Zezujemy
1Lubię to zdjęcie. Twój zez zbieżny, moja próba rozbieżnego, zmarszczone nosy, wytknięte języki. W tle spienione wody rzeki Maliny. Stoimy blisko siebie, ewenement w naszym związku, przez którego większość czyniłeś wszystko, żebyśmy nie zostali sami. Żeby coś lub ktoś wyrósł pomiędzy. Trzy miesiące po zrobieniu fotografii spakujesz walizki i wrócisz do odległego o czterysta kilometrów siebie. Czwarty, piąty i szósty miesiąc spędzę na rozmyślaniach: dlaczego? W okolicach ósmego zrozumiem, że poza krótkimi chwilami zezowatego szczęścia nad Maliną, niewiele nas łączyło. W dziewiątym przestanie boleć. W czternastym zapukasz nocą do już tylko moich drzwi i zapytasz, czy możesz zostać na zawsze.