No dobra, to teraz ja. Przepraszam, że surówka. Pytanie brzmi - czy brzmi to prawdopodobnie czy drewno. A jeśli to dlaczego.
Bo mnie zblokowało :(
W uszach gwizdały mu jeszcze wyzwiska, jakimi obdarzyła go banda Długiego, kiedy wygrzebywał z kosza na śmieci swoje zeszyty. „Śmieciarz!” „Rudy żulu, znowu szukasz żarcia po śmietniku?!” „Zgubiłeś coś Marchewa?” - wołali stojąc wokół i zanosząc się śmiechem. Wcześniej odpisali od niego pracę domową z matematyki i geografii. Janek zaciskał zęby i nic nie mówił. Udawał, że nie słyszy, że jest sam, że nic a nic go nie obchodzi to, co się dzieje. Byłoby idealnie gdyby mógł powstrzymać piekącą czerwień, która wykwitła na jego policzkach. Czuł jak go pali skóra, a im bardziej się wstydził, tym intensywniejsza była barwa rumieńców. W końcu uciekli spłoszeni dzwonkiem na lekcje, a on mógł spakować plecak i pobiec za nimi do klasy. Na angielski. Dziś pani Joasia miała oddać ocenione projekty. Pewnie nie dostanie zbyt dobrej oceny, ale trudno. To nie z tego powodu był pełen obaw. Istniało niebezpieczeństwo, że nauczycielka słyszała jego rozmowę z Magdą i wie o czym planował napisać. Nie miał też złudzeń, że domyśli się, że praca Długiego nie była samodzielna. A jeśli Krzysiek zaliczy jedynkę, to on dostanie łomot po szkole. I piętno kapusia.
Lekcja mijała jak zwykle, ale zdenerwowanie go nie opuszczało i nie mógł skupić się na treści ćwiczeń. W końcu przyszedł czas na oceny z pracy domowej. Pani Joanna wyczytywała kolejne nazwiska i każdy projekt krótko omawiała, pokazując co jej się podobało. W klasie ucichło, nawet zwyczajowi rozrabiaccy z ostatnich ławek z zainteresowanie słuchali nauczycielki, bo to było dla wszystkich coś nowego: same pochwały. I dobre stopnie. Janek uspokoił się trochę, widząc to wszystko, a kiedy wrócił na swoje miejsce z czwórką z minusem, nawet nabrał nadziei, że nie będzie tak źle.
- Muszę przyznać, że najlepszą pracę zostawiłam na koniec - oznajmiła Joanna.
Uczniowe popatrzyli po sobie. Przecież wszyscy dostali już oceny, oprócz Długiego, który zazwyczaj interesował się nauką tylko wtedy, kiedy groził mu egzamin komisyjny albo jedynka na koniec roku.
- Krzysztof, bardzo długo zastanawiałam się nad twoim projektem - kontynuowała tymczasem nauczycielka, a Długi wstał uśmiechając się głupkowato i wykrzywiając do kolegów. - Bardzo się ucieszyłam, że oddałeś pracę, bo przecież nie było cię na lekcji, gdy o tym mówiliśmy. I wybrałeś trudny temat.
- Się wie, pani psor - mruknął Długocki.
- Powiem też, że nawet przemknęła mi myśl, że nie jest to twoja samodzielna praca… - Joanna zawiesiła głos i spojrzała wyczekująco na Krzyśka.
- To w końcu jest dobra, czy nie jest? - palnął Długi, który wyraźnie zdenerwował się po ostatnich słowach pani Joasi.
- Jest. Najlepsza w waszej grupie. Ale ty dotąd nie wykazywałeś takiego zainteresowania moim przedmiotem. Powiedz, ktoś ci pomagał?
„Żeby tylko nie spojrzała na mnie, żeby tylko nie spojrzała na mnie” - zaklinał Janek w duchu, bo wiedział, że jego prześladowca uzna, że to on doniósł nauczycielce o kradzieży pracy. Siedział skamieniały, ze wzrokiem utkwionym w ławce. Długi tymczasem zaciskał pięści i kalkulował co mu się najbardziej opłaca. W klasie dawno nie było takiej ciszy.
- Krzysztof, porozmawiaj ze mną. Szóstkę i tak ci postawię.
Jasiek poczuł, że pot spływa mu po plecach. Marzył o dzwonku.
- Nooo, ktoś mi pomógł - wydusił w końcu Długocki.
- Kto taki? Chciałabym jego również nagrodzić za świetnie wykonaną pracę. Nawet jeśli jest z innej klasy. - Nauczycielka nadal była spokojna, nawet nie drgnął jej głos.
- Nooo, Marchewa, znaczy Jasiek mi pomógł.
- Bardzo dobrze. Obaj dostajecie oceny celujące. Gratulacje.
Wrzawę, która po jej słowach wybuchła w klasie zagłuszył dzwonek. Długi z kolegami wyskoczyli na korytarz popychając się i krzycząc. Janek zaczął wolno pakować swoje zeszyty. Bał się, że będą na niego czekać. Był tak zdenerwowany, że dopiero gdy pani Joasia powtórzyła pytanie dotarło do niego, że od jakiegoś czasu stoi ona przy jego ławce. Poza nimi w klasie już nikogo nie było.
- Dlaczego oddałeś swoją pracę Krzysztofowi? - Usłyszał.
- Ja mu tylko pomagałem! - zaprzeczył gwałtownie, a rumieniec natychmiast pokrył mu policzki.
- Janku…
- Naprawdę! - Niemal krzyknął. - Proszę, czy mogę już iść?
Nie chciał z nią rozmawiać, nie chciał płakać.
- Posłuchaj, jeżeli masz jakieś kłopoty, to zawsze możesz porozmawiać z kimś z nauczycieli. - Joanna lekko dotknęła jego trzęsącego się ramienia.
- Nie mam. - Pokręcił głową. Fala rudych loków zakryła pełne wstrzymywanych łez oczy. Nie dbając już o dobre zachowanie chwycił plecak i przepchnął się obok nauczycielki do wyjścia. Nie zatrzymywała go.
Rozglądając się czujnie pokonał hol i zbiegł po schodach do szatni. Pusto. W pośpiechu narzucił kurtkę i pognał dalej, do wyjścia.
Czekali. W jednej chwili znalazł się w ciasnym kółku. Kilka celnie wymierzonych ciosów dosięgło jego uszu i podbrzusza.
- Kabel! - syknął Długi i splunął. Ciepła obrzydliwa ślina rozlała się po szyi Jaśka. Odruchowa wytarł plwocinę dłonią. Wstrząsnęło nim obrzydzenie. Chłopaki zostawili go i uciekli. Zaciskając zęby wytarł rękę o pień jakiegoś drzewa i połykając łzy powlókł się do domu.
Kapuś
2Twoje teksty się naprawdę wspaniale czyta. Same niosą. Sądzę, że spokojnie możesz pisać dalej i nie dłubać teraz w poprawkach. Z rzeczy rzucających się w oczy:
Poza tym - to przejmująco smutne. Mam nadzieję, że Janek będzie miał też jaśniejszą stronę życia...
jakoś ta Joanna, gdy tekst jest pisany z punktu widzenia dziecka, brzmi zbyt poufale.
Odruchowo; za dużo tego obrzydzenia, coś stąd można spokojnie wyrzucić.
Poza tym - to przejmująco smutne. Mam nadzieję, że Janek będzie miał też jaśniejszą stronę życia...
Kapuś
5Tekst super, zastanowiłabym się nad imionami - Krzyśki to były modne w latach 70-tych
i nad rozmowami między dzieciakami (masz pod ręką grupkę dzieci w wieku szkolnym, podpytaj jak rozmawiają między sobą, daj do przeczytania nastolatce, ona Ci powie, jak się teraz zwracają do siebie dzieci/młodzież).
I pytanie co do projektu z angielskiego... Może jednak język polski i jakieś wypracowanie?
"zwyczajowi rozrabiaccy" - mnie to jakoś nie brzmi, teraz się mówi o nadpobudliwości, ADHD itp.

I pytanie co do projektu z angielskiego... Może jednak język polski i jakieś wypracowanie?
"zwyczajowi rozrabiaccy" - mnie to jakoś nie brzmi, teraz się mówi o nadpobudliwości, ADHD itp.
Kapuś
6"Kapuś" trochę przypomina tekst wyciągnięty z antologii "Opowiadania szkolne", albo początek "Tracę ciepło" Orbitowskiego. Jest dobrze, ale zastanawiam się w którą to stronę zamierzasz pójść? Bo horroru jak Orbitowski chyba pisać nie będziesz
A może? A może? 
Added in 3 minutes :[/color]
Drewno to nie jest, tylko tym szlakiem szło już wielu autorów. Trzeba by coś oryginalnego, a nie znów obijanego "underdoga", tudzież inną ofiarę losu, która nagle przeradza się w bohatera tudzież zyskuje pewność siebie. Ciekawym dalszego ciągu, ot co.


Added in 3 minutes :[/color]
Drewno to nie jest, tylko tym szlakiem szło już wielu autorów. Trzeba by coś oryginalnego, a nie znów obijanego "underdoga", tudzież inną ofiarę losu, która nagle przeradza się w bohatera tudzież zyskuje pewność siebie. Ciekawym dalszego ciągu, ot co.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer
Kapuś
8Tam Joanna tu pani Joasia... Jeśli chodzi o uniknięcie powtórzenia to można napisać, że Długi zwyczajnie zaczynał się już denerwować i nie ma potrzeby dodawać czym i przez kogo bo tego idzie się domyśleć - bo to oczywiste.
Poza tym, że prowokuje odruchy wymiotne to: ja już w pierwszym zdaniu zdążyłam sobie wyobrazić gdzie Długi pluną, a w kolejnym się okazuje, że to Jaśkowi na szyję poleciało. A można napisać, że Długi napluł chłopakowi na szyję, a ten czując jak mu się leje za kołnierz z obrzydzeniem wytarł to ręką. I wtedy też nie ma tych powtórzeń. I w ogóle to ślina nie jest obrzydliwa. Oczywiście zrozumiałe jest, że Jaśkiem to wstrząsnęło, ale bez przesady ograniczanie się do opisów: coś było brzydkie, obrzydliwe itd. nic nie wnosi. Ślina mogła być gęsta np. i takie określenie może już zdziałać wiele więcej.
Trochę to takie niedzisiejsze. Może gdyby Jasiek zamiast zeszytów wygrzebywał ze śmietnika nowego iPhona... lol
..
Kapuś
9W tekście brakuje mi określenia wieku chłopca. trudno sobie dopasować co niekóre fakty. Geografia jest, więc klasa na pewno 4 wzwyż.Poza tym, gdzie to się dzieje, ta początkowa akcja?Na korytarzu, na boisku szkolnym? Takie dzieciaki są raczej pod nadzorem nauczyciela. Na dzieci w podstawówce ciągle ktoś patrzy, nie ma miejsca w szkole na takie zachowania, a przez to sytuacja wygląda na nierzeczywistą. Mogli go zaczepić w drodze do szkoły, ale czy wówczas słyszeliby dzwonek? Ten początek wymaga dopracowania, to raz, dwa, że nauczyciel nigdy by nie zachował się w ten sposób. To jest dosyć niepedagogiczne, przez co znowu się nam pojawia sytuacja nierzeczywista. Dzieci też zachowują się mało realnie. Ogólnie tekst nic nowego i świeżego nie wnosi, jest poprawnie napisany i nic poza tym. Ot scenka rodzajowa o ucisku w szkole, ale żeby zmusił do myślenia, i do współczucia dziecku, zbyt słabo rozwinięty, mało pokazane emocje. Może jestem zbyt wymagająca, ale to moje ulubione tematy.
Kapuś
10Dając ten cytat, nigdy bym nie przypuszczała, że dyskusja przegnie się w niespodziewanym kierunku.
Po pierwsze - ciągle słychać żale, że brak dobrych kawałków i teraz gdy taki kawałek się ukazał - to wydziwianie: tu powinno być tak, a tu tak. Nie, żebym czepiała się oceny tekstu = ot takie skojarzenie.
Po drugie: nie do końca zrozumiałam wypowiedź o powtórce tematu. Zawoalowane podejrzenie o plagiat czy stwierdzenie - ktoś już tak napisał = temat dla innych nie do ruszenia...?
I ogólnie - dobry kawałek = obrazowo i plastycznie przedstawiona scenka, z dobrym rozłożeniem akcentów dramatycznych, poprawnie zapisana literacko i po polsku. I czego tu chcieć jeszcze? To nie powieść to scenka - naprawdę dobra z tych, które czytałam tu dotychczas.
I tylko mnie taka dygresja naszła = krytyka dla krytyki czy naprawdę chęć wykazania co może być lepsze?

Ale to tylko takie moje przemyślenia, nie podważające niczyjej opinii tu pod tekstem wyrażonej. :>
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
Kapuś
11Na początek przeproszę, że nie podałam wieku młodzieży i rodzaju szkoły. Bo generalnie to powinno wynikać też z ich relacji, skoro nie wynika to czegoś jednak brakuje. To jest fragment powieści i na tym etapie czytelnik już wie, że rudy Janek jest w II klasie gimnazjum, a Dugi gnębi go od wakacji.
zbieram szczękę z ziemi, serio.



Niestety nie czytałam nic Orbitowskiego (proszę nie bić
) Jasiek jest jednym z bohaterów powieści i nie on ma się tu akurat nieco zmienić.
A jak według Ciebie powinna postąpić - później wyjdzie, że domyślała się w jakiej Janek jest sytuacji (jest scena jak prosi o zwolnienie z lekcji angielskiego o pracę przynosi następnego dnia. Znaczy tę drugą, zrobioną naprędce). Jej działanie nie miało tu być idealne, raczej inne.
gebilis, dziękuję raz jeszcze.
Serdeczne dzięki wszystkim, to nie tak, że doceniam tylko "miłe" głosy - wszystkie są dla mnie bardzo ważne.

Macie rację, dzięki.
Ech, człowiekowi się wydaje, że niektóre rzeczy będą wiecznie żywe jak Lenin


To mnie gnębi właśnie. Żadnej patologii z gimnazjum nie mam niestety pod ręką.

Dziękuję

Cieszę się, że jednak nie drewno.
Niestety nie czytałam nic Orbitowskiego (proszę nie bić

Programu też nie znam, ale to niepokojące. To ma być opowieść nie tylko o Janku.
Nie, bo on jest raczej "z biedy". A Długi i jego koledzy to takie lokalne koguciki - podkradną fajki ze sklepu, pognębią młodszych, ale w grubszych sprawach tchórzą. Dopiero później nieco popłyną, co będzie katalizatorem wstrząsu dla nich. Przynajmniej tak planuję.
Druga gimnazjum. Małe miasteczko, wszyscy się znają. Nauczyciele starej daty w większości. Niby powinni być na dyżurach, ale nikt tego nie pilnuje. Kim jest Janek i ile ma lat wiadomo z wcześniejszego biegu fabuły, o dyżurach wyjdzie później, przy wizycie policji.
Nauczycielka zaraz po Kolegium Nauczycielskim, idealistka, niedoświadczona.
A jak według Ciebie powinna postąpić - później wyjdzie, że domyślała się w jakiej Janek jest sytuacji (jest scena jak prosi o zwolnienie z lekcji angielskiego o pracę przynosi następnego dnia. Znaczy tę drugą, zrobioną naprędce). Jej działanie nie miało tu być idealne, raczej inne.
gebilis, dziękuję raz jeszcze.

Serdeczne dzięki wszystkim, to nie tak, że doceniam tylko "miłe" głosy - wszystkie są dla mnie bardzo ważne.

Kapuś
12A tu o nauczycielach:
http://www.fronda.pl/a/nietypowa-praca- ... 52613.html
muszę powiedzieć, że wywodząc się z tego środowiska znam różnych podobnych zapaleńców, a nie tylko odpytujących wykładowców.
http://www.fronda.pl/a/nietypowa-praca- ... 52613.html
muszę powiedzieć, że wywodząc się z tego środowiska znam różnych podobnych zapaleńców, a nie tylko odpytujących wykładowców.

Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
Kapuś
13Fajne, szkoda, że takich nie ma wszędziegebilis pisze: A tu o nauczycielach:
http://www.fronda.pl/a/nietypowa-praca- ... 52613.html
muszę powiedzieć, że wywodząc się z tego środowiska znam różnych podobnych zapaleńców, a nie tylko odpytujących wykładowców.

Kapuś
14Szkoda, że nie wszyscy czują ducha nauki, którego trzeba pokazywać, a nie tylko sprawdzać co uczeń wie i szukać tego czego nie wie.
Ale podając ten link myślałam o czym innym. Gdyby nie było nauczycieli, tzw. niekonwencjonalnych nie było by wzorca dla belfra ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów. I w twoim fragmencie nauczycielka z nietypową reakcją zaciekawia, a nie odrzuca - tylko w rozwijaniu akcji musisz logicznie wytłumaczyć, dlaczego tak a nie inaczej postąpiła.
Mi osobiście skojarzyło się to (nie pamiętam gdzie to widziałam lub czytałam) z nauczycielem, który na początku stawiał uczniom najlepszą ocenę, a zadaniem uczniów było tą ocenę utrzymać. Czy to im się uda zależy tylko od nich. Jednak ziarno motywacji zostało zasiane. I nie ważne, czy zadanie podejmą wszyscy czy tylko niektórzy - ważne, że marazm wśród uczniów został naruszony.
Ot takie coś chodziło mi po głowie, gdy czytałam twój fragment - chętnie bym poznała rezultat gdy całość będzie gotowa.
Ale podając ten link myślałam o czym innym. Gdyby nie było nauczycieli, tzw. niekonwencjonalnych nie było by wzorca dla belfra ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów. I w twoim fragmencie nauczycielka z nietypową reakcją zaciekawia, a nie odrzuca - tylko w rozwijaniu akcji musisz logicznie wytłumaczyć, dlaczego tak a nie inaczej postąpiła.
Mi osobiście skojarzyło się to (nie pamiętam gdzie to widziałam lub czytałam) z nauczycielem, który na początku stawiał uczniom najlepszą ocenę, a zadaniem uczniów było tą ocenę utrzymać. Czy to im się uda zależy tylko od nich. Jednak ziarno motywacji zostało zasiane. I nie ważne, czy zadanie podejmą wszyscy czy tylko niektórzy - ważne, że marazm wśród uczniów został naruszony.
Ot takie coś chodziło mi po głowie, gdy czytałam twój fragment - chętnie bym poznała rezultat gdy całość będzie gotowa.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
Kapuś
15To jest jeden z elementów zazębiania się losów moich bohaterów, bo głównych mam jeszcze dwoje - oprócz Janka i jego koleżanki, to ta nauczycielka oraz wdowa, która trafi do tego miasteczka... Ogólnie znowu ma być takie zwykłe czytadło.
Ale masz racje, że muszę i pozmieniać co nieco i umotywować jej inne zachowanie. Generalnie nie miało być o tym, że jej od razu wychodzi i inne podejście jest super.