Kolejny nudny temat, który utonie w morzu poprzednich oraz niedoszłych następnych

1
Witam, mam na imię Paweł i bardzo ale to bardzo nie lubię się przedstawiać, szczególnie publicznie (może dlatego, że jestem introwertykiem). Jak można wyczytać z mojego profilu, mam 26 lat i pochodzę z Gdańska. Zacząłem pisać powieść fantastyczną w lutym 2015 roku. Być może przyjdzie taki moment, kiedy się nią z wami podzielę, lecz najpierw musiałbym wrócić do pisania i skończyć przynajmniej rozdział, na którym przerwałem pisanie około pół roku temu. W zasadzie nie wiem dlaczego zacząłem pisać. Nigdy nie byłem dobrym humanistą. W szkole miałem same dwóje i tróje z j. polskiego. Przez cały okres edukacji "przeczytałem" może ze dwie lektury (jeden z nich to był nawet audiobook). Jednak jak tylko skończyłem szkołę, coś mnie tknęło na czytanie. To się chyba zaczęło jak zobaczyłem kilka lat temu reklamę przedstawiającą czwarty tom Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza. Jak się dowiedziałem, że mój tata czyta akurat ten cykl to spytałem czy mi pożyczy książkę i tak się zaczęła moja przygoda z fantastyką. Przeważnie czytam fantastykę ale czasem też mnie ciągnie do sci-fi. Mam już za sobą dziesiątki przeczytanych pozycji i ciągle mi mało. Jednak oprócz tego mam też normalne życie, w 2012 roku skończyłem studia licencjackie, kierunek zarządzanie logistyką. Teraz pracuję i moim drugim hobby (po pisaniu) jest jazda na motocyklu.

Wracając do mojej powieści: nie oczekuję, że wyjdzie z tego jakiś bestseller ale chciałbym spróbować swoich możliwości i móc się pochwalić kiedyś wnukom "wiecie, że kiedyś napisałem książkę?". Z tej powieści chcę zrobić trylogię (o ile mi się uda) i...

...to chyba wszystko co chciałem napisać.

Ps. O mojej powieści wiedzą tylko dwie osoby (moja dziewczyna i kolega z pracy) i na dzień dzisiejszy trochę się wstydzę pokazać komukolwiek (najbardziej rodzinie) moje dzieło. Poza tym nie lubię się chwalić i głupio mi wyskoczyć z tekstem typu "hej, studiuję prawo, wiesz?" (przytoczyłem żart celowo, ale oczywiście chodziło mi o pisanie książki nie o studiowanie prawa ;) )

To tyle z mojej strony. Trzymajcie się, Cześć!
Trzymajcie dzieci z dala od internetu, od dzieci internet głupieje.

Kolejny nudny temat, który utonie w morzu poprzednich oraz niedoszłych następnych

3
Dobry Człowiek pisze: Wracając do mojej powieści: nie oczekuję, że wyjdzie z tego jakiś bestseller ale chciałbym spróbować swoich możliwości i móc się pochwalić kiedyś wnukom "wiecie, że kiedyś napisałem książkę?". Z tej powieści chcę zrobić trylogię (o ile mi się uda) i...

...to chyba wszystko co chciałem napisać.
Ale dlaczego? Dlaczego od razu porywasz się na trylogię fantasy? Wiem, że wielu młodych piszących tak właśnie robi i kompletnie tego nie potrafię zrozumieć...

Dlaczego nie spróbujesz poćwiczyć swojego warsztatu na mniejszych, mniej skomplikowanych formach literackich, tylko od razu powieść, i to w tomach trzech?

Taka postawa może według mnie prowadzić do niepotrzebnych frustracji. Naprawdę ciężko jest napisać coś oryginalnego w tej objętości, po drodze pewnie ze siedemnaście razy zarzucisz pisanie na pół roku lub dłużej, więc szansa, że przed trzydziestką skończysz jest niewielka...

Czy jesteś gotowy na takie długotrwałe i tak trudne wyzwanie literackie?
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

Kolejny nudny temat, który utonie w morzu poprzednich oraz niedoszłych następnych

4
MaciejŚlużyński pisze:
Dobry Człowiek pisze: Wracając do mojej powieści: nie oczekuję, że wyjdzie z tego jakiś bestseller ale chciałbym spróbować swoich możliwości i móc się pochwalić kiedyś wnukom "wiecie, że kiedyś napisałem książkę?". Z tej powieści chcę zrobić trylogię (o ile mi się uda) i...

...to chyba wszystko co chciałem napisać.
Ale dlaczego? Dlaczego od razu porywasz się na trylogię fantasy? Wiem, że wielu młodych piszących tak właśnie robi i kompletnie tego nie potrafię zrozumieć...

Dlaczego nie spróbujesz poćwiczyć swojego warsztatu na mniejszych, mniej skomplikowanych formach literackich, tylko od razu powieść, i to w tomach trzech?

Taka postawa może według mnie prowadzić do niepotrzebnych frustracji. Naprawdę ciężko jest napisać coś oryginalnego w tej objętości, po drodze pewnie ze siedemnaście razy zarzucisz pisanie na pół roku lub dłużej, więc szansa, że przed trzydziestką skończysz jest niewielka...

Czy jesteś gotowy na takie długotrwałe i tak trudne wyzwanie literackie?
Chcę, żeby to była trylogia ponieważ tego wymaga moja wizja tej powieści. Myślę, że jak skończę pierwszy tom i (jeśli w ogóle) go tu opublikuję to przekonasz się dlaczego tak a nie inaczej. Jednak jak na razie nie mogę zdradzić zbyt wiele.

Dodam też, że pisanie traktuje jak hobby, nie zamierzam się z niego utrzymywać, więc dla mnie bez różnicy czy skończę jeden tom w rok czy w pięć lat - chociaż tak, chciałbym skończyć jak najszybciej, lecz z drugiej strony nie chcę, żeby wyszło z mych rąk coś niedoszlifowanego (w moim mniemaniu).

Dlaczego nie chcę pisać niczego mniejszego? Ponieważ lubię długie powieści i dla mnie jeden tom to za mało ;) i jedyne co mnie frustruje to to, że nie mam czasu aktualnie na pisanie (dziecko w drodze więc może być ciężko przez najbliższych parę lat).

Co do ostatniego pytania, to odpowiedź jest prosta: byłem gotowy (i świadomy) w chwili kiedy zdecydowałem się na napisanie tej trylogii.

Added in 4 minutes 14 seconds:
Jeszcze dodam, że początkowo chciałem napisać w jednym tomie ale gdy pisałem fabułę na brudno to z mojej głowy wychodziło tyle pomysłów, że w jednym tomie bym się po prostu nie zmieścił.
Trzymajcie dzieci z dala od internetu, od dzieci internet głupieje.

Kolejny nudny temat, który utonie w morzu poprzednich oraz niedoszłych następnych

5
Paweł, nie chcę Ci prawić mundrości, ale z pisaniem jest podobnie jak z jazdą motocyklem. Powinno się zaczynać od małych pojemności kręcąc się w kole komima po okolicznych wioskach. Jak chcesz się od razu władować na Triumph Rocketa z zamiarem wycieczki z Pisza do Faro - to nie jest dobry pomysł.

Maciek dobrze Ci podpowiada, krótkimi opowiadaniami można podciągnąć warsztat. Nie znamy jeszcze Twoich możliwości, zamieść na tuwrzuciu fragment tego co obecnie pisesz i zobaczysz na czym stoisz.

Dobrze trafiłeś na Wery. Dziewczyna czy kolega z pracy nie do końca mogą być obiektywni.

Kolejny nudny temat, który utonie w morzu poprzednich oraz niedoszłych następnych

6
pan_ruina pisze:Dobrze trafiłeś na Wery. Dziewczyna czy kolega z pracy nie do końca mogą być obiektywni.
oh yeah, wery z pewnością powie obiektywnie, na to mozesz liczyć.
głowy tylko nie dam, że ci sie to spodoba :twisted:

rozejrzyj się, poczytaj, komentowac mozesz od zaraz, brać udział w dyskusjach i prokastynacji na shoutboxie (to jest bardzo, bardzo czaspożerające medium! i filetowi szukają tam kochanek i kochanków, a niektórzy, jak escort biorą wszystko, co dogonią! ) również.

no i cześc :-)


ech, edit.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Kolejny nudny temat, który utonie w morzu poprzednich oraz niedoszłych następnych

10
MaciejŚlużyński pisze:Pochwały nie uczą pisać lepiej.
ale motywują :-)
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Kolejny nudny temat, który utonie w morzu poprzednich oraz niedoszłych następnych

11
John Farson? Ty łajdaku, jeszcze żyjesz?

(jak ktoś nie czytał "Mrocznej Wieży" imć Kinga, niech się nie dziwi, że nie rozumie dowcipu)
MaciejŚlużyński pisze: Dlaczego nie spróbujesz poćwiczyć swojego warsztatu na mniejszych, mniej skomplikowanych formach literackich, tylko od razu powieść, i to w tomach trzech?
Jakkolwiek zgadzam się, że pisanie pierwszego utworu z intencją podjęcia poważnej próby jego wydania to mrzonka na miarę Amerykańskiego snu, nie uważam, aby sam koncept napisania powieści w ramach ćwiczenia był z gruntu zły. Pierwszy utwór, jaki ja osadziłem w ramach swojego uniwersum, był właśnie powieścią (i to najdłuższą, jaką do tej pory napisałem - miała ponad 300 stron) i chociaż nie jest to coś, z czym próbowałbym dzisiaj iść do wydawnictwa (chyba że chciałbym się spalić ze wstydu), to pisząc ją, całkiem sporo się nauczyłem i nieźle się wyrobiłem, jeżeli idzie o styl. Napisanie jednej, dłuższej formy literackiej może być bardziej pożyteczne jako ćwiczenie, niż męczenie się z wieloma krótszymi utworami.

Kolejny nudny temat, który utonie w morzu poprzednich oraz niedoszłych następnych

13
Tak się składa, że pojęcie na temat poziomu własnej pisaniny opieram w dużej mierze właśnie na tym, co mówią inni - a nie na tym, co mnie samemu się wymyśli. Choć czasami samoocena faktycznie przeważa - na przykład, najwięcej (ilościowo) pochwał zebrał chyba właśnie ten pierwszy, duży tekst - a jednak ja sam uważam go za kiepski i wstydziłbym się dzisiaj toto pokazywać.

Czyli jeśli chciałbym "podnieść sobie morale", to na pewno nie poprzez słodzenie samemu sobie, a poprzez ponowne przejrzenie pochwał, pochodzących od innych osób. Albo poprzez przypomnienie sobie, jak jedna z moich powieści była zachwalana przez wykształconą polonistkę, którą znam w realu. Albo jak inną znaną mi osobę ta sama powieść doprowadziła do łez (i nie były to łzy rozpaczy, wylane nad miernym poziomem całości). Albo całkiem świeżą opinię innej, nieznanej mi osoby, której wysłuchanie nie tyle poprawiło mi morale, co wręcz wprawiło mnie w zakłopotanie. Ja sam nie mam o tej samej powieści równie dobrego zdania i miała pozostać w szufladzie, a nieśmiałe myśli o próbach jej wydania pojawiły się w moim łbie nie same z siebie, ale pod wpływem cudzych sugestii. Zresztą, wciąż uważam, że zanim przejdę się z nią do jakiegokolwiek wydawnictwa, przydałoby się zafundować jej generalny remont i część rozdziałów w ogóle napisać od nowa.

Wystarczy? A zresztą... po prostu poczytaj sobie tamten tekst i porównaj z tym, jak piszę obecnie. Nie miałem pojęcia, że przyznawanie się do własnych słabości i czynienie założenia, że człowiek z biegiem czasu staje się coraz lepszy w tym, co robi, jest oznaką "pójścia na grubo z samooceną" oraz arogancji.


PS. W temacie, gdzie się przedstawiałem, wspomniałem, że jestem nader nerwowy i mam problemy z panowaniem nad złością. Tak się składa, że oszczerstwa, kłamstwa, wciskanie mi w usta zdania, których nie wypowiedziałem, przeinaczanie sensu moich wypowiedzi czy też fałszywe przypisywanie mojemu zachowaniu motywacji, która w rzeczywistości przez myśl by mi nigdy nie przeszła i inne tego typu zachowania, znalazłyby się zdecydowanie w pierwszej trójce rzeczy, które doprowadzają mnie do furii.

Kolejny nudny temat, który utonie w morzu poprzednich oraz niedoszłych następnych

14
Der_SpeeDer pisze:jedna z moich powieści była zachwalana przez wykształconą polonistkę
Tia... Masz szczęście, że wykształconą.
Der_SpeeDer pisze: Wystarczy?
Zdecydowanie.
Der_SpeeDer pisze: po prostu poczytaj sobie tamten tekst i porównaj z tym, jak piszę obecnie.
Próbowałem.
Der_SpeeDer pisze: wspomniałem, że jestem nader nerwowy i mam problemy z panowaniem nad złością.
Oszczędzaj się, zdrowia szkoda. Pracuj nad warsztatem.

Wyjątkowym szacunkuem darzę powitalnię. Proponuję ci żebyś dalej nie brnął tutaj ze swoimi poglądami.

Kolejny nudny temat, który utonie w morzu poprzednich oraz niedoszłych następnych

15
Der_SpeeDer pisze: John Farson? Ty łajdaku, jeszcze żyjesz?

(jak ktoś nie czytał "Mrocznej Wieży" imć Kinga, niech się nie dziwi, że nie rozumie dowcipu)
MaciejŚlużyński pisze: Dlaczego nie spróbujesz poćwiczyć swojego warsztatu na mniejszych, mniej skomplikowanych formach literackich, tylko od razu powieść, i to w tomach trzech?
Jakkolwiek zgadzam się, że pisanie pierwszego utworu z intencją podjęcia poważnej próby jego wydania to mrzonka na miarę Amerykańskiego snu, nie uważam, aby sam koncept napisania powieści w ramach ćwiczenia był z gruntu zły. Pierwszy utwór, jaki ja osadziłem w ramach swojego uniwersum, był właśnie powieścią (i to najdłuższą, jaką do tej pory napisałem - miała ponad 300 stron) i chociaż nie jest to coś, z czym próbowałbym dzisiaj iść do wydawnictwa (chyba że chciałbym się spalić ze wstydu), to pisząc ją, całkiem sporo się nauczyłem i nieźle się wyrobiłem, jeżeli idzie o styl. Napisanie jednej, dłuższej formy literackiej może być bardziej pożyteczne jako ćwiczenie, niż męczenie się z wieloma krótszymi utworami.
Lubię Kinga, a jeśli chodzi o mrzonki wydania pierwszego utworu to nie jest tak do końca. Wysłać do wydawnictw z prośbą o przeczytanie i ewentualne odrzucenie/przyjęcie (niepotrzebne skreślić) powieści to jeszcze nic złego. Jak nic z tego by nie wyszło to nic się nie stanie ale uważam, że warto spróbować. Oczywiście po uprzednim zweryfikowaniu tekstu przez specjalistów z Wery. :P
Trzymajcie dzieci z dala od internetu, od dzieci internet głupieje.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tu się przedstawiamy ...”

cron