Dziennik katamorion - podejście trzecie.

423
Dzisiaj rozmyślam nad cnotą cierpliwości. Może zamiast galopować na oślep z pisaniem powieści, poćwiczę jednak krótszą formę. I będę galopować z pisaniem opowiadań. W zasadzie, ze względu na braki warsztatowe, nic z tego co napisałam nie kwalifikuje się do druku. A to monolog zajmuje kilkadziesiąt stron, a to postacie jakieś płaskie. Zastanawiam się, czy czas spędzony na pisaniu tych moich powieści był czasem straconym, czy też czegoś się nauczyłam. Gdyby nie wrodzona skromność, porównałabym się do Sokratesa z jego słynnym "Wiem, że nic nie wiem". Ja wiem, że mało wiem. Postanowiłam przerobić wszystkie angielskie kursy kreatywnego pisania, na które się zapisałam. Przeczytać wszystkie posiadane książki, na temat formowania fabuły, kreowania postaci itp. I dużo czytać. Może przyniesie to jakiś pozytywny skutek. Jedno wiem na pewno - pisanie nigdy mi się nie znudzi :)
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

427
Navajero pisze: To jeszcze masz trochę czasu
Ogólnie rzecz biorąc, zakładam, że będę pierwszym współczesnym matuzalemem. Stąd ta cierpliwość. Z drugiej strony miłoby było mieć jakieś poświadczenie, że moje wysiłki ku czemuś zmierzają i moja literacka autoekspresja nie wyląduje tylko w szufladzie. Z innego punktu widzenia - pisanie to zajęcie, gdzie frycowe płaci się dość długo i często w bolesnej formie.

Added in 2 hours 48 minutes 54 seconds:
W lekkim kurcgalopku powstało kolejne opowiadanie - 1017 wyrazów; 6,5 k znaków. Pisane noca, więc pewnie się wystrasze, gdy przeczytam je później.

Added in 2 hours 50 minutes 51 seconds:
Dopisałąm jeszcze 522 wyrazy; 2,8 k znaków.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

428
Zawsze podziwiałem ludzi, którzy umieją pisać nocą. Podziw podszyty zazdrością oczywiście :) Akurat kiedy najmniej przeszkadzaczy, mój mózg mówi najczęściej stanowcze nie.
katamorion pisze: Zastanawiam się, czy czas spędzony na pisaniu tych moich powieści był czasem straconym, czy też czegoś się nauczyłam.
Co do czasu straconego na pisanie to się nie przejmuj. Przynajmniej wprawka, może materia surowa do zmian i wykorzystania, a może po prostu nie doceniasz tego sama. Opowiadań pisanie jak najbardziej polecam, przynajmniej jako odskocznię. Może spróbuj miniatur, one zmuszają do szukania esencji, która (mi przynajmniej) pomaga w długiej formie. No i zawsze można tuwrzucić i nie będzie szkoda, że tekst spalony :)
Navajero pisze: Ja zacząłem pisać dopiero po 40 - ce.
katamorion pisze: Trzydzieści sześć
Jesteście balsamem dla mojej duszy, obitej kryzysem wieku bardzo wcześnie średniego.
Strona autorska.

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

431
Dorwałąm ciekawą książkę na temat kreatywnego pisania dla początkujących. Jestem we wstepnej fazie lektury. Autor pisze ciekawie o tym, że system edukacji nauczył nas i wymagał od nas starania się przy pisarskich próbach, aby to było perfekcyjne za pierwszym razem. Czyli na przykład na lekcjach polskiego mieliśmy gramatykę, opracowania lektur i nagle ta dam! piszemy. Beż żadnych ćwiczeń. Autor proponuje szereg podstawowych ćwiczeń, mających usprawnić nasze pisanie. Jako pierwsze - tak zwane "Free writing", co można - a przynajmniej ja sobie na to pozwalam, przetłumaczyć jako "pisanie na luzie". Nastawiamy stoper na dziesięć minut i piszemy cokolwiek nam przychodzi do głowy. Nikomu tego nie będziemy pokazywać. Czasami może coś zaskoczyć, nasze szare komórki utworzą nowe połączenie i wpadnie nam do głowy jakiś błyskotliwy pomysł, zazwyczaj jednak będzie to po prostu ćwiczenie. Wprawka pisarska dla bardzo początkujących i lekarstwo na wymyslone przez kalifornijczyków "bloki pisarskie". Ja już jestem po takim ćwiczeniu dzisiaj. W dziesięć minut 304 wyrazy; 2k znaków - bo trzeba pisać bez przerywania i zastanawiania się nad treścią.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

433
Zaliczyłam pierwszy moduł kursu z podstaw kreatywnego pisania w języku angielskim. Na 120 punktów dostałam 108. Niby cieszy, ale napisałam pani, która oceniała moją pisaninę, że bardziej lubię jej czerwony marker niż punkty, bo mogę się uczyć na swoich błędach. Za półtorej roku mam zamiar zdawać egzaminy z tłumaczeń pisemnych, na szczęście z angielskiego na polski. Stąd takie dziwne pomysły na zapełnianie czasu, jak pisanie w obcym języku.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

435
Navajero pisze: Ucz się i kursuj, ktoś musi tłumaczyć nasze książki na angielski
Podobno zawsze się tłumaczy z języka obcego na własny, żeby to miało ręce i nogi plus inne części ciała. Powiem szczerze, że prosiłam w kilku miejscach (biurach tłumaczeń ze specjalizacją z literatury) o próbki tłumaczenia, z czystej ciekawości, aby porównać jakość między ich pracą a moją. Zazwyczaj wyglądało to, jakby było przepuszczone przez 'Google translate". Wszystkiemu winne są zapewne niskie stawki za tłumaczenia pisemne. Zniechęciło mnie to jednak skutecznie. Ale znalazłam sposób na znalezienie dobrego tłumacza, będę przesyłać próbkę poslkiego tekstu stylizowaną na język średniowiecza :) Podsumowując: nie jestem fachowcem, ale wolę sama coś sknocić, niż płacić osobie, która nigdy nie rozmawiała po angielsku, za tłumaczenia. Navajero spróbuję przetłumaczyć fragment Twojego tekstu. Pewnie będzie mi trudno, ale powiem szczerze, że takie pisanie sprawia radość, tłumaczenia też.

Added in 29 minutes 39 seconds:
Ło matyldo, jakie długie zdanie :)
Cytat z "Namiestnika" Adama Przechrzty i moje fatalnej jeszcze jakości tłumaczenie:
"Dźwięk tramwajowego dzwonka wyrwał Rudnickiego z zamyślenia, mężczyzna skrzywił się, czując odór potu i nieprzetrawionej wódki, najwyraźniej stojący obok tragarz pokrzepił się po pracy najtańszym sprzedawanym na bazarach bimbrem."
Moje tłumaczenie:
A sound of tram’s bell interrupted thoughts of Rudnicki; the man twisted his face, feeling the odour of sweat and not digested vodka coming from a porter, standing next to him, it was obvious that the worker fortified himself after work with the cheapest moon available on the bazaars.

A teraz google translate:
The sound of the tram tune ripped Rudnicki out of his thoughts, the man scowled, feeling the odor of sweat and unprocessed vodka, apparently standing beside the porter, reassured himself after working the cheapest bb-marketed bazaar.

Ciężka sprawa, ale moze za dwa lata będą ze mnie ludzie :)
https://pisarzdowynajecia.com

Wróć do „Maraton pisarski”