- Nartnik - przypominam sobie.
Kiwasz głową, jakby to była odpowiedź na niezadane pytanie. Siedzimy nad bajorem w parku, na betonowych schodkach ogrzanych ostatnim słońcem jesieni. Długo rozmawialiśmy o niczym. Jak zwykle. Może dziś?
W takich chwilach zawsze mówiłaś, że się mądrze. Pewnie chciałem coś udowodnić. Naprężyć muskuł. Tym razem jednak, zamiast mnie utemperować, wydajesz się być zaciekawiona.
- Jak on to robi?
- Nie wiem.
Unosisz zdziwiona brwi, nie odrywając oczu od zielonkawej wody.
- Myślałam, że ty wiesz wszystko.
Wzruszam ramionami. Szukam w sobie odwagi, by w końcu to powiedzieć. Milczę. Tchórz.
- Ciekawe czy wie, co jest pod spodem? - zastanawiasz się głośno.
Znajdujesz kamień. Gdy unosisz rękę, chwytam za ramię.
- Przestań. Niech sobie pływa w spokoju.
- Co, boisz się, że utonie?
Odkładasz kamień teatralnym gestem. Zabieram rękę. Trochę za wolno. Może teraz?
- Muszę lecieć - siedzisz w bezruchu.
- Jasne, rozumiem - kłamię.
- Do zobaczenia - wstajesz i odchodzisz.
Jestem wściekły sam na siebie za to kłamstwo i tchórzostwo.
Tkwię tak chwilę w ciszy, wgapiony w bajoro. Podnoszę kamień i rzucam w przemykającego po powierzchni owada.
Gdy wzburzona tafla znów się wygładza, on nadal sunie po wodzie, jak gdyby nigdy nic.
- I co? - słyszę za plecami twój głos.
I nic. Nie odwracając głowy, mówię to w końcu.
Napięcie powierzchniowe.
2Najpierw drobiazgi.
A teraz opinia. Zasadniczo nie lubię opowiadań pisanych takimi "nowatorskimi" technikami. Tutaj, taka forma "listu", "wewnętrznego monologu", podkreśla nieśmiałość narratora, który w myślach z dziewczyną rozmawiać potrafi, a głośno nie. Ogólnie zgrabnie napisane, poprawnie skonstruowane, aczkolwiek jako osoba woląca akcje i naparzanki od wolnych psychologicznych kawałków, nie czuję się uprawniony do wygłaszania bardziej rozbudowanych opinii.
mądrzĘ
Dopiero w następnej linijce zrozumiałem, kto to mówił.
Zarówno tu, jak i w "muszę lecieć" poprzednio moim zdaniem kropka i potem z dużej litery (czyli "Do zobaczenia. - Wstajesz i odchodzisz", dla kontrastu "Jasne, rozumiem - kłamię." jest MBSZ dobrze.
A teraz opinia. Zasadniczo nie lubię opowiadań pisanych takimi "nowatorskimi" technikami. Tutaj, taka forma "listu", "wewnętrznego monologu", podkreśla nieśmiałość narratora, który w myślach z dziewczyną rozmawiać potrafi, a głośno nie. Ogólnie zgrabnie napisane, poprawnie skonstruowane, aczkolwiek jako osoba woląca akcje i naparzanki od wolnych psychologicznych kawałków, nie czuję się uprawniony do wygłaszania bardziej rozbudowanych opinii.
Napięcie powierzchniowe.
3szopen, dzięki!

Przez to, Twoja pozytywna opinia ma dla mnie podwójną wartość

Napięcie powierzchniowe.
4Technicznie i stylowo jest raczej poniżej normy, natomiast sam przekaz i użyta metafora – bardzo mi się spodobały. Zastanawiam się nad nieprecyzyjnością ostatnich dwóch zdań, które narzucają otwarte zakończenie – jest to zabieg celowy czy też może wynikający z niezbyt dobrego ujęcia myśli w słowa?
Lepsze jest działanie od bierności. W grze, jaką prowadzimy, nie możemy odnieść zwycięstwa. Ale niektóre przegrane są mimo wszystko lepsze od innych.
George Orwell, Rok 1984
George Orwell, Rok 1984