
Marek jest amatorem (jeśli chodzi o wiersze), tak sobie je układa na kolanie w trakcie podrywu, więc są jakie są.
Voila

Zapada zmierzch, a ja nie muszę patrzyć w niebo.
Przecież gwiazdy już dawno świecą w twoich oczach.
Jestem szczęśliwym człowiekiem, bo o brzasku
Nie będę musiał zadzierać głowy, żeby zobaczyć słońce.
Wzejdą dwa, jak ty i ja, pod twoimi powiekami.
i drugi, tylko tyle:
Wsiadłem do twojego życia, jak pasażer na gapę.
A ty zamiast dać mi karę za brak biletu, dałaś mi całą siebie...