Pytania do Małgorzaty Garkowskiej "ithilhin"

33
Marcin Dolecki pisze: Gosiu, miałaś możliwość wyboru ilustracji na okładkę? :)
nie, ale dostałam do akceptacji.
dzięki temu pani na okładce nie jest czarnowłosa ;)

.
anowi pisze: I zapytam, bo nie wiem - pracujesz na etacie i piszesz po godzinach czy masz komfort pisania wtedy, kiedy Ci się zechce?
uhm, etat plus trójka dzieci.
więc piszę jak mogę, a jak mam kryzys, to wtedy kiedy mam siłę.

dziękuję :)
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Pytania do Małgorzaty Garkowskiej "ithilhin"

35
anowi pisze: ithilhin, i pisanie zajęło ci rok? Mamy do czynienia z terminatorem pisania?
Jak tego dokonałaś? Kiedy? <olaboga>
Terminatorzy pisania to Andrzej albo Augusta, co to po kilka książek rocznie piszą :D
Albo Escort :P
Ja wieczorami dłubię.
Może to był więcej niż rok, nie wiem. W trakcie miałam sporą przerwę.

Added in 12 minutes 35 seconds:
sprawdziłam w mailach - na pewno szkic pierwszego rozdziału wysłałam komuś do zerknięcia około lutego 2015 ;) do wydawnictw posłsłam pod koniec stycznia 2016. szału nie ma :D
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Pytania do Małgorzaty Garkowskiej "ithilhin"

39
katamorion pisze: Co było pierwsza rzeczą, która zrobiłaś po telefonie od wydawnictwa? Gratuluje!
dziękuję :)
pochwaliłam się córce - tylko ona akurat była w domu.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Pytania do Małgorzaty Garkowskiej "ithilhin"

40
Ithi, przeczytałam i tak na gorąco trochę spostrzeżeń.

Pomysł na fabułę - bardzo dobry. Mezalianse różnego typu są tworzywem literackim nośnym, gdyż konflikt jest wręcz wpisany w taki związek, nawet jeśli obie strony mają najlepsze chęci. U Ciebie też się to sprawdza. Historia z portretem i zakładem - również dobrze pomyślana, chociaż ja nie odbieram jej tak dramatycznie, jak główna bohaterka. Mnie by to przede wszystkim bawiło. No, ale ja nie jestem nadwrażliwym dziewczęciem, więc przyjmuję bez większego oporu, że reakcja Agnieszki była inna.
Masz wyczucie detali, rozmaitych szczegółów życia codziennego, które dodają kolorytu fabule i bohaterom.
Bohaterowie: podoba mi się Paweł. Jako bohater literacki, oczywiście, nie jako wzór mężczyzny, którego chciałbym spotkać w życiu. Jest wiarygodny. Żonę kocha, troszczy się o nią, właściwie nie chce nic złego, ale ponieważ przywykł, że co na drodze, to nieprzyjaciel, więc z kochanek nie zrezygnuje, bo nie widzi powodu. Nie bierze pod uwagę, że rani, niszczy, może doprowadzić do krachu małżeństwa. Zasadniczo, jego cele nie związane z małżeństwem też są pozytywne - rozbudowa firmy, umocnienie własnej pozycji zawodowej - a że metody dość bezwzględne? Skoro się nie da inaczej... Tak więc, generalnie, kupuję go.
Podoba mi się też jego matka. Dobrze, że nie wykorzystałaś stereotypu wrednej teściowej. Pani Amelia, która dostrzega wprawdzie w synowej rozliczne mankamenty, a przede wszystkim brak obycia, lecz mimo wszystko dziewczynę akceptuje i ma nadzieję uczynić z niej prawdziwą damę, również wypada przekonująco. Podobnie jak matka Agnieszki, choć jest postacią drugiego planu.
Piotr - jakoś nazbyt wulgarny okazuje się w bezpośredniej konfrontacji (tej słownej) z Pawłem. Jego rola jest trudna, gdyż on wie, że Agnieszka go oszukuje (a w każdym razie, przemilcza prawdę), więc, siłą rzeczy, sam nie angażuje się specjalnie w ten związek, jego reakcje zaś mogą być gwałtowne i sprzeczne. Może na tak, może na nie, a może by spróbować jeszcze coś ugrać dla siebie... Ale trochę mi to jednak zazgrzytało.
Agnieszka - z nią mam pewien problem. Z jednej strony, w swojej (nad)wrażliwości budzi we mnie tyleż współczucia, co zniecierpliwienia. Za dużo tych łez. Z drugiej - jej końcowe załamanie jest, można by powiedzieć, logiczne: nie ma matki (chociaż ma), przyjaciółki (Anita to nie ten poziom porozumienia i bliskości), właściwie nikogo, komu mogłaby się zwierzyć, wypłakać, z kim mogłaby obgadać swoją rzeczywiście pogmatwaną sytuację, więc ucieka w głąb siebie, zamyka się, całkowicie odcinając od świata zewnętrznego. I to jest konsekwentne, wyraziste, dobrze umotywowane, tylko nadal jednak się zastanawiam, czy wrażliwość albo nawet wewnętrzna kruchość musi iść w parze z przelewaniem łez przy każdej nadarzającej się okazji.

Jeżeli chodzi o inne kwestie - czytało mi się płynnie. Zgrabnie budujesz dialogi. Jedynym poważniejszym zgrzytem była dla mnie nadmierna liczba "dziewczyn", "kobiet" i "mężczyzn" w didaskaliach dialogowych oraz ich okolicach. 4/5 do usunięcia.

A ogólnie - mam wrażenie, że dobrze się czujesz w powieści obyczajowej. Nie w takich dyrdymałach o prawie kobiet do szczęścia, tylko w fabułach solidnie osadzonych w rzeczywistości, z rozbudowanym tłem i bohaterami o charakterach niebanalnych. I to jest fajne. I, powiedziałabym, optymistycznie rokujące na przyszłość.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Pytania do Małgorzaty Garkowskiej "ithilhin"

41
Rubio, nawet nie wiesz jak się bałam, jak napisałaś, że przeczytasz. :D
Bardzo Ci dziękuję - i za przeczytanie i za miłe słowa.
Obiecuję popracować nad didaskaliami. Pamiętam, że sama tych kobiet i mężczyzn pododawałam w pewnym momencie, bo mi się zaczęło wydawać, że niedostatecznie jest zaznaczone czyja to kwestia...
A co do łez, to i tak nieco usunęłam, ale Agnieszka mi się tak zbudowała - z tymi łzami co chwila. Zresztą to też o rozchwianiu emocjonalnym świadczy. No i trudno z nią wytrzymać. Też celowo - bo to dodaje do odbioru postaci Pawła dużo ;)
Jeszcze raz dziękuję. :*
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Wróć do „Strefa Pisarzy”

cron