.

Cdn.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

7
Kochani! Dziękuję za zainteresowanie.
Rubia, dziękuję za cenne uwagi. To niesamowite, że od razu potrafisz od razu wzbogacić akcję. Rzeczywiście, zabrakło tej rozmowy, bo bohaterka nie była do nich skłonna. Cel tej wycieczki nie jest tu jasny. To przymus bohaterki.
To moje eksperymenty ze słowem "gramolić":) Zabieg artystyczny, który nie wyszedł.
Honorata nie cierpi dzieci. Zgadza się na wycieczkę, bo nie chce odmawiać dawnej koleżance.
Dlaczego Beata z trudem artykułuje podziękowania? Bo nie znosi słowa "Dziękuję".
"Nawlokła uśmiech na twarz" oczywiście.
California, wybrałam forum, żeby zamieścić własne próbki literackie, ponieważ znalazłam osoby, które podają sensowne wskazówki nadające kierunek dalszej pracy nad tekstem. Opowiadanie ma dużo błędów, ponieważ na razie skoncentrowałam się na zabytkach pałacowych, a pominęłam inne elementy. Co zamierzam napisać? Na razie zmagam się z warstwą literacką i w związku z tym cel umknął. Scena z wycieczką do pałacu ma charakteryzować egoistycznie nastawioną bohaterkę.
PS California (czy Californio?) wybacz, anioły nie aniołowie. (http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Aniol-Stroz;15291.html). Poza tym w wyobraźni dziecka anioł posiada płeć żeńską. Z pozostałymi uwagami się w pełni zgadzam.

8
Uwaga! To będzie dłuuuga subiektywno- obiektywno-konstruktywna krytyka :)
„Słońce świeciło prosto w oczy , a promienie padając z z boku, prześwietlały każdy kąt.”
To prosto w oczy ( i właściwie komu?), czy z boku ? Ta pierwsza część zdania zasugerowała mi, że ktoś stoi na zewnątrz, a tu się okazało, że dopiero w drugim zdaniu bohaterka wychodzi z domu.
„Wystrojona w szykowny płaszcz Honorata wyszła wreszcie z domu na spotkanie dawnej koleżanki.”
Zdanie niby w porządku, ale jak dla mnie, brakuje świeżości. Poza tym „wystrojona” nie pasuje mi do „szykowna” :) Wystrojona to raczej określenie pewnej przesady, a „szykowność” to elegancja i wyważenie. Może cos takiego:
Przejrzała się w lustrze. Wiedziała, że wygląda świetnie w tym nowym płaszczu. W końcu niemało na niego wydała.
„Ciemnofioletowa duża torba majtała się jej ramieniu. „
„Majtała” to jakieś dziwne słowo, kojarzy mi się z gwarą podwórkową. No i jeszcze raz to samo: szykownej kobiecie nie może się nic „majtać” u boku.
„Beata czekała przed bramą do pałacu wraz z dziećmi. Honorata nie cierpiała dzieci. Nawet jej własne często ją irytowały. „
Beata czekała z dziećmi przy bramie od pałacu. Honorata nie lubiła dzieci [„nie cierpiała”, to trochę za mocne określenie, zwłaszcza, jeśli ma własne]. Nawet jej własne bywały irytujące.
„- O, jak urosły, toż to prawdziwy kawaler! – wykrzyknęła z udanym entuzjazmem do syna- i jaka duża ta twoja księżniczka – zwróciła się do dziewczynki.”
To co mówi, wskazuje, że zwraca się do matki, nie do dzieci. Może:
- Urosły te twoje dzieciaki! Prawdziwy kawaler i mała księżniczka! - starała się być naturalna, chociaż przyszło jej na myśl, że chłopiec jest za chudy, a dziewczynka ma zbyt dużą i zbyt płaską twarz .
„Dzieci radośnie podskakiwały , a Beata przytuliła ją mocno gramoląc z głębi ściśniętego gardła niezgrabnie podziękowania. „
„gramoląc podziękowania” ???
„Plan zwiedzania był prosty. Jednak Honoracie nie bardzo odpowiadało, że musiała odwołać zajęcia z fitnessu, który przynosił jej zawsze miłe odprężenie.”
Słowo „jednak” sugeruje związek pomiędzy pierwszą, a drugą informacją. Tutaj tego związku nie widzę.
„Dobrze, że choć mogła tego dnia nie przyjść do pracy.”
Raczej „nie pójść”. Szef mógłby powiedzieć, że jego pracownik „nie przyszedł”, ale pracownik mówi, że „nie poszedł”, albo „nie pójdzie” do pracy. Poza tym, kim właściwie ta Honorata jest? W pewnym momencie myślałam, że przewodniczką w tym pałacu, bo na początku piszesz, że skądś wychodzi i jest od razu pod bramą. Czyli musiała wyjść z pałacu, czyli może tam pracuje, a teraz czytam, że nie poszła do pracy, a dalej, że nie jest jednak przewodniczką. Straszny mętlik.
„- No to co? Idziemy? – stwierdziła raczej niż zapytała. Mariusz i Wiola, dziś ciocia Honorata zamieni się w przewodniczkę –uśmiechnęła się zbyt szeroko do dzieci, ukazując szereg zbyt wybielonych zębów, które na skutek nadmiaru zabiegów, połyskiwały nienaturalną bielą.”
1. Zapis dialogu.
2. Bardzo formalnie zwraca się do tych dzieci, może lepiej: „Kochani, dzisiaj ciocia będzie naszą przewodniczką, cieszycie się?”
3. powtórzenie „zbyt”, powtarzasz tez informację o tym wybielaniu. Wystarczyłoby krótko „ukazując w szerokim uśmiechu nienaturalnie białe zęby”. Zastanawiam się, czemu ma służyć podkreślenie tej akurat informacji.
„Żagań był dla Honoraty wielką dziurą. Jej marzenia o zamieszkaniu w stolicy czy choćby Wrocławiu spełzły na niczym.”
Stylistycznie koślawo.
„Tam miałaby większe szanse. Mogłaby pomyśleć o modelingu albo fotkach do kalendarzy. A tu, szkoda gadać. „
„do kalendarzy” – modeling sam w sobie zawiera opcję pozowania do kalendarzy.
Tutaj aż się prosi rozwinąć - dlaczego utknęła w tym Żaganiu?
„Ogromny pałac książęcy wyglądał prawie jak za dawnych czasów. Nie widać było rusztowań od strony parku ani śladów modernizacji. Niegdyś księżna Dorota dbała o o ten ogromny przybytek. Do pałacu prowadził podjazd przypominający dawny most zwodzony.”
Popracuj nad opisem tego pałacu. Może podkreśl, jakieś szczegóły, np. Pałac prezentował się wspaniale. Gruntownie odnowione framugi okien odbijały się na tle czerwonawej elewacji…” czy coś takiego, a potem możesz przejść do tego, że jeszcze nie zakończono prac i z tyłu są te rusztowania, ale ze względu na wspaniałą fasadę nikt nie zwraca na nie uwagi. I ta „modernizacja” to tez kiepskie słowo – zbyt formalne.
„Honorata uśmiechnęła się w duchu, bo zakołatały jej się w głowie sobie słowa teściowej „Od męża do żony prowadzi most zwodzony”.
Zdanie do poprawy. Jeśli uśmiechnęła się w duchu, to pamiętaj, że sugerujesz miłe wspomnienie.
„Do jej męża na pewno. Nieważne.”
O co chodzi z tym mężem? – jak zaczęłaś/łeś , dokończ, a nie mów czytelnikowi „nieważne”
„Weszli do wnętrza zamku.”
Wystarczyłoby że weszli do zamku.
„– Chodźcie do Sali Kryształowej – odrzekła prędko – sama bym chciała coś takiego mieć w mieszkaniu. „
1. Jeśli „odrzekła”, to znaczy, ze ktoś cos wcześniej powiedział.
2. „Coś takiego” – co ma na myśli?

„Wyprzedzając przewodnika przeszli do wielkiej Sali Wiedeńskiej zwaną Kryształową.”
Jakiego przewodnika? Przecież Honorata miała być tego dnia ich przewodnikiem.
„Ciekawe czemu nie nazwano je Lustrzanej – zastanawiała się głośno Beata, odpychając od pięknie zdobionych luster dzieciaki,”
Tutaj znowu niepotrzebnie komplikujesz szyk zdania – odpychając dzieciaki od luster. Poza tym może nie odpychając, a odciągając. Nie musisz pisać, że chciały się w nich przejrzeć. Może:
„Powinni ją nazwać lustrzaną – stwierdziła Beata.”
„Sala urządzona była na błękitno i złoto.”
Styl – może i tak się mówi, ale nie jest to dobra forma; sala może być pomalowana na złoto, albo urządzona w jakimś stylu.
„ Ściany przetkane złotą nicią robiły wrażenie. „
Ściany nie mogą być przetykane złotą nicią. Mogą być nią przetykane tylko tkaniny, którymi ściany są obite, względnie jakieś tapiserie.
„– A jakbym podobnie pomalowała sypialnię? – zastanawiała się dalej głośno.
- No, co ty, mamo? – zdziwiła się dziewczynka – miałaś nam pomalować na różowo – dodała z lekkim wyrzutem - Zapomniałaś?
- Patrzcie w górę – wtrąciła Honorata – ale takie żyrandole to byście chcieli mieć chyba? „
Ja się zastanawiam nad tą Beatą, bo dalej piszesz, że była wykształcona, a ona mówi jakimś takim mało lotnym językiem – ale to akurat taka bardzo subiektywna uwaga.
„Istotnie dwa ogromne szklane żyrandole wyglądały przepysznie.”
To określenie archaiczne. We współczesnym języku kojarzy się raczej z tortem niż przepychem.
”Migotały od słonecznych cieni.”
Co to są słoneczne cienie???
„Przeszli do następnej sali Kurlandzkiej, gdzie księżna Dorota pisywała listy.”
Nie musisz wszędzie używać właściwych nazw tych sal. To wprowadza chaos i niczego nie wnosi.
„Przeszli do następnej sali, w której księżna [wiadomo, że Dorota, bo już była o niej mowa) pisywała listy.”
Tutaj możesz dodać, co w tej sali wskazywało, że akurat temu służyła. Np. jakieś biurko czy konsola.
„Dłużej zatrzymali się dłużej na pierwszym piętrze w saloniku flory. „
Flory bogini, czy rzeczywiście flory w sensie roślinności? Jakoś to niezgrabnie napisane. Kogo przedstawiał ten portret, skoro o nim piszesz? Może właśnie Florę? Mam wrażenie, jakby ten fragment był wciśnięty w tekst na siłę. Gdyby za wspomnianą nostalgia szedł opis, że np. Honoracie coś ta Flora, czy inna postać na obrazie przypominała, to by miało sens. Sporo wstawiasz takich aluzji, że Honorata była nieszczęśliwą matką w małym miasteczku, ale nie wyjaśniasz dlaczego. Tutaj byłoby dobre miejsce, żeby rąbka tajemnicy uchylić.
„Beacie i dzieciakom nie udzielał się ten nastrój. Małolaty biegały z jednego kąta w drugi, ciesząc się raczej terenem do biegania niż zabytkowym wnętrzem. „
Jaki nastrój? Nie opisałaś/łeś wcześniej żadnego nastroju.
Mało realistyczne – nie sądzę, żeby pozwolono dzieciom biegać po pałacu.
„Beata szybko się nudziła i interesował ją jako absolwentki dekoracji wnętrz głównie wystrój sal.”
A tego już zupełnie nie rozumiem. Dekoratorkę wnętrz tym bardziej powinno to interesować, bo wygląd pomieszczeń i ich historia są ze sobą związane.
„Historia pałacu podawana przez młodą przewodniczkę…” - nie rozumiem, ta młoda przewodniczka to Honorata, czy znowu jakaś nowa postać? A jeśli Honorata, to ile ona właściwie ma lat? „młoda przewodniczka” kojarzy mi się z dwudziestokilkuletnią dziewczyną, a Honorata ma już spore dzieci (skoro wróciła do pracy i ma czas na zadbanie o siebie), no chyba, że zaszła w ciążę i wyszła za mąż bardzo młodo, ale o tym w tekście nic nie ma.
„wpuszczana jednym uchem, wychodziła drugim” – takie oklepane powiedzenia kiepsko wyglądają w tekście, chyba, że należą do części wypowiedzi bohaterów.
„Wykwintny niegdyś pałac książęcy został najwyraźniej sprofanowany pobytem nic nie rozumiejących z dawnego przepychu intruzów. „
Okropne zdanie. Zbyt skomplikowane, stylistycznie nie do przyjęcia. Poza tym przed chwilą było napisane, że pałac wyglądał jak kiedyś, no to w końcu był odnowiony, czy sprofanowany?
„Dama z harfą z portretu spoglądała z zadumą na zwiedzających. Z pewnością nigdy nie życzyłaby sobie takich głośnych gości.”
„Praktyczny Jaś za nic w świecie nie mógł zrozumieć dlaczego pani na obrazie zwana rybaczką nie była ubrana w strój rybaka, tylko w długą suknię, która pewnie bardzo jej przeszkadzała, co głośno skomentował.”
Za długie i styl.
„Mała Marysia była natomiast ciekawa dlaczego nie można się ślizgać po podłodze.”
I tu wracamy do tego, co mogą, a czego nie mogą robić dzieci w muzeum 
„Niemniej jednak zwiedzanie zostało zaliczone.”
Albo „niemniej”, albo „jednak”.
„ Dzieci nie miały już ochoty wybiegać się po parku.”
Nie miały ochoty biegać, a nie wybiegać się. Bo już się wybiegały 
„ Czas było opuścić siedzibę Doroty księżnej de Talleyrand-Perigord z domu Biron.”
Po co podajesz całe jej nazwisko? Nic nie wnosi do tekstu.
„ Beata jeszcze zamierzała przed obiadem pokazać dzieciom postać słynnego astronoma Kellera.”
Znowu komplikujesz szyk. Beata zamierzała jeszcze przed obiadem pokazać dzieciom… albo: Jeszcze przed obiadem Beata chciała pokazać dzieciom…
Wracali wszyscy powoli, delektując się wiosenną pogodą i podziwiając wszystko, co zdążyło w przyrodzie wypuścić coś zielonego .
Niech po prostu podziwiają przyrodę, a nie coś wypuszczonego i zielonego  Nie kombinuj tam, gdzie można napisać wprost.
„Przy pałacu Beata zwróciła uwagę na rzeźbę anioła trzymającego w dłoni złoty wieniec. Cholera, czemu ten anioł nie ma aureoli tylko jakieś liście – zastanawiała się cicho.”
Szczerze mówiąc ta Beata naprawdę niezbyt inteligentna – na studiach musiała mieć chociaż okrojona historię sztuki. Każdy po takim podstawowym kursie odróżni chyba anioła od Nike.
Cokół otoczony był kwiatami. A na trawniku można było dostrzec w nagrzane od słońca skupiska fiołków.
Jak skupiska fiołków mogą się nagrzać i dlaczego nazywasz fiołki badziewiem???
Honorata też musi nadrobić pewne zaległości – jak już ktoś napisał, anioły nie mają płci.
Nie poprawiałam interpunkcji – masz z nią duży problem, albo jej brak wynika z niechlujności językowej. Obydwie przypadłości da się wyleczyć.
W zasadzie powtarzają się te same błędy – brak logiki, kombinowanie z szykiem albo porównaniami i określeniami. Prostota, zwłaszcza, gdy zaczynasz przygodę z pisaniem, popłaca.
Zastanawiałam się, co napisać o samej fabule. Generalnie koncepcja jakaś jest. Odebrałam to jako opowiadanie o niespełnionej kobiecie/dziewczynie, ale niczego więcej się nie dowiedziałam, a właśnie to, jak sądzę, byłoby dla czytelnika najciekawsze. Jest jakaś przyjaciółka, z która nie wiadomo, co Honoratę łączy lub dzieli. Jest jakiś mąż, którego niezbyt kocha, jakieś dzieci, które ją denerwują. Dlaczego tak się stało? Rubia zasugerowała rozmowę między Honoratą a Beatą – wpleć to, wykorzystaj dialog do przekazania informacji.
Problem mam z tym, że więcej piszesz o pałacu, niż głównej bohaterce. I ten anioł… Hmmm… jest w tym jakiś potencjał, ale powiąż tego anioła z bohaterką, że może ten anioł, to jakiś symbol jej życia, duszy; ja nie wiem czego, ale Ty musisz wiedzieć! I musisz to napisać, żeby czytelnik tez wiedział.
Moje rady? Pisz, poprawiaj, ale tez czytaj. Dużo. Nic tego nie zastąpi. W wolnych chwilach polecam przypomnienie sobie podstaw interpunkcji i poczytanie o stylu. Jest sporo różnych książek dla młodych adeptów sztuki pisarskiej. Tam często są rozdziały dotyczące języka, gramatyki, prowadzenia narracji, dialogów. Warto przejrzeć.
Mama nadzieję, że rozkład tego tekstu na czynniki pierwsze nie sprawił Ci przykrości. Próbowałam tylko wytłumaczyć swój punkt widzenia. Życzę powodzenia!

[ Dodano: Sob 02 Sty, 2016 ]
Napisałam poprzedni komentarz, nim przeczytałam Twój ostatni wpis, więc się jeszcze krótko do niego odniosę. Nawet jeśli to co wrzuciłaś, jest fragmentem większej całości, i tak podtrzymuje stwierdzenie, że za mało w tym Honoraty. Ten fragment absolutnie nie ukazuje egoizmu bohaterki, bo też w którym miejscu miałby to ukazywać? Nie odmówiła koleżance towarzystwa na wycieczce, chociaż nie miała ochoty się na nią wybrać - to nie egoizm. To, że całuje i chwali dzieci nieszczerze mówi raczej, że udaje kogoś kim nie jest. W kolejnych fragmentach opisujesz pałac, dzieci, Beatę. Nadal nie widzę egoizmu :) Może trochę egocentryzmu w momencie, w którym myśli, że wolałaby być na fitnesie. Z tym, ze ów fragment jest kiepsko napisany.
A co do dzieci i ich wyobrażeń, to nie zgadzam się, że dla dzieci anioł=kobieta. Nawet najmłodsze dzieci wiedzą, że dostają prezent od Aniołka (nie Aniołki), a potem jednym z pierwszych aniołów, o jakim słyszą jest Gabriel.

Pozdrawiam :)

[ Dodano: Sob 02 Sty, 2016 ]
Przepraszam, ale jeszcze jeden szczegół mi umknął :) Strasznie jestem dziś upierdliwa ;) Fiołki to rośliny cieniolubne. Trudno je znaleźć na środku słonecznego trawnika :)

Zatwierdzam weryfikację. Rubia
Ostatnio zmieniony sob 02 sty 2016, 23:00 przez iris, łącznie zmieniany 1 raz.

9
PS California (czy Californio?) wybacz, anioły nie aniołowie. (http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Aniol-Stroz;15291.html).
Przeczytaj jeszcze raz mój komentarz. Obie formy są poprawne, ale w teologii używa się formy męskiej. Przejdź się kiedyś do kościoła i posłuchaj. :wink:
Poza tym w wyobraźni dziecka anioł posiada płeć żeńską.
W mojej anioł zawsze był po prostu aniołem, jako dziecko nie zastanawiałam się nad jego płcią.

Nie wiem, czy chcesz aż tak bardzo zagłębiać się w temat, ale jeśli tak, to polecam sięgnąć do źródeł, bo wyjdzie Ci niezamierzone angel-fantasy, a jest to gatunek, którego osobiście nie trawię. Polecam "Przewodnik po niebie, piekle i ich mieszkańcach".

Pozdrawiam i życzę weny!
Noc od dnia różni to, że nie widać sufitu
O uczucia już właściwie nie pytaj
Gdy przechodzisz przez szereg ciał bez imion
To nie przeszkadza, tego właściwie nie ma
Pozostał głód, już tylko głód...


Closterkeller, "California"

10
Aloe pisze:Honorata nie cierpi dzieci. Zgadza się na wycieczkę, bo nie chce odmawiać dawnej koleżance.
Dlaczego Beata z trudem artykułuje podziękowania? Bo nie znosi słowa "Dziękuję".
Aloe, właśnie o to chodzi, żeby czytelnik poznawał nie tylko działania bohaterów, lecz również ich motywacje (przynajmniej w takim stopniu, w jakim to jest potrzebne dla zrozumienia zdarzeń).
Trzeba było napisać wprost, że Honorata wolałaby zwiedzić pałac tylko z Beatą, ale skoro ta postanowiła zabrać dzieci, to już trudno. Jakoś sobie z tym poradzi.

A Beata, skoro nie znosi słowa "dziękuję" (to wcale z Twojego tekstu nie wynika!), nie musi go wyrywać ze ściśniętego gardła, lecz może powiedzieć dzieciom np: Tylko słuchajcie uważnie, dowiecie się mnóstwa ciekawych rzeczy! Honorata powinna się poczuć usatysfakcjonowana taką dydaktyczną gadką-szmatką.

Jeśli niczego nie wiemy o Twoich bohaterkach, bo to pierwszy nasz kontakt z nimi, wtedy warto, żeby zachowywały się w sposób możliwie najbardziej naturalny :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

11
Rubia, dziękuję. Wskazałaś mi kierunek pracy.
Nie pochodzę z Wielkopolski i w mniemaniu dzieci aniołek mimo, że jest rodzaju męskiego jest kobietą i nic na to nie poradzę. Gdyby jakiegoś chłopca chciano przebrać w aniołka, czułby się urażony.
Uświadomiło mi to, że względy kulturowe regionu nie mogą być decydujące. Dlatego zgadzam się z uwagami.
Założyłam, że Beata skończyła kiepskie studia i nie jest zainteresowana pogłębianiem wiedzy, bo od dawna nie pracuje w zawodzie.

Hm, fiołki, fiołki... Zdziwiłybyście się, gdzie mogą się rozrastać, ale nie chodzi o trzymanie się zasady, że fiołki są cieniolubne, lecz o same kwiaty.

Po Waszych uwagach muszę się zgodzić, że fragment jest paskudnie napisany, co zauważyłam dopiero potem. Szczerze mówiąc spodziewałam się bardziej miażdżącej krytyki.
Gdyby ktoś mi dał podobny tekst do oceny, powiedziałabym: grafomania w czystym wydaniu. Za oszczędzenie mi tego dziękuję. Ciągle poszukuję szukam odpowiednich kluczy. Przedstawienie bohaterki za pomocą tej sceny się nie udało. Zdaję sobie sprawę, że wszyscy chcieliby czytać lepsze fragmenty. Ale z drugiej strony forum w założeniu służy pomocą.
California, dziękuję za życzenia weny. I wzajemnie.
Iris, muszę przemyśleć to,co napisałaś. Wybacz, że nie odniosłam się do wszystkiego

12
Aloe, krytykę trzeba umieć dawać. W mojej opinii w przypadku początkujących pisarzy krytyka powinna raczej dodawać skrzydeł, niż mieszać z błotem. Już sam fakt, że ktoś w ogóle pisze, można uznać za swoistą zaletę. Niektórzy podchodzą do krytyki na zasadzie: "O, ktoś wysłał tekst. Pewnie beznadziejny, zaraz znajdę mu sporo błędów i udowodnię, że nie umie pisać". Czytałam w swoim czasie wiele for literackich i nieraz widziałam podobne podejście, które aż wyzierało z komentarza pod opowiadaniem, które może posiadało parę literówek i błędów stylistycznych, ale miało ciekawą fabułę i przyjemnie się czytało. Jeśli ktoś skupia się jedynie na błędach, całą resztę pomijając, to w mojej opinii daleko mu do dobrego krytyka. Zresztą nawet tutaj na tym forum miałam bardzo zabawną sytuację ze swoją baśnią, która przez większość opiniujących została mocno skrytykowana za styl i sposób budowania przeze mnie zdarzeń. Postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę i wysłałam ją pewnemu specjaliście od baśni - stwierdził, że dawno już nie czytał tak dobrej zabawy konwencją, chociaż oczywiście wskazał również pewne fragmenty, które w jego mniemaniu powinny ulec zmianie i błędy, które powinnam poprawić. Dlatego nie poddawaj się i pisz dalej. Może na początku będzie to nieskładne, ale z czasem poprawisz swój warsztat. Jeśli natomiast ktoś mówi Ci, że zamiast pisania powinnaś zająć się szydełkowaniem wyczynowym, to wiedz już, że nie masz do czynienia z dobrym krytykiem.

Powodzenia!
Noc od dnia różni to, że nie widać sufitu
O uczucia już właściwie nie pytaj
Gdy przechodzisz przez szereg ciał bez imion
To nie przeszkadza, tego właściwie nie ma
Pozostał głód, już tylko głód...


Closterkeller, "California"

13
Aloe pisze: Zdaję sobie sprawę, że wszyscy chcieliby czytać lepsze fragmenty.
Gdybym chciał czytać lepsze fragmenty to bym ściągnął sobie z półki Dicka, Lema czy Strugackich i nie zaglądałbym na Weryfikatorium.
Alicja, dostałaś jedną z lepszych weryfek na tym portalu. Nie wszyscy mają takie szczęście.
Nie kajaj się już więcej tylko pióro w dłoń i - ahoj przygodo! (ahoj bez literówek chociaż to też może być ciekawe)

Nie zapominaj też o pisaniu w pionie;)

Pozdrawiam.

14
pan_ruina pisze:
Aloe pisze: Zdaję sobie sprawę, że wszyscy chcieliby czytać lepsze fragmenty.
Gdybym chciał czytać lepsze fragmenty to bym ściągnął sobie z półki Dicka, Lema czy Strugackich i nie zaglądałbym na Weryfikatorium.
Alicja, dostałaś jedną z lepszych weryfek na tym portalu. Nie wszyscy mają takie szczęście.
Nie kajaj się już więcej tylko pióro w dłoń i - ahoj przygodo! (ahoj bez literówek chociaż to też może być ciekawe)

Nie zapominaj też o pisaniu w pionie;)

Pozdrawiam.
Dziękuję za słowa otuchy.Miło z Twojej strony.
Doceniam szczęście i traktuję jako dobry znak.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron