Sąsiedzi
1Wychodzę z windy, przed drzwiami stoją oni. Kobieta z fryzurą enerdowskiego piłkarza i mężczyzna o aparycji drwala. Mówię „dzień dobry” w ich śmiesznym języku, odpowiadają z entuzjazmem, tembrem piszcząco-tubalnym. Mają ze sobą dwie wielkie walizki i ułożone na podłodze kopce siatek, istny reklamówkowy Angkor Wat. Za kilka miesięcy on zapobiegnie blokowemu potopowi, mającemu epicentrum w mojej umywalce. Ja zostanę opiekunką zastępczą Mateja, ich kota. Będziemy się ratować w trudnych chwilach doraźnego niedoboru cukru, kawy bądź dobrego humoru. Ale to potem, teraz drwal ładuje się do kabiny, ciągnąc torby i pogwizdując „Makarenę”. Myślę z niesmakiem, że oto w bloku wylądowali kosmici.