Noga boga - kawałek

1
Ha-ha!

Nareszcie, śmiertelnicy. Po wymalowaniu trzech postów forum to stoi otworem przed moim panem. Niech więc płyną do Was słowa jego księgi.

Zaczniemy lekko. Od paznokcia najfajniejszej nogi boga.


Z piasku wygrzebały się drobne robaczki, które wiatr porwał na wycieczkę. Dla małych kamyczaków, skorpelców, piaskijów i gliniaków katastrofa dobiegła końca i życie trwało dalej, więc zabrały się do szukania żarcia. Rój owadów rósł w jednym miejscu, dołączały do niego kolejne żyjątka. Przypominał lej, który spływa w dół, głęboko w piach. Po chwili nad czarną rozdygotaną masą wyrosła stara i połatana skórzana torba. Rzadki rarytas dla takich pustynnych robaczków. Mimo zbiorowego wysiłku nigdzie się jednak nie ruszyła. Pasek musiał o coś zahaczyć w piachu. Z pomocą przybywały kolejne owady, dołączając do uścisku, który miał wyrwać pustyni ofiarę. Sparciały pasek powoli wynurzał się z wydmy. Jego końca zaś jak złapany na wędkę trzymał się człowiek.

Wyglądał niczym pogańska figura z gliny. Krztusił się, prychał i pluł piachem.

- O nie! – krzyknął i wtedy po raz pierwszy usłyszałem jego chropowaty głos. Powoli dźwignął się na kolana i zaparł ciągnąc torbę w swoją stronę. – Mój boże, tylko nie to!!!

Poczułem przyjemne ukłucie. Zabrzmiało całkiem szczerze. Chyba wtedy właśnie spłynęła do mnie pierwsza kropla mojo, słodka jak sam nie wiem co, i żaden uczciwy bóg wam tego nie wytłumaczy. Powie, że nie potrafi. Z resztą i tak wy ludzie nie pojęlibyście, jaka to przyjemność. Mojo, ty cudowna substancjo. Nektarze bogów.

Powiedz więcej, człowiecze, nie bądź taki oszczędny. Proś, błagaj, zanoś modlitwy, serwuj kolejne strzeliste akty, co mi po jednej kropelce? Tym świata nie zwojujemy! Taki byłem podniecony, że nie zauważyłem, jak skórzana klapa odpada, odcięta szczypcami owadów, a z torby wysuwa się obita księga.

- Żryjcie torbę! To zostawcie! – facet puścił pasek i wskoczył w rojowisko, licząc, że owady przystaną na taki układ. Podniósł księgę i zwiał, nim robaki dotarły mu do kolan. Ostatni zdążył go jeszcze uszczypnąć w owłosioną łydkę. Gdy rój oddalił się, zajęty niemą ofiarą, człowiek odetchnął, klęknął na piasku i zapłakał.

Opowiem wam, jak wyglądał. Obraz nędzy i rozpaczy to przy nim obraz czegoś innego. On był nędzą i rozpaczą. Miał na sobie zgrzebną szatę łataną kawałkami różnych skór, której dół ciągnął za sobą jak wielki ogon. Torba wykonana była z żołądka głoworożca, dlatego tak smakowała owadom. A na nogach nosił sandały z koziego garbu. Całość dopełniała facjata ponad stuletniego uparciucha i moczymordy.

Cienki nos opadał mu na wargę, którą miał nieustannie podniesioną w geście jakiegoś zdegustowania połączonego ze zdziwieniem. Oczka małe i otoczone siecią zmarszczek, nad którymi rosły krzaczaste brwi, dłuższe niż u zwykłych ludzi. Gdyby się tylko uśmiechnął, mógłby zaprezentować jedynie trzy zęby, ale wszystkie spróchniałe.

Cóż, oto on… Dzień dobry tato!

Odezwałem się w jego głowie, ale oczywiście nie tymi słowami.

- Człowieku, dlaczego płaczesz? – poszło na to tyle mojo, ile akurat miałem. Żegnajcie przyjemne ukłucia.

- Właśnie, dlaczego ja płaczę? – odparł staruszek i podniósł się z kolan. Księgę schował pod szatą. – Przecież żyję. Odzyskałem księgę. Dlaczego więc tak strasznie chce mi się ryczeć?

- Mam dla ciebie zadanie – przerwałem mu, nim ponownie otworzył usta. Biedaczyna wyglądał, jakby chciał biadolić przez całe wieki. Powoli zaczął zbierać się do drogi. Poprawiał swoją bezcenną szatę i sprawdzał wiązania sandałów.

- Kim ty w ogóle jesteś, że odzywasz się w mojej głowie? – zapytał już na wejściu zuchwałym tonem. Wyobrażacie to sobie? Jakby miał pretensję, że w ogóle zawracam mu głowę. – Czy dałem ci na to pozwolenie? A jeśli przerwałeś moje święte śluby milczenia, rujnując misję uratowania świata przed zagładą? To co wtedy? Albo naraziłeś mój mózg na chorobę? Co jeśli zwariuję, albo już zwariowałem? Musiałem przecież zwariować, skoro cię słyszę.

- Nie zwariowałeś. W każdym razie… nie bardziej. Jestem bogiem, którego stworzyłeś.

Proszę bardzo, gagatku. Prawdą prosto w kinol! Od tego aż poczerwieniał cały na twarzy i oczy mu wyszły na wierzch. Dziwił się, jak go znalazłem. Nie miał pojęcia, że wiem, co nawywijał. Tak właśnie, tatuśku, coś tam o mnie kiedyś skrobnąłeś, prawda?





Jeśli chcecie więcej, to czekajcie, szukajcie, czytajcie...

Z panem fartem,

Balibor z Kasztaletu

2
Po chwili nad czarną rozdygotaną masą wyrosła stara i połatana skórzana torba
W powietrzu wyrosła ta torba? Że nad robaczkami? Czy jednak pod nimi?
dołączając do uścisku, który miał wyrwać pustyni ofiarę
Do uścisku? Raczej wysiłku, bo uścisk to co najwyżej może coś zgnieść.
Taki byłem podniecony, że nie zauważyłem, jak skórzana klapa odpada, odcięta szczypcami owadów
A to te robaczki były aż tak duże, że dały radę szczypcami odciąć klapę? Po co ją odcinały?
Gdy rój oddalił się
Ten rój potrafi latać, czy nie? Bo najpierw formuje jakiś lej, potem wyciąga torbę, a na samym końcu gość w niego włazi? Przydało by się trochę to bardziej określić.

Ogólnie czytało się dobrze. Choć tekst krótki, zapowiada się ciekawie.
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

3
Czym albo raczej kim inspirowany jest styl? Douglasem Adamsem, Philipem Ardaghem czy Pratchettem? Kiedyś byłem fanem takiej literatury, ten fragment to taka osobista, wewnętrzna retrospekcja do nastoletnich czasów. Jednakże ten urywek jest zbyt krótki, żeby wystawić mu jakąś głębszą opinię.
WESPRZYJ PROJEKT https://polakpotrafi.pl/projekt/mizantropia

4
Dziękuję za opinie, śmiertelnicy
mój pan uczył pisać Pratchetta i Adamsa, ale ci nie byli zainteresowani pisaniem świętych ksiąg, dlatego bóg sam się za to zabrał.

Te robaczki rzeczywiście nie zachowują się normalnie. Nawet mój pan nie do końca ogarnął, co się tam wydarzyło. Szanuję Twoją wnikliwość.

Jeśli jesteście ciekawi dalszego ciągu, szukajcie nogi boga tam gdzie twarz styka się z księgą.

Z pozdrowieniem,

Balibor z Kasztaletu

Re: Noga boga - kawałek

5
Ciekawym doświadczeniem jest ten temat, nie powiem, że nie. :)
Balibor pisze:Mojo, ty cudowna substancjo. Nektarze bogów.
Mojo-jojo z Atomówek? Ostatecznie wygląda trochę jak autor Necromoniconu, więc może i on zaznał iluminacji? ;)
Balibor pisze:Chyba wtedy właśnie spłynęła do mnie pierwsza kropla mojo
A, czyli to jednak nektar.
Balibor pisze:Obraz nędzy i rozpaczy to przy nim obraz czegoś innego. On był nędzą i rozpaczą.
Porównanie fajnie brzmi i w sumie jest uzasadnione tematyką utworu ale i tak pomruczę trochę i wyznam od serca, że porównanie to jest jakby nie było z lekka wyświechtane (wszak to się nie wyklucza).
Ale nie! Twórz dalej, rozwijaj swoje mistyczne universum, podobać mi się podobało a czepianiem się jednej formułki absolutnie się nie przejmuj.
Zresztą nie chcę też stać się obiektem gromowładnego gniewu twego inspiratora. ;)
Das Ewig-Weibliche zieht uns hinan.

Noga boga - kawałek

6
A, czyli to jednak nektar.
Mojo jest elementem życia, jak nektar elementem owocu. Chyba. Bantu coś o tym wiedzą.
Zresztą nie chcę też stać się obiektem gromowładnego gniewu twego inspiratora.
Chwilowo cierpi na niedobór mojo, więc nawet gdyby chciał, nic Ci nie grozi. Chyba, że inny bóg...

BzK
nogaboga.pl
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron