Z zaskoczenia. "O cholera, ale on jest dobry!"
To pierwsza polska powieść (cykl raczej) Science Fantasy jaką czytałem, a że to mój ulubiony gatunek, i konkurencja jest spora raczej nie spodziewałem się aż takiej jazdy. Ale w mojej nieskromnej opinii Grzędowicz nie ustępuje ani Nivenowi (choć może jest odrobinę mniej poważny), ani Varleyowi (choć jego świat jak na razie jest mniej skomplikowany). Za to bije ich na głowę rytmem, i płynnością narracji.
W tekst wchodzi się jak w masło. Przysięgam, że czyta się gładko jak Pottera.
Pomysły w Science Fantasy muszą być najwyższej klasy, taka tematyka. A Grzędowicz wali z grubej rury, a potem sięga po haubicę.

Fabuła jest po prostu świetna. Chwilami nie mniej emocjonująca niż "Gra Endera" Carda, czy inne hity rynku SF.
Fabuły nie będę zdradzał. Sama nazwa gatunku mówi wiele.
Zanim podsumuję, nie omieszkam jednak wspomnieć o wadach. A właściwie o jednej jedynej. Paradoksalnie chodzi mi o to samo, co zarzucam każdej lepszej polskiej książce fantastycznej: Brak epickiego podejścia. Kompleksy "to nie będzie bestseller Timesa". To niestety zawsze rzutuje na tekst, i autor chwilami sam się hamuje. Nie wiem, czy to po to, żeby nie narazić się na śmieszność, czy to po prostu jakaś większa psychologia - grunt, że autor, który nie nastawia się, że "napiszę najlepsze Science Fantasy na świecie" po prostu... Nie napisze najlepszego Science Fantasy na świecie.
Nie wiem czy łapiecie o co mi chodzi. Oto przykład:
Główny bohater nie jest ciekawy. Jest swojski. Jak Geralt i reszta tego tałatajstwa. Okej. Niby to wymiatak, niby potrafi cuda, a jednak ciągle traktuję go jak "pana Wiesia" z pracy, tylko dopakowanego.
Niektórzy recenzenci mówią, że przez to lepiej "czujemy", lepiej utożsamiamy się z bohaterem.
Inni o tym samym piszą, że bohater jest "mało wyraźny" i z nimi się zgodzę.
Dlaczego mam się utożsamiać z bohaterem powieści, w której dzieją się takie niesamowite rzeczy? Czemu musimy przenosić naszą nudną codzienność do wszystkich wymyslonych przez nas światów? Czemu nie dać się po prostu zalać tą świeżością i nowością...?
Jak mówię - to mój zarzut do całej Polskiej literatury fantastycznej.
A teraz podsumowanie.
Chcesz pisać fantasy lub SF? Chcesz robić to dobrze?
Idź teraz, i kup na święta "Pana Lodowego Ogrodu" Grzędowicza, i czytaj jak ja, z wypiekami na twarzy. Zobaczysz co ja rozumiem przez "genialną książkę".
Pozdrawiam