Duporoboczogodziny

1
Zacznę jak Coelho: nienapisanych tekstów nie można przeczytać. I poprawię pytaniem: ile czasu upływa od pierwszego zdania do słowa koniec?

Z moich doświadczeń wynika, że napisanie dobrego opowiadania to miesiąc ciężkiej pracy. Dobrego, czyli: nieśredniego, przeciętnego albo takiego: może być, nieźle się czyta. Wkładam w to dużo energii: myślę, czytam, piszę, czyli wciąż spiskuję przeciw własnej rodzinie i obowiązkom; wyrywam każdy kawałek wolnego czasu; poświęcam rzeczy bez znaczenia. Zaczynam od pierwszego słowa, po napisaniu całości pracuję nad tekstem: poprawiam, koryguję, zmieniam. Po miesiącu tekst jest gotowy. Rachunek jest prosty: dwanaście opowiadań w roku.

Jak to wygląda u Was?
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

Duporoboczogodziny

2
Opowiadania piszę rzadko, jakoś ciężko mi sklecić tak krótką fabułę ( czytaj nie umiem). Ale w sumie pisanie powieści wygląda w moim przypadku tak samo, jak Twój opis: wymyślam fabułę, kreuję postacie, szukam tekstów pomocniczych, żeby zebrać potrzebny materiał, piszę, poprawiam i tak aż do końca po kilka razy, aż do momentu, gdy jestem zadowolona. Wtedy odkładam tekst, wracam po kilku dniach i znów poprawiam. Czytaj: długo to trwa, oj długo :-)
Everything happens for a reason

Duporoboczogodziny

3
Samo pisanie - różnie. Piszę maksymalnie 10 stron dziennie, opowiadania mają zwykle 20-30 stron, ale oczywiście zwykle chodzę do pracy i tym samym mam mniej czasu. Ale tekst na tydzień jestem w stanie napisać.

Z samym wymyślaniem i poprawianiem jest natomiast różnie. Z pomysłami zwykle chodzę co najmniej tydzień, a zdarza się, że miesiącami. Poprawki zabierają mi od trzech dni do roku.

Czyli jedyna poprawna odpowiedź: To zależy i nie wiem, od czego. :D
jestem zabawna i mam pieski

Duporoboczogodziny

4
Filip pisze: Rachunek jest prosty: dwanaście opowiadań w roku.
A w przeliczeniu na ilość znaków - to ile wychodzi mniej więcej?
Filip pisze: Jak to wygląda u Was?
Mam trochę za małe doświadczenie, więc się nie będę wymądrzał, tylko powiem, jak to było u mnie; kiedy pisałem moją pierwszą dorosłą powieść, to jeden rozdział (16 000 znaków ze spacjami mniej więcej) dziennie, ale tylko dwa dni w tygodniu, bo przez resztę musiałem robić inne rzeczy. W sumie z osiemnastoma rozdziałami części pierwszej uwinąłem się w jakieś dwa miesiące, ale miałem obmyślane wszystko prawie co do sceny, co mi zajęło znacznie więcej czasu - czyli pozostałe pięć dni tygodnia myślałem o tych dwóch kolejnych rozdziałach :mrgreen:

Teraz w wakacje siadam do części drugiej, bo pierwsza dość nieoczekiwanie dla mnie zebrała niezłe recenzje i jestem poganiany z kilku stron, chociaż się migam, jak mogę. No, ale jak już na początku lipca zacznę, to na początku września tekst będzie skończony, ale pewnie prędzej, bo będę miał więcej czasu (chyba).

Co do poprawiania; kiedy mam całość gotową - czytam trzy albo cztery razy, poprawiam, co zgrzyta, a resztę zostawiam Redakcji.

Swoje pierwsze dorosłe opowiadanie (22 000 znaków) napisałem w tydzień, między 12 a 19 grudnia 2006 roku, bo obiecałem sobie, że na urodziny skończę. Po uwagach od Parowskiego poprawiałem cały dzień, schodząc do 15 000 znaków i tak poszło do druku w NF.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

Duporoboczogodziny

5
MaciejŚlużyński pisze: A w przeliczeniu na ilość znaków - to ile wychodzi mniej więcej?
Średnio to 60-70k znaków na opowiadanie (a gdy nie ogranicza mnie żaden limit konkursowy to i 120k).
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

Duporoboczogodziny

6
Filip pisze:
MaciejŚlużyński pisze: A w przeliczeniu na ilość znaków - to ile wychodzi mniej więcej?
Średnio to 60-70k znaków na opowiadanie (a gdy nie ogranicza mnie żaden limit konkursowy to i 120k).
No, 120 tysięcy znaków to już nowela jest...

Czyli 800 tysięcy znaków rocznie, dopracowanych, wymizianych i poprawionych? No, to nie jest tak źle, o ile dasz radę wziąć się za bary z dłuższymi formami. Bo z opowiadaniami obecnie (w sensie publikacji) lekko nie będzie...
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

Duporoboczogodziny

7
MaciejŚlużyński pisze: Czyli 800 tysięcy znaków rocznie, dopracowanych, wymizianych i poprawionych? No, to nie jest tak źle, o ile dasz radę wziąć się za bary z dłuższymi formami. Bo z opowiadaniami obecnie (w sensie publikacji) lekko nie będzie...
Mniej więcej, chociaż 2015 pękł milion, a w tym będzie jeszcze lepiej, bo nie robiłem większych przerw. Wciąż mnie bawi ta zabawa w pisanie ;)
Z tym brakiem możliwości publikacji opowiadań się nie zgadzam - dość łatwo jest coś wydać, tylko trzeba sumiennie pracować, nie kalkować i nie małpować innych.
Z dłuższymi formami biorę się za bary już od dwóch lat - na razie przegrywam, ale dumnie noszę tabliczkę: uczę się. Lubię pisanie opowiadań -- u mnie układają się zwykle w jakiś ciąg, który tworzy zamkniętą całość. Fajnie się to układa -- zaczynałem od króciutkich tekstów, potem opowiadania (również dłuższe > 120k znaków), w tym roku napiszę powieść.

Zresztą, wcale mnie się nie śpieszy -- podejrzewam, że po publikacji książki ziemia się nie rozstąpi i nie zagrają anielskie chóry. Będzie normalnie.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

Duporoboczogodziny

9
Napisanie powieści na ok. 766tys. znaków zajęło mi prawie 5.5 miesięca pisania. Praktycznie codziennie, po pracy (choć napisałam jeszcze ze 2 czy 3 opowiadania po drodze). Czyli wychodzi jakieś 4-5 tys. znaków na dzień.
Z opowiadaniami mam inaczej - czasem napiszę w tydzień albo się ciągnie miesiącami (zależy od długości i innych czynników). Pierwszą wersję mogę wypluć i w 2-3 dni (zwłaszcza, jeśli to weekend), ale szlifowanie tego trwa.

Jaki jest mój roczny przerób to wiem, bo w zeszłym roku (w tym zresztą też) brałam udział w wyzwaniu 365k Club w jednej z grup na Facebooku: chodziło o to, żeby przez rok pisać (średnio) 1000 słów dziennie (czyli ok. 6000 znaków dziennie). No i napisałam. Wyszły dwie powieści, jedna nowela, kilka opowiadań i trochę postów na bloga.
Jednocześnie wiem, że to jednak trochę duże tempo - przy pracy na pełen etat nie zostawia wiele czasu na poprawki, redakcję, itd.
O pisaniu i innych nałogach

Duporoboczogodziny

10
Ja piszę gdzieś tak od maja powieść. Pod koniec czerwca przekroczyłem 300 000 znaków. Niby postawiłem ostatnią kropkę i wyszło coś koło 350 K, ale teraz siedzę i w kółko to poprawiam. Natomiast rozdział 1. (ok. 30 k) napisałem w jeden wieczór. Coś koło 2-3 godzin. Może 4. Nie pamiętam.

Wydaje mi się, że tempo to rzecz bardzo indywidualna. W dodatku może się różnić w obrębie jednego człowieka, w zależności od tego, co akurat pisze.
http://bartoszadamiak.com/reset

Duporoboczogodziny

12
Opowiadania takie na ok 10-15 stron (mam na myśli strony znormalizowane) pisałam między 3 a 7 dni. Powieść (obyczajówka), która poszła do druku i ostatecznie w druku będzie mieć około 250 stron pisałam jakieś 3 miesiące, ale uwaga mam też inną, jeszcze nie ukończoną powieść (fantasy), którą zaczęłam pisać w roku 2010 :oops: potem odłożyłam, coś tam dopisałam w 2012, a teraz znowu do tego usiadłam, dorzuciłam nowe wątki i mam nadzieję, że do końca 2017 roku ją skończę.
Zwykle jak przyasiadam do pisania tak na serio to piszę... 3 strony. :wink:
Kto czyta książki - żyje podwójnie. Umberto Eco

Duporoboczogodziny

13
nieeeee... opowiadania? Ja najpierw pisze krótko fabułę. potem pisze opowiadanie, a potem szlifuję, ot i wszystko! ;)
http://www.kotyiksiazki.wordpress.com lalczynyblog.blogspot.com

„- Ale ja nie chciałabym mieć do czynienia z wariatami - rzekła Alicja.
- O, na to nie ma już rady - odparł Kot. - Wszyscy mamy tutaj bzika. Ja mam bzika, ty masz bzika.
- Skąd może pan wiedzieć, że ja mam bzika? - zapytała Alicja.
- Musisz mieć. Inaczej nie przyszłabyś tutaj.”

Duporoboczogodziny

14
Pewnie trochę z dupy wypalę, ale grafomaństwo wyplułem kiedyś z częstotliwością miliona znaków na miesiąc.
Byłem po wypadku, na zwolnieniu, z początku jedną ręką po 8-10 godzin dziennie (20 str dziennie mój rekord).
To wszystko z poprawkami i dwoma korektami.... Niestety chociaż czytało się całkiem dobrze, to z punktu widzenia warsztatu... kiepsko ;)

Na pewno pomogło to doświadczenie z wyrobieniem sobie szybkości pisania oraz mechanizmu "pierwszej korekty w locie"

Teraz piszę na poważnie... jak stronę - dwie dziennie napiszę to jest dobrze :) Są dni i po 5, są takie z akapitem. Ale jest to w miarę ogarnięte już jako pierwszyzna.

Duporoboczogodziny

15
Tak w drodze podsumowania: ile powinno mieć opowiadanie przesłane do czasopisma celem publikacji? MaciejŚlużyński wspomniał, że jedno ze swoich opowiadań skrócił do 15k i w takiej postaci przesłał do redakcji. Ta ilość jest optymalna ogólnie dla czasopism?

Kilka osób wspomniało, że napisało powieść (jestem pełen podziwu!). Ale czy już coś wydali, albo chociaż podpisali z Wami umowę? Osobiście mam już uzbierane notatki do powieści, teraz tylko dopracować warsztat, opracować notatki i do dzieła :P
Moje serwisy: educover.pl oraz nowekorepetycje.pl
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”