Przecież ja cię kocham : historia banalna

1
ONA wychowała się w szczęśliwej, zgodnej rodzinie. Dorastała otoczona miłością najbliższych.
ON był sierotą bez konkretnego zawodu. Potrafił godzinami opowiadać o nieszczęściach, które go spotkały w życiu i prześladującym go pechu.
ONA miała w sobie tyle miłości i ciepła do zaofiarowania.
ON kochał ją , ONA kochała jego, więc się pobrali. Wkrótce ich związek dopełnił SYNUŚ.
ON w żadnej pracy nie zagrzał długo miejsca. Ale to przecież nie była jego wina, to tylko ten cholerny pech, który prześladował go przez całe życie. Rano długo spał, a potem topił swoje nieszczęścia w piwie.
ONA musiała wrócić do pracy. Codziennie rano wstawała, gotowała, karmiła synka, zmieniała pieluchy i odstawiała do rodziców. Szybko biegła do pracy, późnym popołudniem biegiem wracała do domu, odbierała dziecko od dziadków. No i nieustannie myślała, jak związać koniec z końcem, mając do dyspozycji jedną, mizerną pensję, która musiała wystarczyć na opłaty, wyżywienie, lekarstwa dla często chorującego dziecka , na OC i benzynę do jego samochodu.
Pomimo tego, że była nieudacznikiem, ON nadal ją kochał.

Pierwszy raz uderzył, gdy była w ciąży. Ale to się nie liczyło, bo przeprosił.
Jednak czasem, wieczorami, gdy nachodziły go demony , wołał ją do do dużego pokoju. Nie protestowała. Szła potulnie, bo nie chciała, by SYNUŚ to widział, nie krzyczała, żeby nie słyszał.
Bił tak, by nie zostawiać śladów, a nieliczne siniaki ONA zakrywała długimi rękawami, golfami.
Nic nikomu nie powiedziała, nie skarżyła się. No bo komu miała powiedzieć?
Ojcu, który tylko by się zdenerwował?
Mamie ciężko chorującej na serce? Przecież to mogłoby ją zabić!
Koleżance z pracy? Dwadzieścia wspólnie przepracowanych lat, osiem godzin przez pięć dni w tygodniu, to widać było za mało, by się zwierzyć.
Kiedyś zagroziła rozwodem. Gdy wróciła z pracy do domu, znalazła tylko słowo „powodzenia”, napisane na podkładce po piwie. Synek i tatuś zniknęli na długie godziny, a ONA szalała z niepokoju.
- Mamusiu, tatuś powiedział, że będziemy teraz mieszkać u innej pani - oświadczył sześciolatek po powrocie. Poddała się, nie złożyła papierów o rozwód.
Zresztą zrozumiała, że to nie był dobry pomysł. W jej rodzinie rozwody się nie zdarzały, bo „co Bóg złączył…”
ON ją kochał. SYNUŚ kochał TATUSIA. ONA kochała SYNUSIA.
- Synku, mamusia jest zmęczona, musi się wyspać – mówił wrzucając jej tabletki nasenne do napoju.
Minęło dwadzieścia lat i SYNUŚ stał się dorosłym SYNEM.
- Wypierdalaj z domu gnoju, śmieciu, debilu! Skończyłeś szkołę a do roboty nie masz chęci?
Naślę na ciebie policję!... Podrzucę ci narkotyki! – wrzeszczał, wymachując metalowym prętem nad głową syna.
ONA najpierw się rozpłakała, a potem coś w niej pękło.
- Nigdy nie dam ci rozwodu, przecież ja cię kocham. A na świadków powołam całą twoją rodzinę!
Powiem, że przez długich pięć lat zaniedbywałaś rodzinę i dziecko, bo studiów zaocznych ci się zachciało. A dalej jesteś głupia jak but.
- Nigdy nie opuszczę mieszkania, gówno mnie obchodzi, że jest twoją własnością! Jeszcze tu wrócisz do mnie ostatecznie pognębiona! Bo jak nie, to będziesz mi płacić alimenty do końca życia. Ja jestem chory i mam na to papiery! Zniszczę ciebie i całą twoją patologiczną rodzinę.
Syn? Jak i syn? Ja nie mam syna!
Ostatnio zmieniony czw 11 lut 2016, 16:31 przez ZONa, łącznie zmieniany 2 razy.
“ Nie ganiaj za ludźmi, bądź sobą, rób swoje i pracuj ciężko. Odpowiedni ludzie - ci, którzy pasują do Twojego życia pojawią się sami i zostaną ”

— Will Smith

2
Bardzo prawdziwe . Wiele się takich sytuacji pozostaje zamkniętych w czterech ścianach.
Syn? Jak i syn? Ja nie mam syna!
Miał być Jak i syn ? czy Jaki syn ?

3
Życie często pisze podobne scenariusze, a Ty ZONa, nie popisałaś się oryginalnością. Spodziewałem się ciut innego zakończenia. Brakuje mi ciekawszego końca.

Może do inspiracji przypomnij sobie słowa Staszewskiego w utworze "Historia pewnej miłości"


Pozdrawiam.

4
- Wypierdalaj z domu gnoju, śmieciu, debilu! Skończyłeś szkołę a do roboty nie masz chęci?
Naślę na ciebie policję!... Podrzucę ci narkotyki! – wrzeszczał, wymachując metalowym prętem nad głową syna.
"On" domyślnie tutaj to właśnie syn, bo to ostatni "On" o jakim była mowa.
Tak samo potem, podmiotem domyślnym staje się ONA, tymczasem po trzecim zdaniu okazuje się, że być może to mówi ON

Co do całości, mi się wydaje to słabe. Nie w sensie jakości warsztatu, podstawy są dość solidne, ale całość jest takie "bezpieczne", w sensie, że obecnie wszyscy o tym będą pisać i mówić "o, ktoś odważnie podjął ten temat", podczas, gdy ten temat jest wałkowany co i rusz. W efekcie, dla mnie osobiście wygląda bardziej na agitkę, niż na pisarską robotę.
http://radomirdarmila.pl

5
rose-em : to jest prawdziwa historia, potwierdzam ;D Oczywiście miał być "Jaki syn?" Dzięki za wyłapanie błędu.

pan_ruina : zgadzam się, że historia jest banalna. Poza tym ona nie ma zakończenia. Kazika lubię, aczkolwiek nie jestem zwolenniczką rozwiązań typu "pani zabija pana" :cry: Jak to u nas mówią "zabijesz bydlaka, pójdziesz siedzieć za człowieka" - nie warto.
Szopen : "agitka" to nie jest chyba odpowiednie słowo. Nie usiłuję agitować ani za, ani przeciw czemuś. Zgadzam się z tobę, że temat jest wałkowany i nic się przez to nie zmienia. Ofiara zostaje ofiarą, psychopata psychopatą. I tyle. Historia - banał
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam ;D
“ Nie ganiaj za ludźmi, bądź sobą, rób swoje i pracuj ciężko. Odpowiedni ludzie - ci, którzy pasują do Twojego życia pojawią się sami i zostaną ”

— Will Smith

6
Banalne historie mają do siebie, że mogą być opowiedziane banalnie (niedobrze tak :( ) lub z dobrym nerwem. Tobie nie udało się znaleźć dobrej, niebanalnej optyki dla opowieści i pozostała tylko... banałem. Szkoda. Masz bagaż doświadczenia, ale nie szukasz pytań, tylko dajesz statystyczne rozwiązania.

[ Dodano: Pon 15 Lut, 2016 ]
I sprawy warsztatowe - nie trzymasz w ryzach czasu i jest męczący chaos. Do tego brak osi - centralnej myśli
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

7
Historia banalna - pospolita, zdarzająca się statystycznie w każdym bloku - ok, nigdzie jednak nie jest powiedziane, że forma musi być skorelowana z treścią. Nie ma zasady, że cesarskie kręgi towarzyskie opisuje się wykwintnym stylem, a fermę czy warsztat prostym, dlatego też banału nie powinno opisywać się banalnie, a tak jest tu. W utworze nie ma beznamiętnego narratora ze spokojem snującego przerażające historie, są za to puste, oklepane elementy składowe opisywanej patologii, które nie tworzą jednak całości. Historia ta, mimo że zdarzyła się miliony razy, nie jest prawdziwa, jest sztuczna, jakby powycinana po ciemku z łzawych reportaży. Postacie nie są żywe - to wydmuszki, składaki. Wspaniałe tworzywo literackie zostało zmarnowane przez brak pomysłu, plastikowy dramatyzm i brak jakiegokolwiek pozytywu w tekście. Porażka na całej linii.

8
A Smoke znowu rzuca frazesami, które w niczym nie pomogą autorowi :/

[ Komentarz dodany przez: ithilhin: Czw 18 Lut, 2016 ]
Przypominam, że komentujemy tekst, nie oceny innych weryforumowiczów. Mamy inne działy na forum, w których można o tym porozmawiać.
Ostatnio zmieniony czw 18 lut 2016, 17:32 przez Monivrian, łącznie zmieniany 5 razy.

9
czy pomogą autorowi czy nie - to jest poza moim zainteresowaniem, natomiast to co robię, to nie rzucanie frazesami, ale stawianie ciężkich zarzutów- zarzut nieliterackości, tandety czy sztuczności jest zrozumiały dla każdego, kto ma pewne literackie wyczucie, a kto go nie ma, temu nie pomoże nie wiadomo jak obszerna weryfikacja, skoro nie pomogły wcześniejsze (o ile takowe były)lektury przeróżnych tekstów literackich i literaturoznawczych,
poza tym w przypadku tego typu zarzutów ciężko jest wyłuskać coś konkretnego - tu wszystko jest nietrafione, od początku do końca,
aha - rzucanie frazesami to byłoby wtedy gdybym pisywał pod takimi tekstami: "Fajne", "poruszające", "pisz dalej", "jestem ciekaw dalszej akcji" etc. etc.

10
Ja dodam od siebie jedno: facet ją leje po pijaku, a ona nie powie swojemu ojcu, bo tatuś się zdenerwuje? Poważnie? Maltretowane kobiety mają wiele motywacji do ukrywania stanu przed rodziną: wstyd, przekonanie, że takie zachowanie jest normą, albo że na nie zasłużyły. Ale obawa przed zdenerwowaniem rodzica? I to w normalnie funkcjonującym układzie z nim?

11
No dobra, zgadzam się, że ten tekst jest kiepski :oops:
Ilharess; odpowiem cytatem z równie kiepskiego serialu. "Są na tym świecie rzeczy, o których się fizjologom nie śniło". Ale przyznaję, że ja również długo nie mogłam w to uwierzyć.
Pozdrawiam
“ Nie ganiaj za ludźmi, bądź sobą, rób swoje i pracuj ciężko. Odpowiedni ludzie - ci, którzy pasują do Twojego życia pojawią się sami i zostaną ”

— Will Smith

12
ZONa pisze:No dobra, zgadzam się, że ten tekst jest kiepski :oops:
Ilharess; odpowiem cytatem z równie kiepskiego serialu. "Są na tym świecie rzeczy, o których się fizjologom nie śniło". Ale przyznaję, że ja również długo nie mogłam w to uwierzyć.
Pozdrawiam
Aha, czyli bohaterka sobie tak tłumaczy? Wmawia sobie, że milcząc przed rodzicami chroni ich? Trochę się pogubiłam, bo potem piszesz:
Koleżance z pracy? Dwadzieścia wspólnie przepracowanych lat, osiem godzin przez pięć dni w tygodniu, to widać było za mało, by się zwierzyć.
Co sugerowałoby pisanie z opinii narratora.

13
Czołem!

Początek skojarzył mi się ze zwiastunami filmów z lat 90.: [niskim głosem] "ON dorastał w biednej dzielnicy, nikt nie przypuszczał, że kiedyś zostanie...".
Może gdyby nie zabrakło twarzy, imion i osobowości, historia byłaby mniej banalna?
ZONa pisze:Jednak czasem, wieczorami, gdy nachodziły go demony , wołał ją do do dużego pokoju.
Spacja przed przecinkiem, ale to pikuś. Na demony polecam talizman zaszyty w skórzanej czapce.

Z bogiem! Więcej prób i więcej słów życzę,

Balibor z Kasztaletu
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”