Henryk

1
- Z kranu kapie, przegląd się kończy, porządek miałeś zrobić na strychu, u mamy tydzień już nie byliśmy... Pralka zgrzyta, Mruczek nie ma żwirku... Znowu idziesz, gdzie idziesz... Do tej dziwki idz...

Szarość poranka ustępowała wraz z purpurowieniem nieba. Henryk poruszał się powolutku, ostrożnie stawiając każdy krok. Baczył, by nie złamać żadnej gałązki suchego sitowia.
Przy granicy trzcin był już zanurzony po pierś, wodery nie przepuszczały wilgoci, ale woda dawała przyjemny chłód.
Energicznie machnął spinningiem, lecz nim twister dotknął lustra wody, ciszę rozdarł dzwonek telefonu. Szlag!
W spodniach! Pod woderami! Nie wyłączył, kretyn jeden...

Wiedział, kto dzwoni i że nie odpuści.

Henryk

2
Zabawna :)

Przypomniała mi scenę rodem z filmów Rowana Atkinsona. Zima, poważna okolicznościowa msza, celebra, jeszcze ostry proboszcz na scenie. W środku - nagle jednej z najważniejszych osób, siedzących w pierwszym rzędzie, telefon zapodaje melodyjkę. Proboszcz piorunuje wzrokiem, delikwent szybciutko wyłącza komórkę i obdarza proboszcza spojrzeniem tyleż skruszonym, co wyrażającym ulgę. Msza trwa. Nagle... kolejny dzwonek, facet sięga do tego wyłaczonego telefonu, nic nie rozumie. I po sekundzie, macając w innej kieszeni płaszcza, szepcze przerażony:
- Ku*wa, zapomniałem wyłączyć służbowy!
Autentyk, że proboszcz nie zszedł, to twardy musiał być...
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Henryk

3
Przerywanie ciszy... Kiedyś na jednym z Jazz nad Odrą, w Imparcie na Mazowieckiej we Wrocławiu. Cisza na scenie, cisza na sali, jak makiem zasiał, w środku granego kawałka i nagle z balkonu - chamskie, przeciągłe pijackie chrapanie, aż się zanosił przy tym chrapaniu. Cały Impart w śmiech, łącznie z muzykami:)

Henryk

4
:D świetne, zabawne, ja telefon w samochodzie zostawiam, gdy brodzę, ale znam takich co ze słuchawkami machają :)
Nie ma rzeczy bar­dziej niewiary­god­nej od rzeczywistości.

Henryk

5
Wzruszyłam się, obudziłeś mi wspomnienia, kiedy to z podziwem obserwowałam krzepkie ramiona i grację ruchów pewnego wędkarza :) Dziś jestem bliżej, choć mam nadzieję, że nie zabrnę aż tak, korzystania z telefonu :oops:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”