W sumie każdy racjonalista może obecnie podzielić "katolickie cuda" na dwie kategorie: te, wobec których dysponujemy już ilością informacji wystarczającą do zanegowania ich nadprzyrodzonego charakteru oraz na te, wobec których na razie takimi informacjami nie dysponujemy lecz - zważywszy na chichot historii i lekcje udzielone nam w przeszłości - lepiej jest odgórnie założyć, że także i one posiadają trywialne wyjaśnienie.
Do pierwszej grupy cudów należy zjawisko "wirującego słońca" mające mieć miejsce 13 października 1917 na miejscu maryjnych objawień w portugalskiej Fatimie. Nauka posiada jednak wyjaśnienie takiego zjawiska: jest nim sytuacja, gdy światło słoneczne odbija się i rozprasza na elektrycznie naładowanych lodowych kryształkach w chmurach.[1]
Niektórzy zwolennicy objawień fatimskich mogą wobec powyższego wprawdzie powiedzieć, że w takim razie byłoby cudem, że fatimscy "wizjonerzy" - Łucja, Hiacynta i Franciszek zapowiedzieli ów słoneczny cud z dokładnością co do wyznaczonego czasu i miejsca, lecz twierdzenie to nie odpowiada prawdzie. Po pierwsze - przed samym zaobserwowanym zjawiskiem nie zostało uprzednio udokumentowane w jakikolwiek sposób twierdzenie, że o określonej porze dojdzie akurat do takiego, a nie innego cudu. Po drugie, "cud" nie nadszedł o określonym co do minuty czasie, lecz pojawił się z pewnym opóźnieniem.[2] I wreszcie po trzecie - jeżeli "cud" miał za zadanie nawrócić tłum jako obietnica Nieba, to czemu nie był on widziany przez wszystkich obecnych, jak wynika min. ze świadectw opublikowanych notabene przez katolickiego duchownego Stanleya Jaki w jego książce "God and the Sun at Fátima?[3] Nadmierny obrońca tych objawień uzna taką sytuację za "próbę dla wiary", ale jeżeli celem objawień fatimskich miałoby być ratowanie dusz przed rzekomym piekłem i upowszechnienie nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi, czemu obietnica "cudu" miałaby być zrealizowaną przez Niebo w sposób niekompletny?
Podobną argumentację możemy zastosować wobec objawień świętej Faustyny Kowalskiej. Jeżeli celem objawiającego się jej Jezusa miało być faktycznie zachęcanie grzeszników do wiary w Miłosierdzie Boże, to czemu przekazywał on Faustynie orędzia wadliwe, niezgodne z nauką Kościoła bądź po prostu zdrowym rozsądkiem? Takim przykładem mogą być przypisywane przez Faustynę Dzieciątku Jezus słowa o różnicy pomiędzy powołaniami sugerujące, jakoby powołania świeckie były mniej wartościowe od powołań zakonnych. 12 maja 1935 Faustyna miała przeżyć następującą wizję:
"Wieczorem, zaledwie się położyłam do łóżka, zaraz zasnęłam, ale jak prędko zasnęłam, tak jeszcze prędzej zostałam zbudzona. Przyszło do mnie małe Dziecię i zbudziło mnie. Dziecię to było wiekiem jakoby roczek miało i zdziwiłam się, że tak ślicznie mówi, bo przecież dzieci w tym wieku nie mówią wcale albo mówią bardzo niewyraźnie. Było niewymownie piękne, podobne do Dzieciątka Jezus i rzekło do mnie te słowa: Patrz w niebo. A kiedy spojrzałam w niebo, ujrzałam świecące gwiazdy i księżyc; wtem zapytało mnie to Dziecię: Czy widzisz ten księżyc i te gwiazdy? Odpowiedziałam, że widzę, a Ono mi odpowiedziało te słowa: Te gwiazdy to są dusze wiernych chrześcijan, a księżyc to są dusze zakonne. Widzisz, jak wielka różnica światła jest między księżycem a gwiazdami, tak w niebie jest wielka różnica między duszą zakonną a wiernego chrześcijanina."(Dz 424) [4]
Pomijając fakt, że Jezus powinien wiedzieć, że tak naprawdę gwiazdy są o wiele większe od księżyca, sugerowanie, jakoby powołania zakonne były bardziej "chwalebne" niż powołania świeckie jest nie do obronienia przynajmniej w Kościele doby II Soboru Watykańskiego.
Oczywiście bywa i tak, gdy nie dysponujemy od razu danymi wystarczającymi do zdyskwalifikowania jakichś objawień jako niepochodzących ze strony Niebios. Przez długi czas sceptycy wydarzeń związanych z osobą Audrey Santo, sparaliżowanej dziewczynki z USA na której ciele miały pojawiać się stygmaty byli skazani głównie na entuzjastyczne opinie jej zwolenników, mających być świadkami płaczu świętych obrazów (krwawe łzy bądź wydzielanie się "cudownego" oleju) lub cudów eucharystycznych (krew na hostii) a także uzdrowień. [5] W międzyczasie doszło jednak do badań które obaliły boskie źródło przynajmniej "cudownego oleju". Bo czy to Bóg miałby odpowiadać za wydzielanie oleju składającego się min. z tłuszczu kurczaka? Naukowiec Tom Zierenberg jasno dał do zrozumienia, że tego typu wydzielina mogłaby zostać stworzona w każdej amerykańskiej kuchni.
Inny przykład - czasami w dyskusjach na temat tego, czy ojciec Pio mógł faktycznie tworzyć swoje stygmaty na wskutek - jak utrzymuje to min. historyk Sergio Luzzatto - na wskutek kwasu fenolowego spotykałem się z argumentacją, że byłoby to niemożliwe, gdyż jego stygmaty zniknęły cudownie zaraz w chwili jego śmierci. Pogłoska jest jednak jedynie pogłoską - jak przyznał sam o. Paolo Rossi sprawujący przez pewien czas w Kościele pieczę nad sprawą ojca Pio w rozmowie z dziennikarzem Kennethem L. Woodwardem stygmaty ojca Pio zniknęły już na kilka miesięcy przed jego śmiercią natomiast na czas pogrzebu jego dłonie i stopy zostały zasłonięte przez zakonników którzy - jak utrzymywał ojciec Rossi - chcieli uniknąć kłopotliwych pytań ze strony pogrążonego w żałobie tłumu. [7] Osoba wierząca mogłaby rzec, że widocznie już wtedy Bóg "odebrał" ojcu Pio "dar stygmatów" lecz sceptyk wzruszy ramionami i stwierdzi, że widocznie to ojciec Pio zrezygnował na pewien czas z ich tworzenia. Różnica polega na tym, że zdaniem ojca Rossi kilka miesięcy to wciąż za mało czasu na zagojenie się stygmatów lecz pomijając to, że ileż zdań tyleż opinii (a nie zapominajmy, że ludzki organizm bywa zadziwiający w swoich możliwościach regeneracji), samo zachowanie zakonników w czasie pogrzebu ojca Pio rzuca cień na wiarygodność miejscowego kultu jego osoby.
Podsumowując - jeżeli jakiś znajomy nam katolik przyjdzie do nas z informacją o jakichś cudach lub objawieniach których nie potrafimy na chwilę obecną racjonalnie wyjaśnić, najlepiej będzie odgórnie przyjąć, że jest jeszcze coś, czego nie wiemy, a co byłoby argumentem przemawiającym za racjonalnym wyjaśnieniem tych zjawisk.
I takiej właśnie postawy czytelnikom niniejszego artykułu życzę.
[1] - Maureen Orth, Matka Boska, National Geographic Polska: nr. 12 (195), str 44
[2] - Michał Łaszczyk, Lucia de Jesus Superstar, za:
http://czajniczek-pana-russella.blogspo ... rstar.html
[3] - Jaki, Stanley L. (1999). God and the Sun at Fátima. Real View Books, za:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cud_S%C5% ... ite_note-7
[4] - Maria Faustyna Kowalska, Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej, Wydawnictwo Księży Marianów MIC, Warszawa 2006, str 159
[5] - Piotr Cielebiaś, Wielkie cuda małej Audrey,
za: http://strefatajemnic.onet.pl/cuda/wiel ... drey/1pxzk
[6] - Gene Weingarten, Tears for Audrey, Washington Post Staff Writer,
za: http://www.washingtonpost.com/wp-srv/st ... /santo.htm
[7] - Kenneth L. Woodward, Fabryka świętych. Kulisy i tajemnice procesów kanonizacyjnych, Wydawnictwo M, kraków 2008, str. 210
Added in 7 minutes 55 seconds:
Ponieważ po upływie 5 minut nie ma już możliwości edycji artykułu chciałbym tylko zamieścić malutką erratę: po słowach "W międzyczasie doszło jednak do badań które obaliły boskie źródło przynajmniej "cudownego oleju". Bo czy to Bóg miałby odpowiadać za wydzielanie oleju składającego się min. z tłuszczu kurczaka? Naukowiec Tom Zierenberg jasno dał do zrozumienia, że tego typu wydzielina mogłaby zostać stworzona w każdej amerykańskiej kuchni." powinien być odnośnik do przypisu nr. [6].
Objawienia i cuda katolików kontra zderzenie z rzeczywistością.
1Das Ewig-Weibliche zieht uns hinan.