1
Within poparł mnie w myśli stworzenia jakiegoś tematu, w którym wyjaśniane byłby pojęcia typu "pisanie szkolne", "rymy częstochowskie" i tym podobne. Jeśli ktoś usłyszał/przeczytał kiedyś jakąś nazwę związaną z pisaniem (często stworzoną przez większość piszących), niech ją tutaj poda - podyskutujemy ;)

Dodane po 1 minutach:
Jerzy Reuter pisze: Pisanie szkolne, to pisanie często poprawne technicznie, lecz nie posiadające wyraźnego stylu. Mówiąc o szkolnym pisaniu miałem na myśli przedkładanie pisania ćwiczeniowego, czyli na potrzeby warsztatu, nad pisanie wynikające z samej potrzeby pisania.
Zacytowałem te słowa tutaj, jakby ktoś nie natknął się na wyjaśnienie "szkolnego pisania" w weryfikacji tekstu, w której do niego doszło ;)

2
A to cały wywód zacytowany powyżej w kawałku.



"Pisanie szkolne, to pisanie często poprawne technicznie, lecz nie posiadające wyraźnego stylu. Mówiąc o szkolnym pisaniu miałem na myśli przedkładanie pisania ćwiczeniowego, czyli na potrzeby warsztatu, nad pisanie wynikające z samej potrzeby pisania. Fora internetowe mają to do siebie, że lansują zasadę pisz a my z tego zrobimy dzieło. Tak przecież nie jest. Autor musi polegać na sobie, a potem dopiero na warsztatowych dyskusjach. Na forach komentarze są często lepsze od samego utworu.

Dlatego nazywam to szkolnym pisaniem. Ty piszesz, a klasa - forum ocenia. Przez taki układ wyrabia się w twórcy pewna zdolność do zaspokajania dyskusji i pisze, właśnie takie teksty. Nie zwraca uwagi na błędy, bo forum poprawi. Po takim maglu z tekstu robi się dziwoląg, a autor popada w depresję
- Twój brat tam siedzi? - spytał jakiś kolega.

- A co?

- Nic. Cała podłoga we krwi...

3
Cóż, poszperałem, znalazłem coś takiego na Wikipedii:
banalne – tzw. "częstochowskie", zbyt często używane, np. "dal – żal"
Innym razem chyba widziałem coś takiego, że cechą charakterystyczną rymów częstochowskich jest to, że rymuje się ta sama część mowy (rzeczownik - rzeczownik, czasownik - czasownik itp.).



Chciałbym zapytać też, czy rym częstochowski to coś ściśle określonego, czy też czasami trzeba to wyczuć i nie każdy to samo weźmie za rym częstochowski. Inaczej mówiąc - czy dwie osoby w równym stopniu znające się na poezji przeważnie zakwalifikują to samo jako rym częstochowski, czy może niekiedy pojawią się różnice zdań.

4
"Rym częstochowski polega na identyczności odmiany (jeśli rymujesz te same przypadki, te same fromy czasowników itp.) i w dodatku polega na tożsamości paradygmatycznej. Rym dokładny to tożsamość brzmieniowa, ale jednocześnie odrębność gramatyczna."

To cytat.

6
Dla mnie pisanie szkolne to:

a) Jak ktoś zamiast napisać np. "wiatr uginał korony drzew" pisze "wiatr był silny". Chodzi mi o ogólne upraszczanie wszystkiego, często też wyzucie z jakichkolwiek form stylistycznych.

b) przez to każdy chyba przechodzi, mianowicie nadmierne nagromadzenie czasowników: usiadł, zrobił, poszedł, powiedział itd.

8
a co złego w tym,że "wiatr był silny"? Skoro po prostu był silny.Może nie uginał koron drzew,ale wiał mocno.Jak ktoś widzi piękną dziewczynę, to zaraz musi napisać-że była zjawiskiem zapierającym dech w piersiach? No,ale ona tak nie robiła była po prostu piękna.

Nie mam pojęcia co to "pisanie szkolne",ale wątpię,aby pisanie w sposób zwięzły,kiedy wymaga tego tekst był pisaniem szkolnym.

Pozdro All

9
Ale czasem przegina się w dwie strony. Albo tekst jest prosty, cepowaty i wyzbyty wszelkich form, albo przeciwnie, naszpikowany metaforami, aż się niedobrze robi. Równowaga powinna być, a przynajmniej taki stan, który nie męczy przeciętnego oka. Tyle ode mnie.

10
Skoro po prostu był silny.Może nie uginał koron drzew,ale wiał mocno.
A jeśli własnie chcę podkreślić, że był tak silny, że uginał drzewa?

Albo, że dziewczyna nie była po prostu ładna, tylko zjawiskowo piękna? :wink:

Wtedy lepiej wyjść poza granice najzwięźlejszych form, jeśli ma to służyć lepszemu przekazaniu moich myśli.

11
jeśli tak jest to trzeba tak napisać.Chodzi mi tylko,o to,że nie można przesadzać, ani w jedną, ani w drugą stronę.

Tak,jak powiedziała Nuntius,przede wszystkim umiar.

12
Zdania najeżone zbyt wielką ilością metafor itd wcale nie są moim zdaniem przejawem wybitnego kunsztu, ale irytującej - jak dla mnie maniery. Czytałam kiedyś ,,wybitną" książkę w stylu barokowym, po drugiej stronie miałam mord w oczach, a po trzeciej rzuciłam książkę na podłogę i już więcej nie otworzyłam. Tak to bywa z arcydziełami.



Można napisać ,,wiatr był silny", ale po piątym takim zdaniu, dochodzę do wniosku, że to takie zwykłe szkolne pisanie. Czyli w rozumieniu studentów filologii pisanie szkolnych wypracowań na odwal się, na przerwie przed lekcją (zdarza się czasem :P )Takie proste, łopatologiczne zdania.



Powiedziałabym, że nawet nie umiar, co umiejętność równoważenia, zdolność do nie popadania w przesadę itd.

13
Ale czy to nie jest tak, że słowa są jedynie narzędziem do wyrażenia treści a nie celem samym w sobie? Przynajmniej najczęściej.



Niech i będą same metafory lub ich brak, ale niech to co się czyta trafia (jak to kiedyś mój znajomy powiedział że autor mu wbił gwoździa w głowę - w znaczeniu zszokował), lub trzyma.



Są takie książki które jest trudno zamknąć gdy się je czyta, nawet kolejny raz. Trzeba by kiedyś sprawdzić jak to jest z tymi metaforami w takim przypadku, ale przypuszczam że nie ma ich tam wiele.

14
Czytał ktoś serie książek z przygodami Mikołajka, autorstwa Goscinny'ego? Taki łopatologiczny język specjalnie dla dzieci, ale wyznam teraz swój sekretny sekret: ja też czytam te książki. Właśnie dlatego, że ten prosty styl mnie przyciąga. Jak on to robi? :scratch: Czy wpływa na to humorystyczny przekaz? Hm, pytanie z serii "Moja mała filozofia" (;

15
Nuntius nie mogę sie z tobą zgodzić Mikołajki nie zawierają ani krztyny łopatologii. Prosty i przystępny język = dobry warsztat a nie łopatologia.



A teraz przeczytam topik od początku i może dodam coś jeszcze.



Acha nic nie muszę dodawać xD





To tak ode mnie macie trochę jeszcze łopatologii zamiast definicji. No a przynajmniej ja przez taki styl pisania rozumiem wyżej wymienną.



Leszek K. zszedł z konia i przeszedł długą drogą po czym stanął po drzwiami. Otworzył je i zamknął za sobą potem rozejrzał się po pokoju. Podszedł do drugich drzwi. Zabił polityka który wyskoczył mu przed nos.



Bez podtekstów proszę bohater jest wysoki... A jednak nie... to koń taki mały.



Pozdrawiam
"Tworzenie od niweczenia.

Kres od początku,

Któż odróżni z całą pewnością?"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron