Okładka jest dziełem wydawnictwa, nie miałam na nią żadnego wpływu. Pytano mnie niby o to, czy okej, ale ja się na grafice nie znam, więc się nie wyrychlałam z krytyką. Wolałabym mieć na niej inną postać, ale to tylko moje osobiste antypatie do bohaterów.
Nie miałam dostępu do recenzji wewnętrznych, zanim podjęto decyzję o wydaniu jeszcze omówiłam kilka spraw z wydawnictwem (głównie kwestię targetu tak naprawdę). Dopiero potem stwierdzili, że wydają i koniec.
Redakcji nie lubię i nigdy nie polubię, ale wyglądała tak samo jak redagowanie opowiadań gdziekolwiekbądź, znaczy dostawałam plik tekstowy z naniesionymi uwagami i komentarzami. PW takich wymian redaktorskich i moich poprawek miała bardzo dużo, sporo się w międzyczasie zmieniło i są takie elementy, które od pierwotnej wersji mocno się różnią.
Nie mam żadnych szczególnych rytuałów w związku z pisaniem, czasem to robię przy śniadaniu, czasem na wakacjach w hotelu, czasem w dłuższej podróży pociągiem, czasem jak muszę wysuszyć lakier na paznokciach i tak czy inaczej nic innego nie mogę robić.

Z muzyką też różnie bywa, ale raczej mnie ona rozprasza, więc nie słucham.