Dziennik katamorion - podejście trzecie.

213
Rozmyślam nad fabułą. Marnośc nad marnościami. Mój bohater też jakiś jednowymiarowy. Jedynie wciąż pociąga mnie główny pomysł a równocześnie cel mojej postaci. Nad resztą wypadałoby się zadumać - i odbębnić etap przygotowań, który całkiem pominęłam, gdyż historia tak mnie wciągnęła, że chciałam ją już, natychmiast napisać. Teraz mam 26 000 wyrazów i czuję, że zabrnęłam w małą uliczkę, która wprawdzie nie jest "ślepa", ale jej wylot ginie w mroku pod nazwą "pominięcie procesu inkubacji historii i postaci". Będzie jeszcze dużo zabawy przy tym projekcie.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

214
katamorion, przeżywałam to samo w styczniu, ale jakoś wybrnęłam z sytuacji: przeczytałam kilka książek, przyjaciele mi coś podpowiedzieli i ogólny zarys historii zaczął się rozwijać ze streszczenia w prawdziwe sceny. Daj sobie kilka dni spokoju, poczytaj coś, odpręż i wróć do roboty. Pomysły same się pojawią. Ja wczoraj skończyłam czytać "List z powstania" Anny Klejzerowicz i mogę polecić tę książkę. "Bywa, że mech śpiewa" Agnieszki Hellwig też się dobrze zapowiada. Niekiedy trzeba poczytać innych, by zrobić porządek na własnym podwórku
Everything happens for a reason

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

215
imadoki pisze: Niekiedy trzeba poczytać innych, by zrobić porządek na własnym podwórku
To prawda. Dzisiaj rano postanowiłam czytać bez żadnych wyrzutów sumienia po kilkadziesiąt stron dziennie. Czasami, aby to robić muszę powyłączać wszystkie media elektroniczne (telefon, rozmaite aplikacje, pokazujące moją obecność) a także przestaję otwierać, gdy ktoś puka. Mam mało bliższych znajomych, ale wszyscy mają jakieś kosmiczne wyczucie i atakują w momencie gdy pochłania mnie jakaś lektura.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

216
Możliwe, że moja przymusowa przerwa wyszła na dobre pisanej powieści. Postacie mają szansę przemyśleć swoje cele, wybory i prawo do istnienia na kartach książki. Od drugiego kwietnia mam zamiar zacząć kolejny maraton, trwający co najmniej trzy miesiące lub dłużej, jeśli zaistnieje taka potrzeba. W tym okresie czekają mnie: 1) liczne odwiedziny gości 2) trzydniowy wyjazd 3) kilka jednodniowych wyjazdów. Tak więc przeobrażenie się w mniszkę - skrybę, piszącą w osamotnieniu przez długie godziny raczej mi nie grozi. Mam nadzieję pisać codziennie co najmniej 1000 słów. Prawdopodobnie czekają mnie dni chaosu i nieprzewidzianych wydarzeń, tudzież będzie mnie korcić rozpoczęcie pisania nowej powieści.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

217
Wiadomym było dla mnie, że coś się wydarzy, ale że inicjatorką tego będzie moja włąsna skromna osoba... Zapisałąm się na kurs tłumacza pisemnego. Podchodzę do tematu roztropnie - najpierw kurs dla początkujących - trwający rok. Póżniej kurs dla już bardziej zaawansowanych - kolejny rok. W międzyczasie mam zamiar szlifować znajomośc angielskiego. Do egzaminu na "papierek", potwierdzającego umiejętności i będącego odpowiednikiem angielskiej magisterki, mam zamiar podejść w styczniu 2019 roku. Tłumaczyłabym z języka angielskiego na język polski. Jako specjalizacje wybrałam nauki społeczne i literaturę. Aby nie być gołosłownym od wczoraj uczę się stu nowych słówek dziennie. Ciekawe, co jeszcze wymyślę, aby uatrakcyjnić sobie żywot :) Wczoraj wydrukowałam napisane 80 stron projektu powieści. Hibernują na biurku. Mam zamiar przeczytać to dokładnie przed moim startem 02.04.2017.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

219
imadoki pisze: katamorion, ucz się słówek w jakimś kontekście, tak jest łatwiej. a w ogóle to ucz się na jakimś tekście, tłumacz coś i stamtąd bierz słówka i zwroty, a nie prosto ze słownika.
Nie ze słownika - mam program komputerowy do nauki słówek. Ale oprócz tego oczywiście mam zamiar robić tłumaczenia. Nawet wpadłąm na pomysł, aby upatrzyć sobie jakąs ksiązkę - na przykład z dziedziny nauk społecznych, popastwić się nad nią, przetłumaczyć, a jęsli efekt będzie satysfakcjonujący - nawiązać kontakt z autorem. Już sobie wyobrażam to zdziwienie, gdy dana osoba otwiera maila - a tu dostaje jako próbkę przetłumaczony rozdział swojej publikacji, na dodatek na jakiś mało znany język, z kraju, gdzie "białe misie" moga wpływać na odsetek zgonów...
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

222
Falstart był blisko. Najpierw spędziłam półtorej godziny na przygotowaniach i robieniu lużnych notatek do całej powieści. Póxniej tłumaczyłam sobie, że może powinnam skupić się właśnie takiej rozgrzewce, zanim przystapię do własciwego pisania. Na szczęście w kalendarzu, do którego zaglądam codziennie, była wpisana godzina przeznaczona na pisanie właściwe. Zacząłam więc pisać "poranne strony" chcoiaż był wieczór. Poczułam jednak pewien niedosyt. Muza też byłą głodna. Dlatego napisałam kolejne 6,9k znaków (1004 wyrazy). Maraton uważam za rozpoczęty :)
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

223
Moja drukarka chyba też chciała więcej od życia, gaworząc z boku. Aczkolwiek bardziej pasuje do wydawanych przez nią dźwięków porównanie do otwierania drzwi statku kosmicznego. Nigdy wczesniej jej się to nie zdarzało, przynajmniej w mojej obecności, dlatego postanowiłam poddać ją obserwacji, przy okazji rozmyślając nad fabułą mojej powieści. W efekcie mam szkielet przebiegu wydarzeń. Jeśli przyłożę się do pisania i nie będę zamiast niego robić streszczenia, to wyjdzie z tego co najmniej sześciusetstronnicowe tomiszcze. Jednocześnie przeraziło mnie to i podekscytowało. Przeraziło - bo zajmie więcej czasu. Z drugiej strony - pomysł porwał mnie i zafascynował. Z pewnością godziny spędzone na pisaniu nie będą czymś, czego bym żałowała. Aczkolwiek odczuwam pewną blokadę, gdy pomyślę o tych setkach stronic. Powieśc ma aktualnie 176k znaków i w zasadzie jest to sam wstep. Zastanawiam się, kto z grona moich znajomych się ostanie, po tym szaleńczym maratonie. Jutro będę musiała odwołać jedno spotkanie, aby móc pisać. Jedynie mój bohater mnie nie opuści, w zasadzie nie ma szans na ucieczkę, chyba że na samym końcu zdecyduje się opuścić zgotowany przeze mnie padół :)
https://pisarzdowynajecia.com

Wróć do „Maraton pisarski”

cron