Przyjęło się powszechnie - nawet sam się na tym czasem przyłapuję - chwalić jakiś tekst, za tzw. "lekkość stylu". Jedne zdania "się" podobają, bo można nad nimi przelecieć lotem szybującego paka, inne nie, bo są zbyt złożone, pogmatwane, toporne w swojej konstrukcji.
Pytam: dlaczego akurat te pierwsze mają "się" podobać?
Wyobraźmy sobie, że autor ma do przekazania ważną myśl. Czy nie rozsądniej postąpi, zapisując ją tak, by czytelnik musiał się zatrzymać, pomyśleć ("ale o co kaman?"), dokonać rozbioru logicznego zdania, rozłożyć je na czynniki pierwsze? W końcu gdyby zdanie było napisane lekko i melodyjnie, ktoś mógłby w tej swojej czytelniczej swobodzie nad nim przelecieć i nawet nie zauważyć.
Stare porzekadło mówi: "łatwo przyszło, łatwo poszło".
Lekkie pióro? Po co?
1"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski
Robert Brylewski