2
Nie jesteś jedyna. Też mam rozgrzebanych x rzeczy, ale staram się walczyć.
Polecam "Maszynę do pisania" Katarzyny Bondy, nie chcę tu przytaczać fragmentów, bo byłyby zbyt obszerne. Ale warto - przedstawia kilka powodów, dla których twórcy porzucają swoje projekty w trakcie i można dzięki temu łatwo zdiagnozować swój problem. Konkretne pomysły na ich rozwiązanie też są podane :)
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

3
Czasem można połączyć dwa (a może i więcej) różne w jeden tekst, wykorzystując to, co w każdym z nich najcenniejsze - i dokończyć.

4
Czasem można dokończyć projekt po dwóch latach.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

5
Z niektórych pomysłów czy "projektów" się wyrasta. Może i Tobie to się zdarzyło.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

7
Gorgiasz pisze:Czasem można połączyć dwa (a może i więcej) różne w jeden tekst, wykorzystując to, co w każdym z nich najcenniejsze - i dokończyć.
W ten sposób napisałem ostatnią książkę - biorąc dwa różne pomysły i robiąc z nich jeden, zresztą, w mojej opinii, udany.

8
katamorion, nie tylko Ty tak masz :)
Przyczyn może być sporo, ale jedna z nich to "wypalenie pomysłu". Chodzi o to, że pisząc, zapędzasz się w zaułek, który już Cię nie kręci. Jedna z autorek (wydaje mi się, że Jo Walton podczas pobytu w Polsce, ale nie dam sobie ręki uciąć) mówiła, że wówczas przypomina sobie ostatnie miejsce, które ją kręciło. Kasuje wszystko, co było dalej i zaczyna od nowa w tym właśnie miejscu.
Ten sposób pomógł mi przy kończeniu i przeróbkach kilku opowiadań, więc może Tobie też pomoże.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

10
Gorgiasz pisze:Czasem można połączyć dwa (a może i więcej) różne w jeden tekst, wykorzystując to, co w każdym z nich najcenniejsze - i dokończyć.
Sposób sprawdzony też przeze mnie:) mam sporo pomysłów, ale wiele z nich trudno by mi było rozwinąć choćby w opowiadanie, nie mówiąc już o dłuższej formie. Ale często udaje mi się połączyć kilka z nich w jedną (mam nadzieję sensowną:) całość.

Nieraz też doświadczam zmęczenia historią (to pewnie bardzo podobne do "wypalenia pomysłu", o którym pisze B.A. Urbański). Nie przejmuję się wtedy i na jakiś czas w ogóle odkładam pisanie - namiętnie wtedy układam puzzle albo jeżdżę na rowerze, jednym słowem robię wszystko, aby na jakiś czas od historii odpocząć. Po jakimś czasie chęć podjęcia wątku w przerwanym miejscu pojawia się sama z siebie:)

Oczywiście też nie podjąłem się dalszego pisania wielu tekstów, czym również się nie przejmuję. Albo wróci mi do nich chęć, albo nie. Nie ma dla mnie nic gorszego niż pisanie na siłę:)
Taki tam thiller z elementami fantastyki naukowej:) https://www.e-bookowo.pl/proza/reakcja-lancuchowa.html

Żyję aktywnie: https://aktywistablog.wordpress.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron