Rehabilitacja.To.

1
Rehabilitacja.


Promienie słońca, przechodzące przez klasztorne witraże olśniewają. Ale nie tak jak siostra Anna. Długie nogi, wysokie czarne szpilki, siatkowe pończochy na podwiązkach wpiętych w białą koronkową bieliznę. Krótka, przezroczysta halka nie ukrywa jędrnych piersi z lekko nabrzmiałymi sutkami.
- Chodź do mnie - szepcze i zmysłowo przesuwa językiem po krwistoczerwonych ustach.

Zdrowieję. Nadzwyczaj szybko.

Powłóczyste spojrzenie i zalotny uśmiech siostry Anety, przyobleczonej w obcisły, czarny gorset, też nie pozostawia wątpliwości. Długowłosa piękność o szarych oczach gładzi kusząco swoje wcięcie w talii, ilekroć sprawdza mi temperaturę.

Płomiennoruda, rozkosznie wyzywająca siostra Karolina...

Mógłbym mieć to wszystko, gdyby nie bezduszny urzędnik NFZ-u. Gnojek pomylił skierowania.




To.


- To jest wcielone zło. Musimy się go pozbyć.
- To? Ależ zapewniam, że tak nie jest. Mam...
- Jest! Nie spieraj się z nami. Wiemy lepiej.
- Matko Przeoryszo, mam to od urodzenia. Nigdy nic złego nie zrobiło. Zawsze kiedy za...
- Milczeć! Chyba zapominasz gdzie jesteś. Za murami mogłeś sobie na wiele pozwalać, ale tu... tutaj ktoś musi zadbać o twoje zbawienie. Masz być dzieckiem światłości i nie trafić do piekła.

- Siostro Elżbieto, proszę natychmiast wezwać doktora Grzegorza, ojca Franciszka i przygotować salę zabiegową.

- A ty gdzie? Kładź się! I przykryj ten szatański pomiot.

Ścisnął w ręku zło, które musiał obronić przed dobrem.

Rehabilitacja.To.

2
Zabawne, jak różne mogą być dwa drabble, które łączy jednak wspólna tematyka. Są jak brat i siostra. Pomimo wszelkich różnic, nikt nie powinien ich rozdzielać. Zapytałbym, czy to celowy zabieg, ale chyba znam odpowiedź :)

A poziomu czysto literackiego nie będę komentował, bo nic wartościowego nie napiszę. Przeczytałem z przyjemnością... a potem jeszcze raz(ów kilka), bo raz to za mało.

W sumie mogę tylko zauważyć brakujący przecinek w tym fragmencie:
pan_ruina pisze:- Milczeć! Chyba zapominasz, gdzie jesteś.
I tutaj też dałbym dwa albo wcale (bardziej druga opcja):
pan_ruina pisze: Promienie słońca, przechodzące przez klasztorne witraże, olśniewają.
No ale się czepiam tylko. Może nawet nie mam racji.

Och, i chyba zaczynam mieć koncepcję, czym może być "To". Pięknie zawoalowane.

Rehabilitacja.To.

3
pan_ruina pisze:Promienie słońca, przechodzące przez klasztorne witraże olśniewają.
marzy mi sie impresja, mniej dosłowności, więcej światła.
Ale nie tak jak siostra Anna. Długie nogi, wysokie czarne szpilki, siatkowe pończochy na podwiązkach wpiętych w białą koronkową bieliznę. Krótka, przezroczysta halka nie ukrywa jędrnych piersi z lekko nabrzmiałymi sutkami.
- Chodź do mnie - szepcze i zmysłowo przesuwa językiem po krwistoczerwonych ustach.
no grey :-)
r wziął cieżarówke, załadował fetyszami i znów zbyt dosłownie - gra bylaby ciekawsza, gdyby przefiltrować wszystko przez te klasztorne witraże.
Zdrowieję. Nadzwyczaj szybko.
cuda, cuda oglaszają...

dwie pozostale - vide pierwsza. ale to jest ładne:
Mógłbym mieć to wszystko, gdyby nie bezduszny urzędnik NFZ-u. Gnojek pomylił skierowania.
gorzekie rozczarowaniem i matowe bielą szpitalnych ścian.
ładnie domyka proces, który bylby ciekawszy ozdobiony iluminacją.
To.


- To jest wcielone zło. Musimy się go pozbyć.
- To? Ależ zapewniam, że tak nie jest. Mam...
- Jest! Nie spieraj się z nami. <- zbędne Wiemy lepiej. (voice populi voice dei)
- Matko Przeoryszo, mam to od urodzenia. Nigdy nic złego nie zrobiło. Zawsze kiedy za...
- Milczeć! <- zbędne, mniej mr r, mniej jest lepiej ;-)Chyba zapominasz gdzie jesteś. Za murami mogłeś sobie na wielejw pozwalać, ale tu... tutaj ktoś musi zadbać o twoje zbawienie. Masz być dzieckiem światłości i nie trafić do piekła. <- z tym mam pod górkę - jest sens, zabrakłow języka.
- Siostro Elżbieto, proszę natychmiast wezwać doktora Grzegorza, ojca Franciszka i przygotować salę zabiegową.

- A ty gdzie? Kładź się! I przykryj ten szatański pomiot.

Ścisnął w ręku zło, które musiał obronić przed dobrem.
tak nad czerwonym ostatnim - największe zuo kryje sie w glowie :-)

dopieścic trzeba te zakonnice, bez dwóch zdań. albo trzech.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Rehabilitacja.To.

4
Siostro Justyno, diabeł to, diabeł zawładnął moją ręką. Z trzeźwi wychodzi, umysł zatruwa, przejmuje władzę nad piórem. Silniejszy on ci ode mnie. Ostatkami dobrej woli piszę ten post. Nie ma ratunku. Nie ma nadziei...
To już jest ko_______

:twisted: :twisted: :twisted:

<z tego miejsca pozdrawia panią psycholog>

Rehabilitacja.To.

5
jestem fanem używania ogranych kawałków w celach ćwiczebnych, ale skoro posiłkujesz się zgraną treścią, to chociaż olśnij formą

z pomocą przychodzą nam tu nieocenieni Bundy, bo kolejny raz posiłkujesz się, świadomie lub nie, scenkami nagranymi tam przed ćwierć wieku - tu z odcinka w którym Al nie wykupił ubezpieczenia, w innym tekście o róży z odcinka: Masakra walentynkowa

motyw, zagrywka, treść, puenta są więc znane (zresztą nie tylko Bundy je eksploatowali) więc tego nie wypada nawet oceniać. piszże sobie już tych Bundych, ale staraj się bardziej, bo tam reżyser pokazał tę pielęgniareczkę- z krwi, kości i silikonu, Ty dałeś jakieś ścinki chyba z jakiegoś świerszczyka zebrane. to tak nie działa. postaraj się bardziej

spójrz, brakuje w tekście nawet elementarnej logiki:
pan_ruina pisze: Mógłbym mieć to wszystko, gdyby nie bezduszny urzędnik NFZ-u. Gnojek pomylił skierowania.
sam tu sobie przeczysz o 180 stopni. skoro pomylił skierowania, więc jest to dziełem błędu, to znaczy, że pierwotnie chciał dać bohaterowi to dobre skierowanie- nie był więc bezduszny :o prawda?
zwracaj uwagę na takie szczegóły, bo w zasadzie teraz dopiero powinieneś siąść nad tym tekstem i go tak z dwa tygodnie szlifować, żeby nabrał beletrystycznych wartości, bo na razie są tylko odgrzewani Bundy i nic więcej - popracuj nad tym

Rehabilitacja.To.

6
Smoke pisze: z pomocą przychodzą nam tu nieocenieni Bundy
Nigdy tego nie oglądałem, zawsze się zdziwiłem dlaczego to śmieszy ludzi.
Smoke pisze:tam reżyser pokazał
Sam? W liczonych słowach drabbloskeczu?

Może przeszlifuję. Tylko, że to jest jednorazowy wyskok w tę stronę. Napisałem to pod dedykację, nie mam zamiaru ciągnąć klimatów.

Dobrze, że wpadłeś z wizytą Smoke. Mimo kiedyśnych utarczek, cenię sobie Twoje uwagi.

Do zobaczenia.

(z kolesia z NFZ mógłbym się wykręcić i postswić na tym, że moja racja jest najmojsza, ale dajmy spokój)

Rehabilitacja.To.

7
jak już mówiłem kiedyś, Bundy przez 11 sezonów wykorzystali wszystkie dostępne wtedy chwyty komediowe i niewiele by się ostało z forumowych tekstów rozrywkowych, gdyby je przyłożyć do nich
pan_ruina pisze: Sam? W liczonych słowach drabbloskeczu?
widzisz, różnica między filmowcem a pisarzem jest taka, że gdy ten pierwszy chce pokazać pielęgniareczkę widzom, ogłasza casting i ma setkę młodych lasek, gotowych na wiele, jeśli nie na wszystko i po prostu wybiera jedną i wrzuca ją w scenę. pisarz natomiast ma pusty ekran edytora tekstu, migający kursor i kilkadziesiąt tysięcy wyrazów z których musi wybrać jedynie słuszne i połączyć je w wartościowy sposób- rozumiesz teraz różnicę i pracę jaką masz wykonać? :mrgreen:

Added in 12 minutes 57 seconds:
Smoke pisze: jak już mówiłem kiedyś, Bundy przez 11 sezonów wykorzystali wszystkie dostępne wtedy chwyty komediowe i niewiele by się ostało z forumowych tekstów rozrywkowych, gdyby je przyłożyć do nich
aaa, że z komediowych to pół biedy, problem tkwi w tym, że z filozoficznych nic by się nie ostało :mrgreen:

Rehabilitacja.To.

8
Smoke pisze: pisarz natomiast ma pusty ekran edytora tekstu, migający kursor i kilkadziesiąt tysięcy wyrazów z których musi wybrać jedynie słuszne i połączyć je w wartościowy sposób- rozumiesz teraz różnicę i pracę jaką masz wykonać?
Spokojnie Smoke, spokojnie, daleko mi do pisarza, w szczególe i w ogóle...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”