Biegł, chociaż płuca płonęły mu żywym ogniem, a nogi uparcie odmawiały posłuszeństwa. Nieustannie parł do przodu, mimo iż przeczuwał, że u kresu czeka na niego wyłącznie ból. Będzie mógł za niego przeklinać siebie i swoją pychę. Gorączkowo modlił się do kogokolwiek, kto zechciałby na niego spojrzeć i wysłuchać. Odpowiadała mu cisza. Biegł, a spod jego stóp umykały kruki, ponuro wzbijając się w górę. Obserwowały go. Ciemny, ruchomy punkt pośród bezkresnej bieli. Uparcie zmierzający w stronę łysego, samotnego drzewa. Gdy dotarł na miejsce bezgłośna modlitwa ustała.
Upadł na kolana.
Krzyknął.
Jej ciało łagodnie kołysało się na wietrze, niczym upiorny łapacz snów.
Łapacz snów
2Jest nadzieja 

Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
Łapacz snów
4Jest nadzieja, że światło w tunelu to nie zbliżający się pociąg :>
Koszmarnie nie grała mi melodia tekstu, nie wspominając o powtórzeniach... Poprawiłam co nieco (mam nadzieję, że poprawiłam, a nie skrzywdziłam drabbla jeszcze bardziej) i chwilowo jestem z niego zadowolona. Niestety, zazwyczaj ten stan trwa u mnie 5 minut, a potem wszystko na nowo zaczyna zgrzytać. Chyba taka forma schizofrenii literackiej. Słyszę zgrzyty
________________________________
Biegł. Płuca płonęły mu żywym ogniem, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Bez wytchnienia parł do przodu, chociaż przeczuwał, że u kresu czeka na niego niewyobrażalny ból. Wiedział, że będzie mógł za niego przeklinać wyłącznie siebie i swoją pychę. Gorączkowo modlił się do kogokolwiek, kto zechciałby na niego spojrzeć i wysłuchać. Odpowiadała mu cisza... Biegł. Spod jego stóp umykały kruki, ponuro wzbijając się w powietrze. Obserwowały go. Ciemny, ruchomy punkt pośród bezkresnej bieli, uparcie zmierzający w stronę łysego, samotnego drzewa. Gdy dotarł na miejsce bezgłośna modlitwa ustała.
Upadł na kolana.
Krzyknął.
Jej ciało łagodnie kołysało się na wietrze, niczym upiorny łapacz snów.
Koszmarnie nie grała mi melodia tekstu, nie wspominając o powtórzeniach... Poprawiłam co nieco (mam nadzieję, że poprawiłam, a nie skrzywdziłam drabbla jeszcze bardziej) i chwilowo jestem z niego zadowolona. Niestety, zazwyczaj ten stan trwa u mnie 5 minut, a potem wszystko na nowo zaczyna zgrzytać. Chyba taka forma schizofrenii literackiej. Słyszę zgrzyty

________________________________
Biegł. Płuca płonęły mu żywym ogniem, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Bez wytchnienia parł do przodu, chociaż przeczuwał, że u kresu czeka na niego niewyobrażalny ból. Wiedział, że będzie mógł za niego przeklinać wyłącznie siebie i swoją pychę. Gorączkowo modlił się do kogokolwiek, kto zechciałby na niego spojrzeć i wysłuchać. Odpowiadała mu cisza... Biegł. Spod jego stóp umykały kruki, ponuro wzbijając się w powietrze. Obserwowały go. Ciemny, ruchomy punkt pośród bezkresnej bieli, uparcie zmierzający w stronę łysego, samotnego drzewa. Gdy dotarł na miejsce bezgłośna modlitwa ustała.
Upadł na kolana.
Krzyknął.
Jej ciało łagodnie kołysało się na wietrze, niczym upiorny łapacz snów.
Sometimes you win. Sometimes you learn.
Łapacz snów
5Technicznie niezłe, napisane sprawnie i z puentą - natomiast kompletnie, ale to kompletnie nie rozumiem "niczym upiorny łapacz snów". Możesz wyjaśnić? Bo w tej chwili wygląda mi to na wstawione tylko dlatego, bo efektownie brzmi...
Łapacz snów
6Jeśli chodzi o łapacz snów, to może zbyt odlegle łączę ze sobą kropki.
Widok wiszącego ciała był dla bohatera koszmarem. W chwili, gdy je ujrzał, cały jego świat na moment skurczył się do tego jednego punktu. Nie istniało nic więcej. Koszmar kumuluje się na wiszącym obiekcie. Wisi kobieta. Tu rzemyk, tam piórko, cienki warkocz wystający spod rozwianych włosów. Nasunęło mi się skojarzenie z łapaczem snów. Czy brzmi to efektownie? Owszem. I całe szczęście, bo lubię ładne metafory
Ostatnie zdanie spokojnie mogłoby się obyć bez części po przecinku, jednak bardziej podoba mi się jako całość.
Mniej za to podoba mi się fakt, że podczas korekty przeoczyłam powtórzenie.
Widok wiszącego ciała był dla bohatera koszmarem. W chwili, gdy je ujrzał, cały jego świat na moment skurczył się do tego jednego punktu. Nie istniało nic więcej. Koszmar kumuluje się na wiszącym obiekcie. Wisi kobieta. Tu rzemyk, tam piórko, cienki warkocz wystający spod rozwianych włosów. Nasunęło mi się skojarzenie z łapaczem snów. Czy brzmi to efektownie? Owszem. I całe szczęście, bo lubię ładne metafory

Mniej za to podoba mi się fakt, że podczas korekty przeoczyłam powtórzenie.

Nie jestem też pewna, czy "w powietrze" - "na wietrze" nie gryzie się w tak krótkim tekście...
Sometimes you win. Sometimes you learn.
Łapacz snów
7No, no. Myśmy przegapili, a koleżanka sama wyłapała. Samokrytycyzm i wrażliwość na takie drobiazgi dobrze wróżą na przyszłość 

Łapacz snów
8Dzięki za miłe słowa
Samokrytycyzm niestety zbyt rozwinięty, przez co wpadam w pułapkę ciągłego poprawiania tego, co powinnam już zostawić. Tu zdecydowanie widać zalety formy jaką jest drabble - przecież ilość błędów jaką można popełnić w stu słowach musi być mocno ograniczona
Czuję, że z tego powodu polubię się z drabelkami :wink:


Sometimes you win. Sometimes you learn.
Łapacz snów
9Hej, ja od razu po przeczytaniu porównania do łapacza snów miałam takie samo skojarzenie, takie lekkie, zwiewne ciałko z kobiecymi gadżetami, falbankami i ozdóbkami. Podobało mi się:)
Łapacz snów
10Podoba mi się, co więcej ten tekst zaprowadził mnie do półki z książkami E.A.Poe, czemu? Magia
Nie ma rzeczy bardziej niewiarygodnej od rzeczywistości.
Łapacz snów
11cru, dobrze wiedzieć, że nie popłynęłam z tym skojarzeniem za daleko, czasem mi się zdarza. Łączenie ze sobą kropek to u mnie bardziej pogo, niż proces myślowy 
Rumcajs, może to te kruki :wink:

Rumcajs, może to te kruki :wink:
Sometimes you win. Sometimes you learn.