Latest post of the previous page:
Ten tekst nie jest beznadziejny, choć i nie genialny ( cokolwiek myślałby o nim autor

Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Latest post of the previous page:
Ten tekst nie jest beznadziejny, choć i nie genialny ( cokolwiek myślałby o nim autorNa Wery ludzie mogą wstawiać, cokolwiek zechcą. Literatura nie musi mieć przekazu, morału, puenty - ale nie jest dobrze, jeśli nie ma tego wszystkiego na raz. Bo wtedy nie jest literaturą, tylko pisaniną. Z tego zestawu broniłabym przede wszystkim puenty.badz pisze: Cytat:
Szkoda się marnować i silić na pseudochwytliwe teksty, pozbawione sensu
Zabawne, że pada to na Wery, w miejscu gdzie ludzie wstawiają głównie fantastyczną, mainstreamową papkę. Zresztą, literatura to nie rap, nie musi mieć przekazu, morału, puenty.
badz pisze:Opowiem wam o Wujku Marianie
badz pisze:drzwi podpisały z Mariem cyrograf
badz pisze:Dom Mariana
To jak on w końcu miał na imię? Marian i Mario to dwa odrębne imiona męskie, inaczej się też odmieniają.badz pisze: pokój Maria
W zastępstwie drugiej? Zamiast drugiej? Tak czy inaczej, kiepsko brzmi, gdyż z całego zdania wynikałoby, że Wujek Marian miał zwyczaj dzierżyć drugą nogę w ręku. Absurd absurdem, groteska groteską, lecz w tym przypadku widzę raczej koślawą składnię.badz pisze:w zastępstwie dla drugiej dzierżąc w ręku dębową laskę*.
Nie lubił swojej nogi i dlatego kazał ją odciąć? Znielubił ją dopiero po tym, jak mu ją odcięto? Czy może po prostu nie lubił braku tej nogi?badz pisze:Kalafiorową lubił tak bardzo jak bardzo nie lubił swojej odciętej nogi.
Może to miała być jakaś gra słów i znaczeń, lecz efekt końcowy nieodparcie kojarzy mi się z niechlujstwem przy redagowaniu tekstu.badz pisze:Dom Mariana i Marioli pachniał jak szlugi i kalafiory.
Dom Mariana i Marioli pachnie jak szlugi kalafiory.
1. Powtórzenia czasem bywają zabiegiem stylistycznym, lecz tu nie widzę powodu ani sensu. Wystarczyłby dwukropek. ...odziedziczyłem wszystko: starą, drewnianą chałupę (z pokojem) Mariana i jego laskę. Podkreślanie, że narrator odziedziczył również pokój, jest trochę dziwaczne, skoro pokój mieścił się właśnie w tej chałupie. Co innego, gdyby były spory pomiędzy spadkobiercami!badz pisze:Dzieci nie spłodzili, więc odziedziczyłem 1. wszystko, wszystko, czyli starą, drewnianą chałupę, pokój Maria i jego laskę. I mimo, że 2. ich trzy nogi nie postawiły kroków na posadzce domu od dobrych kilku lat, 3. nadal pachnie jak szlugi i kalafiory.
Daruj sobie powtórzenie.badz pisze:stoi ogorzały Mario, ogorzały od gorzały,
Bez komentarza.badz pisze:własnymi rękami go przeszukiwałem, w razie gdybyś jakaś stówka mu się w spodniach zawieruszyła.
Maszyna do pisania to nie armata. Zakładało się do niej taśmę z tuszem, nawiniętą na szpulkę, podobna szpulka służyła do przewijania zużytej już części taśmy. To nie miało nic wspólnego z nabijaniem czegokolwiek. W pokoju Mariana nie było po prostu ani śladu takiej taśmy (i kalki, jeśli chciało się mieć więcej, niż jeden egzemplarz tekstu).badz pisze:Maszyna nigdy nie została nabita.
Tu mam zastrzeżenie takie samo, jak Adrianna: klekotu maszyny do pisania nie da się pomylić ze stukaniem palcami o blat. Kompletnie nieprawdopodobne.badz pisze:To nie był dźwięk maszyny do pisania tylko brudnych palców Mariana, które bębniły o blat
E, tam. Taki nagły zwrot w stronę narratora, o którym nic nie wiadomo poza tym, że miał wujka, nie ma sensu. Niczego nie zamyka, ale też i nie otwiera. Opowiadania absurdalne czy groteskowe też są podporządkowane regułom narracji. Taki myk, że narrator ma skłonności samobójcze, podobnie jak Wujek Marian, to strzał w próżnię, gdyż on i tak w opowiadaniu nie zaistniał, więc po co nam ta informacja?badz pisze: pożegnał się z nami dawno temu, jeszcze w erze polaroida, wieszając się na kablu od suszarki.
Teraz moja kolej.
W tym momencie przestałem czytać. Swoją drogą, to nie pierwszy przypadek, kiedy trafiam w necie na sytuację, gdzie ktoś w ten sposób odnosi się do interpunkcji. To ona już przestała obowiązywać i można pisać jak się chce?badz pisze:prawda jest taka że nadmiar przecinków mnie denerwuje.
Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”