Stypa po miłości
1Lubię, kiedy mnie zawstydzasz, ale dopiero po fakcie, bo otóż w trakcie jestem zbyt onieśmielona, by choćby spojrzeć ci w oczy. Tylko wstydzę się i czerwienie jak dojrzała truskawka przez co policzki zaczynają przypominać kolorem odcień ulubionej szminki. Zagryzam lekko wargę, patrząc wokół na tłum bezimiennych ludzi siedzących przy stolikach i rozmawiających głośno. Czuć zapach potraw, deserów i napojów a oprócz tego intensywną woń perfum moich i twoich splatających się w powietrzu w ciężkiej atmosferze grzechu. Słychać muzykę na tyle cichą, by nie zagłuszała szeptów i głosów. Nagle zdaje sobie sprawę, że też coś mówisz i spoglądasz oczekująco. Martwisz mnie, kiedy pojawiają się ci się zmarszczki na czole i mniesz nerwowo serwetkę. Ktoś jakby puścił marsz żałobny i zrobiło się cicho. Krzyczysz, że odchodzisz, ale dlaczego? Przecież robiłam dla ciebie wszystko. Nie chciałeś wszystkiego? W końcu to kłamstwo, że kocha się za nic.