Spotkanie w bibliotece

1
Zamieszczam tu jeden rozdział z mojej powieści. Oczywiście na razie jest to wersja robocza więc oddaje go Wam do weryfikacji ;)
Nie wiem, co się tu dzieje, ale widzę, że poucinało mi w połowie teksty przerzuciło, na linijkę w dół. Jeśli ktoś wie jak to naprawić, jakiś moderator, to byłabym bardzo wdzięczna bo wygląda to dość nieestetycznie. Z góry dziękuję ;)
Tego samego dnia, Wiki, żeby nie wracać do domu i nie słyszeć, ciągłych monotonnych, czasami wręcz paraliżujących obelg pod swoim adresem, udaje się w jedno miejsce, w którym zawsze regeneruje woje nerwy.
- Cisza i spokój jakie wypełniają ten maleńki zakątek, kojąco wpływają na mnie. Stres mija, negatywne myśli odchodzą w niepamięć, a mnogość historii, jakie toczą się na każdej półce tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu, że moje życie to odrębna historia na regale, olbrzymiej biblioteki... jaką jest nasz świat. Czy anioły czytają te książki? Czy którykolwiek z aniołów obserwuje... moje życie? No cóż.. jestem tylko bohaterką na kartach nieskończonej ilości powieści... Chcę w końcu unieść się i wydostać, poza ramy tej książki, jaką jest... moje życie. Czy autor mnie polubił? A może moja postać, jest od razu skazana na … śmierć?
Nogi Wiktorii same podążają w stronę, wysokiego na dwa pietra gmachu, Publicznej biblioteki miejskiej, niczym na autopilocie... Otwiera drzwi i wchodzi powoli do środka. Podłużne miejsce za regałami, od zawsze jest dla niej symbolem euforii. Na prawo od wejścia jest winda, a dokładniej metalowe drzwi do niej. Prowadzi ona na pietra.. Na pierwszym lokuje się czytelnia, na drugim książki z historiami dla dzieci i młodzieży. Młodzież kocha mroczne, ale powiłe fantazją lektury. Wiktoria preferuje... kryminały. Dlaczego? Przecież to jest całkowicie sprzeczne z jej naturą. Ona … taka delikatna i wrażliwa, czyta o zabójstwach.. Czy to naprawdę odzwierciedla jej duszę? Kryminał? A może... obrazują one wewnętrzne zadry, blizny, wielkie rany... jakich doświadcza jej dusza?
Za biurkiem, kawałek dalej siedzą sobie dwie bibliotekarki i o czymś dyskutują. Jedna z nich, już pewnie wybiera się na emeryturę. Wygląda na miłą, ale lubiącą postawić na swoim, właśnie czyści sobie szmatką szkiełka okularów, które przed chwilą, jeszcze sterczały jej na nosie. To Zyta. Druga młodsza, ma zapewne jakieś trzydzieści lat, może trochę więcej, ale mniej niż trzydzieści pięć. Ta osóbka to Hania. Stoi wyprostowana jak pingwin i patrzy w okno, nieco jak zahipnotyzowana. Jest ich wiele na całej długości ściany, po lewej stronie od wejścia.
Wiktoria zmierza niepewnie w kierunku regałów o tematyce kryminalnej, oraz horroru. Co tak naprawdę dzieje się w jej głowie ... tego nie wie nikt. Wtem zatrzymuje się. Do jej uszu, dociera rozmowa tych dwóch pań pracujących tu. Fale dźwiękowe uderzają w jej błony bębenkowe niczym pałeczki perkusisty. Niemożliwym jest się nie odwrócić, więc to robi..
- Mówią Shadows. Podobno są gorsi od islamskich terrorystów, tak słyszałam. - nadaje z przejęciem Zyta.
Wiki rusza z miejsca. Temat tej organizacji jest na topie, budzi lęk i obawę w każdym mieszkańcu miasta, również w Wiktorii, ale czy na pewno? Ją to zapewne bardzo interesuje, jednak, czy tą ciekawość wywołuje strach? Czy może coś całkiem innego, o co nikt by jej nawet nie podejrzewał?. Zatrzymuje się koło pierwszego regału. Odwraca wzrok, powoli, w stronę bibliotekarek.
Trzydziestoletnia brunetka o włosach prostych do ramion, trzyma dłoń położoną na myszce i patrzy w monitor.
- Tu pisze, że dziś rano jakiś człowiek widział jak pod szkołę podjechało czarne audi i porwano dziecko. - zdaje relacje.
Dla Zyty ta informacja jest druzgocąca. Woli, nie przyjmować tego do wiadomości, bo tak było by lepiej. Odpowiada tylko.
- No tak, ale to jeszcze nic nie wiadomo, nie?
- No – przeciąga - właśnie wiadomo. Pisze, że miał czarną kurtkę a na plecach symbol Shadow. - wyjaśnia Hania, rozbijając tym samym, skalną otoczkę, którą wkoło swojej psychiki, zbudowała Zyta.
Ona łapie się, ona odruchowo za srebrny medalik, co nosi na szyi. Służy jej jako dekoracja na bladym obojczyku.
- Może to jakiś przebieraniec? – ratuje swoją przelękniętą duszę
Wiki sięga po pierwszą lepszą książkę, biorąc ją do ręki by nie budzić podejrzeń. Udaje, że czyta. Nie chciałaby żeby pomyśleli, że bezczelnie nastawiła swe radary, by czerpać informację niczym podłożona pluskwa z opcją kamery w jednym.
W ten czas do lady podchodzi starsza babcia. Wygląda jakby nigdy na oczy nie widziała emerytury czy innych pieniędzy... Za to na pewno jest stałym bywalcem w placówkach medycznych. Wyciąga ona ze swojej materiałowej, skromnej torebki, książkę i oddając, stwierdza, z lekkim podekscytowaniem.
- Świetny kryminał, ale lepszy to chyba mamy w mieście.
Staruszka emanuje słonecznym uśmiechem, bo trudno go nazwać śnieżno-białym.
- Mówi pani o … - pyta z lekkim zakłopotaniem Hania
- O tej sekcie! - odpowiada kobieta z taką ekscytacją w głosie, że szybko ją można posądzić o bycie pasjonatką takich niebezpiecznych i tajemniczych tworów społecznych, jakim jest organizacja cienia. Albo jej życie jest tak nudne, że w końcu może od tego odejść, lub cierpi na jakąś chorobę psychiczną i nie rozumie zagrożenia, albo też może być nieco psychopatyczną fanką książek o tejże właśnie tematyce. Tak czy inaczej, staruszka żyje tą całą sytuacją
- O Shadows? – napomina Zyta by upewnić czy nie minęła się z newsem.
- No! Ale wiecie co? Mój mąż ich widział – informuje z przekonaniem babcia
Staruszka nachyla się i ścisza głos. No tak bynajmniej się jej wydaje. Pewnie myśli, że tego „szeptu” nikt nie usłyszy. Niestety... słychać go w całej bibliotece.
- I to na własne oczy. W ogóle nie różnią się od innych ludzi. - zdaje relacje
- No to nieźle ryzykował, bo podobno bardzo chronią swojej prywatności. - informuje kobiecinkę Zyta
W odpowiedzi słyszy
- A chronią chronią, tak właśnie... no..
Wiktoria przekłada stronę w książce, za którą się złapała, bez celu... Okładka rozpływa się a obraz faluje... Widzi tylko pomarańczową plamę. Nastolatka zdejmuje plecak i wyciąga z niego niebieskie pudełko. Otwiera je i wydobywa ze środka niemodne, wielkie i bez gustu okulary. Widocznie w przecenie innych nie było. Wiki zakłada je na nos, chowa pudełko do plecaka i zapina a potem zakłada go na plecy. Bierze, tą książkę do ręki i aż się wzdryga. Jest to pomarańczowa okładka powieści, z jakimiś postaciami w bieli i kapturach na głowach. Oprócz imienia i nazwiska znanego powieściopisarza, w dolnej części okładki jawił się tytuł SEKTA. Wiktoria odruchowo odkłada książkę na półkę i spogląda w okno.
Na zewnątrz, widzi, czarny parkujący samochód, sedan. Wysiada z niego mężczyzna. Wiek około dwadzieścia pięć lat, przystojny brunet w czarnej kurtce. Pewny siebie, może być ochroniarzem , albo policjantem. Ten człowiek przez moment stoi odwrócony tyłem do okna biblioteki. Na jego plecach, jawi się prawie niewidoczny, ciemno siwy obrazek gwiazdy, takiej samej jaką widziała Wiktoria, we śnie. Ściąga on kurtkę i wkłada ją do auta, na tylne siedzenie. Tak jakby chciał ją ukryć przed światem. Teraz na sobie ma czarny bezrękawnik. Zamyka auto pilotem i kieruje się w stronę wejścia do budynku w którym zza regału obserwuje go Wiki. Jej uwagę przykuwa, chodząca po szybie … ćma.
Potem dziewczyna odwraca swój wzrok i przez moment lustruje tą starszą panią, która dyskutuje w najlepsze z bibliotekarkami na temat męża i tej okropnej organizacji. Wiktoria ma smutną twarz.
- Boję się o tą staruszkę, bo jeśli ten mężczyzna, jest kimś z organizacji cienia, to może się to dla niej źle skończyć. - Z drugiej strony Wiki nie jest tego taka pewna. Tą niepewność wypisaną ma w oczach. W końcu daje krok w stronę owej kobiety, ale zamiera w bezruchu jak pień. Ten człowiek zza okna właśnie otwiera drzwi i wchodzi do środka. - O w mordę! - Zbliża się, powoli jak kot. - Podświadomie widok tego człowieka budzi we mnie lęk - . Jednak wiadomo czym ten strach jest spowodowany...- On ma coś w sobie, tak jakby otaczała go jakaś mroczna energia z piekła rodem, chociaż wygląda całkiem przyzwoicie i … nie wyróżnia się z tłumu, to coś każe mi się bać....
Osiemnastolatka wchodzi za regał i zza poukładanych na półkach kryminałów śledzi go z ukrycia. Zauważa, że mężczyzna, zatrzymał się na moment i wlepia swój wzrok w tę niewinną staruszkę. Wtem wyciąga z kieszeni coś co wygląda jak smartphone, ale jest bardziej cienkie i przezroczyste jak szkło. Człowiek ten patrzy w ekran, tego czegoś, ale kątem oka lustruje, w dalszym ciągu, tę kobietę.
Wiki nieumyślnie zahacza ręką o jedną z niepoukładanych książek, która z wielkim hukiem, spada na drewniany parkiet. Ten, sprawia coś czego dziewczyna tak bardzo się obawiała. To odwraca jego uwagę, bo mężczyzna raptownie spogląda w kierunku regału, za którym ona stoi, na swoich trzęsących się koślawych nogach, schowana, po czym rusza w tymże kierunku. Dziewczyna staje jak słup soli a jej nogi i ciało zaczynają odmawiać posłuszeństwa.
- On tu idzie!
Po chwili, już mężczyzna stoi obok niej pomiędzy regałami z kryminałem a horrorami. W jego towarzystwie Wiktoria czuje się dość niezręcznie. Pot na czole jawnie przedstawia, to co ona teraz przeżywa. On ściąga z półki książkę o dość wymownym tytule „Twarz mordercy”. Wertując kartki uśmiecha się w sposób bardzo miły, sympatyczny, co powoduje, że napięcie u nastolatki lekko popuszcza.
- Zabawne – stwierdza nie przestając się uśmiechać, po czym odkłada książkę z powrotem na półkę, jakby ją całą przeczytał i sięga po następną, ale od razu ją odkłada na miejsce. Kątem oka zerka na Wiktorię, a miły wyraz nie znika z jego zadbanej pięknej twarzy. W końcu spogląda frontalnie w oczy dziewczyny, która wygląda jak przestraszony królik.
- Nóż czy pistolet? - pyta
Wiktoria wpatruje się nieufnie w jego niebieskie oczy.
- Nóż czy pistolet, kojarzy się to tylko z jednym... z narzędziem zbrodni. Fakt! - Może to tłumaczyć miejsce w którym aktualnie się znajdują ale ona czuje, że to nie o to chodzi, temu przystojnemu człowiekowi. Wzrusza nieśmiało ramionami, bo z nerwów braknie jej języka. On cały czas patrząc, lekko przekręca głowę na bok, jak kot po czym pyta, z miłym uśmieszkiem i wzrokiem pełnym spokoju i życzliwości.- Nie wiesz?
Jego wyraz twarzy, przypomina oblicze nauczyciela, co, myśli, że zadał pytanie na które każdy odpowiedź zna... Cały czas spogląda w wielkie niebieskie oczy, przerażonej nastolatki.
- Ani to ani to, - stwierdza z lekką powagą, po czym dodaje, już bardziej stanowczym tonem - Są gorsze narzędzia, dlatego te kryminały są wszystkie do bani.
- Nie tylko nóż czy pistolet? - sugeruje cichutko, w sposób bardzo niepewny, nastolatka.
On łapie pierwszą lepszą książkę i spojrzawszy na jej tył cytuje..
- W mieście grasuje morderca, który skalpuje swoje ofiary. Policjant Roman musi odkryć zagadkę i motyw zabójcy zanim ten dopadnie jego córkę.. - Uśmiecha się... spoglądając cały czas przenikliwym wzrokiem w stronę nastolatki. Jest to typowy uśmiech zabójcy, albo kogoś, kto ma nieczyste myśli. Odkłada on książkę na półkę, dopowiadając dalej po swojemu... - Odnajduje miejsce zbrodni , zabija mordercę i ratuje córkę. - nie przestaje się uśmiechać kiedy to mówił, a na koniec kwituje - I mamy happy end. - rozkładając dłonie, zamieniając uśmiech w półuśmiech - ..ale w życiu jest inaczej... Mam rację? - dodaje
- Nie wiem co powiedzieć
Jego wyraz twarzy przybiera nieco fałszywego kolorytu. Ona grzecznie potakuje, aczkolwiek z lekką dozą nieśmiałości.
- Cały czas jestem świadoma tego, że moim rozmówcą jest człowiek z najbardziej niebezpiecznej organizacji, jaka powstała w Polsce. Nie ufam mu... Czuję dziwny lęk, jednak... zapytam – podejmuje decyzję - Nie lubisz happy endu?
On lekko się zamyśla i przejeżdżając palcami po grzbietach książek, stwierdza.
- Nie lubię przewidywalności. W życiu jej nie ma i nie będzie...Nigdy – wymownie akcentuje ostatni wyraz w wypowiedzi.
Nagle odwraca się do tyłu i staje przodem do regału z horrorami. Wertując tytuły, jakby jakiegoś konkretnego szukał, mówi - Nigdy
nie wiadomo co się za chwilę wydarzy i niech tak zostanie.[/akapit]
- Jest pan entuzjastą adrenaliny? - nieśmiało reaguje nastolatka
Mężczyzna wyciąga książkę, która stała jeszcze przed momentem, niemalże w środku rzędu. Cały czas trzymając ją w dłoni i z lekkim uśmiechem na twarzy odwraca się w kierunku Wiktorii. Stojąc frontalnie, zatapia swój wzrok w jej oczętach..
- Ja ją tworzę.- oznajmia tajemniczo.
- Jest pan scenarzystą albo wyczynowcem, tak ? - zgaduje dalej
- Powiedzmy – odpowiada tajemniczo, niczym jakiś gangster z dawnych filmów. Brakuje mu tylko czarnego kapelusza i cygara w ustach.
Wręcza on Wiktorii tę książkę, którą przed momentem wyciągnął. Spogląda jej głęboko w oczy, jeszcze raz przez chwilę, jak by poddawał lustracji głębię jej delikatnej duszy, każdy ciemny zakamarek. Wtem nagle przemawia pewnym siebie tonem - Trzymaj się Viki. - po czym puszcza jej oczko i odchodzi.
Dziewczyna zamiera w bezruchu. Stoi jak karp z otwartą buzią.
- Skąd on zna moje imię??? Przecież mu się nie przedstawiałam.- Powoli opuszcza wzrok, spoglądając w tytuł książki, którą wręczył jej ten tajemniczy człowiek. "JUŻ NIE UCIEKNIESZ". Ten szyld ją poraża. Czy to był zamierzony gest czy zwykły odruch? Nie wiadomo. Wiktoria otwiera książkę i spostrzega małą czerwoną karteczkę wciśniętą w środek, a na niej widnieje, ciemną i grubą kreską naszkicowany symbol gwiazdy shadow. - Moje serce bije mi niczym kościelny dzwon. Może to tylko taki zbieg okoliczności, że akurat wybrał tę książkę. Może się śpieszył, a tę kartkę , ktoś kiedyś wsadził i nie wyciągnięto jej do tej pory. Najgorsze jest, że sama w to nie wierzę.
Wiki chwilę się zastanawia, patrząc w okno w stronę auta. Ten tajemniczy mężczyzna siedzi tam w środku , ale nie rusza z miejsca, jakby za kimś czekał. Dziewczyna spogląda w kierunku tej staruszki, która właśnie przesuwa się wolno do wyjścia. W ręce trzyma książkę. Pewnie jakiś, kolejny kryminał.
Auto dalej nieruchomo stoi na bocznej uliczce, pod oknem biblioteki. Wiktoria raz jeszcze spogląda na okładkę książki, którą trzyma w ręku. Odwraca ją tyłem do góry, ale opisu brak. Spogląda na drzwi. Starsza pani, stoi już w korytarzyku i powoli, wkłada książkę do swojej materiałowej siateczki.
Za oknem auto czai się, niczym drapieżnik ukryty w krzakach czekający na swoją ofiarę i gotowy, być tam tak długo, aż nadarzy się okazja do ataku. Lepiej by tak się nigdy nie stało. Ona taka słaba , on taki silny.
Przewraca dziewczyna pierwszą stronę w książce i nieruchomieje, jak jakiś słup soli. Dostrzega tam znajomy cytat...
Smutek rani serca, niewinnego człowieka...
Karma … kat morderca na ciebie czeka.
Zło w nim, ale on nie jest zły
Należy do ciebie, do niego należysz – Ty!
To powoduje, że nagle ciało nastolatki chwieje się, a powieść spada i z hukiem uderza w ziemię... To co uważała, do tej pory za zwykły zbieg okoliczności, teraz powoli przybiera realnych kształtów.
- Albo ten fragment wypadł jakiemuś czytelnikowi, albo.. było to celowe posunięcie... To był przekaz! Kim on jest? Czego chce?
Wiki podchodzi do bibliotekarek i pokazuje im książkę.
- Przepraszam. O czym jest ta książka? - pyta
Ciekawość zżera ją od środka niczym wygłodniały, mięsożerny, pasożyt. Hania bierze książkę w dłoń i od razu sprawdza jej tył. Tam nic nie pisze, więc tłumaczy z tego co pamięta.
- A no tak...To horror. Opowiada o dziewczynie , która ucieka przed satanistyczną sektą.
Bibliotekarka mówi z wielkim przekonaniem, po czym urywa na moment wypowiedź, dodając z pewnym wstrętem
- Szczerze to nie polecam.
- Dlaczego? - pyta lekko zalękniona Wiki.
- Za dużo brutalnych scen, takich... wiesz... nawet erotycznie brutalnych... Nie polecam. Po za tym, to lektura typowo dla dorosłych. Słyszałam nawet, że miała być zakazana, bo … za dużo w niej... pornografii i podobno propaguje pedofilię i sadomasochizm... Ale ja nie czytałam jej to nie wiem. Pani pewnie nawet osiemnastu lat jeszcze nie ma...
Wiktoria wyciąga z plecaka portfel. Otwiera go i wyjmuje dowód osobisty a następnie macha nim delikatnie przed oczami bibliotekarki, co wywołuje uśmiech u kobiety oraz lekkie zażenowanie. Ona wie, że źle robi, wypożyczając tę książkę.
- Na pewno w oczach bibliotekarek moja ocena osiągnęła totalne minimum i spadła do zera, ale... czuje, że tylko tak mogę rozszyfrować to, co zdaje się wyglądać jak jakaś typowa zagadka kryminalna.
Tajemniczy mężczyzna i jeszcze bardziej tajemniczy przekaz, odziany w krwiste poszlaki brutalnego zła, które na początku przybierało niewinne kształty w postaci bezpiecznej książki. Jednak czy tak naprawdę bezpiecznej? Aż strach się bać na samą myśl, co w tej książce jest opisane... i w jaki sposób zostało przedstawione... i ta świadomość tego, że między tą powieścią a jej życiem może istnieć jakieś powiązanie... śmiertelnie niebezpieczna korelacja.. To przeraża najbardziej.

Spotkanie w bibliotece

2
Zauważam spory problem z przecinkami - często są one w miejscu, gdzie być nie powinny, a czasem ich brak. Wiele zdań (wybacz, że wszystkich ich nie wypiszę) kuleje, brakuje im lekkości. Pomysł dość ciekawy, choć wykonanie nie powala, przynajmniej mnie.
Active_Angel pisze: Tu pisze, że dziś rano jakiś człowiek widział jak pod szkołę podjechało czarne audi i porwano dziecko. - zdaje relacje.
tu jest napisane.
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Spotkanie w bibliotece

3
Nie, w dialogu może być. Nie każdy mówi poprawnie.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Spotkanie w bibliotece

4
Navajero pisze: Nie, w dialogu może być. Nie każdy mówi poprawnie.
W sumie... masz rację.
Lecz wtedy chyba "Zdaje" powinno być dużą literą, lub nie powinno kropki być na końcu "cytowanej" wypowiedzi. Lecz nie znam się, więc zamilknę. ;)
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Spotkanie w bibliotece

5
Zaczynając od najważniejszych spraw: bolą mnie te wszystkie trzykropki, uważam, że są całkowicie zbędne i spokojnie mogłabyś każdy zastąpić zwykłą kropką. Po drugie, ale to dotyka już sfery subiektywnych odczuć - nie lubię historii opisanych w czasie teraźniejszym (chociaż sama jedną taką popełniłam). Ponadto nie jestem pewna, czy nie lepiej byłoby użyć narracji pierwszoosobowej.
Miejscami trochę zbyt pompatycznie piszesz, jakbyś usiłowała dodać swojemu opowiadaniu głębi, jak na samym początku, czy na przykład tutaj:
Active_Angel pisze:Ciekawość zżera ją od środka niczym wygłodniały, mięsożerny, pasożyt.
albo tutaj:
Active_Angel pisze: Wiktoria preferuje... kryminały. Dlaczego? Przecież to jest całkowicie sprzeczne z jej naturą. Ona … taka delikatna i wrażliwa, czyta o zabójstwach.. Czy to naprawdę odzwierciedla jej duszę? Kryminał? A może... obrazują one wewnętrzne zadry, blizny, wielkie rany... jakich doświadcza jej dusza?
Ten fragment w narracji pierwszoosobowej wyszedłby bardziej naturalnie, ale ogólnie... te zadry i blizny na duszy? Proszę Cię.

O tym, że zdarzają się powtórzenia i błędy interpunkcyjne nie wspomnę - sama to zauważysz, gdy przeczytasz swój tekst jeszcze kilka(naście) razy. Czasami piszesz zbyt oczywiste rzeczy, jak tutaj:
Active_Angel pisze: Na prawo od wejścia jest winda, a dokładniej metalowe drzwi do niej.
Przecież wiadomo, że nie jest to ziejąca dziura w ścianie z podnośnikiem w środku.

Jakbym miała opisać Twój tekst jednym słowem, to powiedziałabym: chaos. Gubisz się w myślach swoich i bohaterki, która, tak swoją drogą, jest dla mnie płaska i bez wyrazu. Pomysł jakiś masz, ciężko na razie stwierdzić, czy dobry, czy zły, ale zdecydowanie musisz popracować nad wykonaniem. Powodzenia!

Spotkanie w bibliotece

6
Luciferia pisze: Ten fragment w narracji pierwszoosobowej wyszedłby bardziej naturalnie, ale ogólnie...
Ogólnie to ja zaczynałam tą powieść pisać w narracji 1-osobowej, ale później zdecydowałam, że w tym co piszę, sam 1-osobowy wykon, nie zrobiłby wrażenia na odbiorcy. Dlaczego? Bo to co ja piszę, to nie dramat, ale Thirller psychologiczny, czasami połączony z akcją. Wydaje mi się, że w tym gatunku czytelnik powinien patrzeć i oczami bohatera, odczuwać jego emocje, jak i mieć wzgląd na ogólną sytuację, w czym sprawdza sie idealnie pisanie w narracji 3-osobowej. Dlatego, jak pewnie zauważyłaś piszę w 3 osobie, a po myślniku , kursywą, przedstawiam wewnętrzne przemyślenia bohaterki, które słyszy już tylko ona.
Luciferia pisze: te zadry i blizny na duszy? Proszę Cię.
Blizny na duszy, to tak metafora. Bo zobacz... Mamy:
Choroby ciała i choroby psychiczne
Ból ciała i ból psychiczny
krew i łzy :)
A Wiki wewnętrznie cierpi.
Luciferia pisze: Zaczynając od najważniejszych spraw: bolą mnie te wszystkie trzykropki, uważam, że są całkowicie zbędne i spokojnie mogłabyś każdy zastąpić zwykłą kropką.
Popracuje nad tym ;)
Luciferia pisze: Miejscami trochę zbyt pompatycznie piszesz, jakbyś usiłowała dodać swojemu opowiadaniu głębi, jak na samym początku, czy na przykład tutaj:
Po przez takie opisy, próbuje nadać powieści własnego wyrazu. To nie jest dramat obyczajowy, tylko Thriller. chcę by czytelnik czytając to czuł, że coś się dzieje, że życie nie jest takie spokojne i ustabilizowane. Chcę dać mu poczuć to zagrożenie, które gdzieś tam czyha, i nie wiadomo kiedy zaatakuje. Dlatego ta chaotyczność, chaos, bo takie jest życie bohaterki. Ona przeżywa wewnętrzną nieustanną walkie dobra ze złem. To niewinna, przyzwoita, dobra nastolatka, która brzydzi się złem, a zarazem podświadomie nienawidzi tych co jej dokuczają i gdzieś tam głęboko w umyśle tli się ten płomień nienawiści do nich. Stąd to zamiłowanie do kryminałów i opisywanych tam morderstw.

Uważam , że Wiki nie jest pusta, może po prostu nie tak ją opisuję jak trzeba. Podałabyś mi jakiś taki głębszy opis postaci? Chciałabym zobaczyć w czym dokładnie robię błędy :D

Spotkanie w bibliotece

7
Stoi jak karp z otwartą buzią.
widzialas kiedys, szanowna autorko, stojacego karpia albo czające sie auto?
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Spotkanie w bibliotece

8
Active_Angel pisze: Dlatego ta chaotyczność, chaos, bo takie jest życie bohaterki. Ona przeżywa wewnętrzną nieustanną walkie dobra ze złem.
Proszę Cię, nie tłumacz tak tego. Życie bohaterki może być chaosem, ona sama może mieć chaotyczne myśli, chaotycznie działać, przeżywać wewnętrzne rozterki, ale tekst nie może taki być, bo czytelnik niczego nie zrozumie. Co innego, gdyby to była krótka forma, jakieś opowiadanie, miniaturka, ale nie pełnowymiarowa powieść.
Active_Angel pisze: Podałabyś mi jakiś taki głębszy opis postaci?
Tu nie chodzi o opis postaci, tylko o nią samą. Niby przeżywa, ale ja tego nie czuję. Bardziej postrzegam ją jako pretekst do opowiadania historii, stelaż na którym zawieszona jest kamera obserwująca świat. Może jest to kwestia tego, że za dużo mówisz co ona czuje, a za mało to pokazujesz.

Ogólnie nie jestem najlepszą osobą do dawania rad, sama niedawno powróciłam do pisania, o którym wcześniej nie myślałam jakoś poważnie. Mogę Ci tylko powiedzieć co mi się wydaje, że jest nie tak, co mnie osobiście razi w oczy ^^

Spotkanie w bibliotece

9
ravva pisze: widzialas kiedys, szanowna autorko, stojacego karpia albo czające sie auto?
Jestem w tym nowicjuszką. Powiedziano mi kiedyś, że pisząc powieść powinno się "malować" słowami, bo na samym początku, moje opisy były takie ... scenariuszowe. Czyli takie metaforyczne przedstawienie faktów, raczej nie jest mile wdziane, tak? Pytam bo jestem totalnym żółtodziobem, ale mam ambicje i motywacje :D Wiem, no przynajmniej podejrzewam, że najgorzej jest napisać pierwszą książkę.
Luciferia pisze: Może jest to kwestia tego, że za dużo mówisz co ona czuje, a za mało to pokazujesz.
A możliwe. Czyli bardziej scenariuszowo pisać? W sensie nie opisywać, a przedstawiać? :D Dobra dzięki :)
Luciferia pisze: Ogólnie nie jestem najlepszą osobą do dawania rad, sama niedawno powróciłam do pisania, o którym wcześniej nie myślałam jakoś poważnie. Mogę Ci tylko powiedzieć co mi się wydaje, że jest nie tak, co mnie osobiście razi w oczy ^^
Najważniejsze, żeby każdy kto może to ocenił, bo przecież, nie będą kupować tego tylko i wyłacznie znawcy, ale przede wszystkim zwykli, normalni ludzie :)

Spotkanie w bibliotece

10
Dlaczego? Przecież to jest całkowicie sprzeczne z jej naturą. Ona … taka delikatna i wrażliwa, czyta o zabójstwach.. Czy to naprawdę odzwierciedla jej duszę? Kryminał? A może... obrazują one wewnętrzne zadry, blizny, wielkie rany... jakich doświadcza jej dusza?
Dusza Wiki ma zadry i rany bo piszesz że ma zadry i rany. Nie widać tego.

siedzą sobie dwie bibliotekarki (...) Stoi wyprostowana jak pingwin
To w końcu jak?

Co tak naprawdę dzieje się w jej głowie ... tego nie wie nikt.
Narrator Budujący Napięcie. Ale narracja ewidentnie z POV Wiki, więc wychodzi że ona sama nie wie.

Trzydziestoletnia brunetka o włosach prostych do ramion, trzyma dłoń położoną na myszce i patrzy w monitor.
...przyklejony od zewnątrz do okna, w które patrzyła jak zahipnotyzowana?

Dla Zyty ta informacja jest druzgocąca
Fer gods sejk, pokaż-że to zdruzgotanie!

starsza babcia to pleonazm Wygląda jakby nigdy na oczy nie widziała emerytury czy innych pieniędzy... Autorka zechce rozwinąć. Ubrana w worek po cemencie, w kapciach z opon, ze znalezionej na śmietniku torebki wydzierają nóżki gołębi upolowanych na obiad?

odpowiada kobieta z taką ekscytacją w głosie, (BLAH BLAH BLAH BLAH) staruszka żyje tą całą sytuacją Wierz mi, gdybyś napisała "odpowiada kobieta z ekscytacją w głosie" tekst nic a nic by nie ucierpiał.

spada na drewniany parkiet. Ten, sprawia coś czego dziewczyna tak bardzo się obawiała. To odwraca jego uwagę,
Parkiet sprawia? Odwraca uwagę parkietu?

Brakuje mu tylko czarnego kapelusza i cygara w ustach.
Jak wiadomo, fantastycznie komponują się z czarnym bezrękawnikiem :D

podobno propaguje pedofilię i sadomasochizm... Ale ja nie czytałam jej to nie wiem.
...Kolega twierdzi że ta aktorka to Sasha Grey :D Ten fragment nawet zabawny.

Otwiera go i wyjmuje dowód osobisty a następnie macha nim delikatnie przed oczami bibliotekarki, co wywołuje uśmiech u kobiety oraz lekkie zażenowanie. Ona wie, że źle robi, wypożyczając tę książkę.
Skoro jest tam stała bywalczynią, to raczej powinny doskonale wiedzieć ile ma lat.

Przerąbałem się przez TO. Orka na ugorze tępym pługiem i ochwaconym koniem.

1) Przecinki zrzucane z samolotu w ilościach hurtowych
2) Potem nadleciał drugi samolot, gaśniczy, z wodolejstwem godnym... no właśnie, samolotu gaśniczego
3) Zarys intrygi z wprowadzeniem ZUYCH MHROOOOCZNYCH (przydech) SHADOWS!!! - jeju, poziom wczesnego liceum. Tops.

Aż strach się bać na samą myśl, co w tej książce jest opisane...
- A no tak...To horror

The horror. The horror. (Kurtz)
Sorry. To jest po prostu złe.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Spotkanie w bibliotece

11
misieq79 pisze: Dlaczego? Przecież to jest całkowicie sprzeczne z jej naturą. Ona … taka delikatna i wrażliwa, czyta o zabójstwach.. Czy to naprawdę odzwierciedla jej duszę? Kryminał? A może... obrazują one wewnętrzne zadry, blizny, wielkie rany... jakich doświadcza jej dusza?
Dusza Wiki ma zadry i rany bo piszesz że ma zadry i rany. Nie widać tego.
No cóż... Mogłam nie zaczynać od 3 rozdziału. Mogłam zacząć od tego jak bohaterka jest gnębiona i poniżana w szkole i nie tylko tam. Pewnie gdybyś widział wcześniejsze rozdziały, zrozumiałbyś co ona może czuć. Ten rozdział został napisany w oparciu o dwa pierwsze. W sensie w tej książce jest tak, że żeby ją zrozumieć, to trzeba zacząć czytać od początku ;)

Bo ja nie piszę czegoś, gdzie każdy rozdział mówi o czym innym. One są ze sobą połączone. W każdym kolejnym dochodzi do czegoś nowego , co może być nie zrozumiane, czytając tą historię po łepkach. Kiedy czytasz rozdział 3, to czytasz to co czytałeś i takie wnioski wyciągasz, jakie wyciągnąłeś. Jednak jakbyś przeczytał rozdział 2 to byś wiedział , co się stało, że Wiki znalazła się w bibliotece, w miejscu , które dawało jej spokój. A jak byś przeczytał rozdział 1 to byś wiedział, dlaczego Wiki, nie chce chodzić do szkoły i co powoduje w niej takie sprzeczne emocje.
To jest typowa historia, która buduje napięcie, pod warunkiem, że zacznie się ją czytać od początku.

Zastosowałam w niej taką własną metodę - Nazywam ją "fraktalną", w sensie jadę sekwencjami, jak podczas pisania scenariusza.
Parę scen tworzy rozdział - parę rozdziałów tworzy pewną część - parę części tworzy całość. I pisane są tak, że rozdział ma swoje - wstęp , rozwinięcie , zakończenie. Część ma również wstęp , rozwinięcie , zakończenie ( stworzone z rozdziałów) i w sumie cała książka ma wstęp, rozwinięcie, zakończenie ( stworzone z części).

Dlatego tak trudno je odizolować, bo każda cząstka, przeczytana jako fragment wyrwany z kontekstu, wygląda nieciekawie i nie m tu mowy o jakimkolwiek napięciu, czy przedstawieniu emocji - typowy bezsens, który tylko w czytaniu całości nabiera sensu.
misieq79 pisze: siedzą sobie dwie bibliotekarki (...) Stoi wyprostowana jak pingwin
To w końcu jak?
Tutaj to poprawię, taka nieuwaga :)
misieq79 pisze: Dla Zyty ta informacja jest druzgocąca
Fer gods sejk, pokaż-że to zdruzgotanie!
Tylko jak, skoro ta kobieta, to spokojna babka, która co najwyżej, może się złapać za wisiorek. Kobiety, często tak reagują gdy sie czym przejmują, boją , stresują. Albo dotykają się szyi - Typowa mowa ciała. Ona nie musi wrzeszczeć , krzyczeć. Wystarczy tylko subtelny ruch ręką.
misieq79 pisze: starsza babcia to pleonazm Wygląda jakby nigdy na oczy nie widziała emerytury czy innych pieniędzy... Autorka zechce rozwinąć. Ubrana w worek po cemencie, w kapciach z opon, ze znalezionej na śmietniku torebki wydzierają nóżki gołębi upolowanych na obiad?
No tak. Ludzi naprawdę ciekawi, to jak ubrana jest biedna babcia? :D
misieq79 pisze: spada na drewniany parkiet. Ten, sprawia coś czego dziewczyna tak bardzo się obawiała.
Tą nieścisłość zauważyłam, jak już wstawiłam posta. Zamiast "Ten" miało być "To" :D
misieq79 pisze: Brakuje mu tylko czarnego kapelusza i cygara w ustach.
Jak wiadomo, fantastycznie komponują się z czarnym bezrękawnikiem :D
Chodziło mi o wyraz twarzy. Bo inaczej dodałabym jeszcze czarny garnitur i jakąś tam markę czarnych butów. No i jeszcze bym założyła mu kaburę w tym kolorze i wsadziła w nią jakiegoś tam glocka (pistolet) :D
misieq79 pisze: podobno propaguje pedofilię i sadomasochizm... Ale ja nie czytałam jej to nie wiem.
...Kolega twierdzi że ta aktorka to Sasha Grey :D Ten fragment nawet zabawny.
Ale, że co? Że Wiki?

misieq79 pisze: Otwiera go i wyjmuje dowód osobisty a następnie macha nim delikatnie przed oczami bibliotekarki, co wywołuje uśmiech u kobiety oraz lekkie zażenowanie. Ona wie, że źle robi, wypożyczając tę książkę.
Skoro jest tam stała bywalczynią, to raczej powinny doskonale wiedzieć ile ma lat.
No z tym mogła mieć problem, bo ona niedawno dorobiła sie dowodu. Przecież mogła mieć jeszcze17, nie ? :D
misieq79 pisze: 1) Przecinki zrzucane z samolotu w ilościach hurtowych
Nad tym popracuję b widzę jest to bardzo zauważalne.
misieq79 pisze: 2) Potem nadleciał drugi samolot, gaśniczy, z wodolejstwem godnym... no właśnie, samolotu gaśniczego
Jak już powiedziałam, fragmenty mogą ne mieć ani ładu ani składu. Dlatego umieszczam je tu, tylko by zaznajomić się z błędami językowymi. :)
misieq79 pisze: 3) Zarys intrygi z wprowadzeniem ZUYCH MHROOOOCZNYCH (przydech) SHADOWS!!! - jeju, poziom wczesnego liceum. Tops.
To, że są jacy są, to Wiki wie tylko z telewizji i od ludzi. Jak to się mówi, w każdej plotce jest ziarenko prawdy. A dlaczego od razu przedstawiam te plotki? Bo tak się składa, że Shadows czyli Organizacja cienia, to główni antagoniści, z którymi zderzy się protagonistka ( Wiki).

Spotkanie w bibliotece

12
Active_Angel pisze: Bo ja nie piszę czegoś, gdzie każdy rozdział mówi o czym innym. One są ze sobą połączone. W każdym kolejnym dochodzi do czegoś nowego , co może być nie zrozumiane, czytając tą historię po łepkach.
Że też nikt nigdy nie wpadł na to, aby rozdziały się ze sobą łączyły. Dobrze, że dołączyłaś i pozwoliłaś nam się zapoznać z tą innowacyjną metodą.
Pozwól, że coś Ci powiem - szukasz bardzo kiepskich wymówek na temat tego, że tekst jest kiepski. Przyjmij na klatę to, co mówią Ci ludzie, posyp głowę popiołem i spróbuj się poprawić. Nie próbuj usprawiedliwiać partactwa.

Spotkanie w bibliotece

13
No cześć.

Nie będę zamieszczał cytatów, wypominał wszystkich przecinków (bo to jest temat rzeka w przypadku tego tekstu i naprawdę warto nad tym popracować, w obecnej formie czytanie boli), rzucę kilkoma bardziej ogólnymi uwagami.

Trzy kropki, kolejny problem. Razem z występującymi tu i ówdzie dwoma kropkami męczą i dręczą prawie tak, jak nieszczęsne przecinki. Raz na jakiś czas są okej, ale, na litość, nie w takim stężeniu! Na chwilę obecną to sekta Kropek stanowi najgroźniejszą w tekście. Dawka czyni truciznę.

Wykładanie wszystkiego wprost. To też boli. Ja, jako czytelnik, czuję się traktowany jak idiota, gdy narrator lub myśli bohaterki muszą mi tłumaczyć każdą sytuację.

Niekonsekwencja. Najpierw Wiktoria jest śmiertelnie przerażona obecnością tajemniczego mężczyzny, żeby następnie czuć się w jego towarzystwie "dość niezręcznie". I tak dalej.

Organizacja "Shadows" brzmi jak czarne charaktery z kreskówki dla dzieci do lat dwunastu. I na dodatek niezbyt pasuje do polskiej rzeczywistości.

Chybione porównania. Serce bije jak kościelny dzwon? To znaczy raczej niezbyt szybko.

Styl jest bardzo toporny, tekst nie ma rytmu i mam wrażenie, że to nie tylko wina przecinków i kropek. Czyta się ciężko. Wygląda trochę nienaturalnie, jakby pisane na siłę. Cała intryga zarysowana w tym fragmencie wydaje się być, no cóż, naciągana. Na dodatek bohaterka, głównie przez te wiwisekcje robione ku chwale chłopskiego rozumu, wydaje się mało interesująca.

Ale nie bierz sobie tego do serca, bo krytykiem jestem mizernym, autorem również, piszę to z perspektywy wymagającego czytelnika. Działaj dalej, bo chyba tylko w ten sposób można nabrać gracji w stukaniu w klawiaturę, a gracja w tej dziedzinie to szczęście Twoje i przede wszystkim czytelników. I te przecinki, to bardzo utrudnia odbiór. Sam mam z tym problem, ale chyba nie aż do tego stopnia.

Może odłóż pracę nad czymś tak monumentalnym jak książka i zacznij od krótszych form? Łatwiej tam wypatrzyć swoje błędy, poprawić, łatwiej zapamiętać, nauczyć się, coś z tego wynieść.

Pozdrawiam.

Spotkanie w bibliotece

14
Active_Angel pisze: Tego samego dnia, Wiki, żeby nie wracać do domu i nie słyszeć, ciągłych monotonnych, czasami wręcz paraliżujących obelg pod swoim adresem, udaje się w jedno miejsce, w którym zawsze regeneruje woje nerwy.
Jeżeli to jest pierwsze zdanie całości, to dalej raczej bym nie czytał.
Po pierwsze, takie zaimki są niepotrzebne. Wiadomo, że nie będzie regenerować cudzych nerwów.
Po drugie, jak już chcesz pokazać komuś tekst, zadbaj żeby nie miał literówek. To tak jakbyś na randkę z wymarzonym facetem poszła w brudnej sukience i z oczkiem w pończosze.
Active_Angel pisze: Cisza i spokój jakie wypełniają ten maleńki zakątek, kojąco wpływają na mnie. Stres mija, negatywne myśli odchodzą w niepamięć, a mnogość historii, jakie toczą się na każdej półce tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu, że moje życie to odrębna historia na regale, olbrzymiej biblioteki... jaką jest nasz świat. Czy anioły czytają te książki? Czy którykolwiek z aniołów obserwuje... moje życie? No cóż.. jestem tylko bohaterką na kartach nieskończonej ilości powieści... Chcę w końcu unieść się i wydostać, poza ramy tej książki, jaką jest... moje życie. Czy autor mnie polubił? A może moja postać, jest od razu skazana na … śmierć?
Porównanie świata do biblioteki nawet mi się podoba, ale wielokropki sobie daruj. Gdzieś ktoś mądrzejszy ode mnie mówił, że wielokropek to podstawowe narzędzie niewyćwiczonego autora, który chce, żeby jego tekst zabrzmiał nostalgicznie, filozoficznie, głęboko i skłaniał do przemyśleń. W praktyce jednak tekst nie brzmi ani nostalgicznie, ani filozoficznie, a zwyczajnie męczy.
Active_Angel pisze: Nogi Wiktorii same podążają w stronę, wysokiego na dwa pietra gmachu
A reszta ciała co robi? Możesz napisać: "Nogi niosą Wiktorię".
Active_Angel pisze: Na prawo od wejścia jest winda, a dokładniej metalowe drzwi do niej.
No to winda czy drzwi? Bo jak jest winda, to i drzwi powinny być w zestawie, a jak drzwi, to już co innego.
Active_Angel pisze: wysokiego na dwa pietra gmachu
Na Pawła Pietra u nas jest odpust. To co mówiłem, literówki. I nie przyjmuję tu żadnych tłumaczeń, bo jak można to wytłumaczyć?
Active_Angel pisze: Młodzież kocha mroczne, ale powiłe fantazją lektury
Nie ma takiego słowa. Chodziło Ci o spowite?
Active_Angel pisze: Wygląda na miłą, ale lubiącą postawić na swoim
Czyli zasadniczo jak?
Active_Angel pisze: właśnie czyści sobie szmatką szkiełka okularów, które przed chwilą, jeszcze sterczały jej na nosie
Szkiełka nie sterczą. Nie same, to na pewno, lecz w oprawkach. I nie sterczą, ale mogą na przykład tkwić.
Active_Angel pisze: Wiktoria zmierza niepewnie w kierunku regałów o tematyce kryminalnej, oraz horroru.
Dlaczego niepewnie? Przecież lubi kryminały.
Active_Angel pisze: Co tak naprawdę dzieje się w jej głowie ... tego nie wie nikt.
Nie rozumiem tego zdania i jego sensu w tym tekście. Nie ma związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy zdążaniem po książkę, a brakiem wiedzy na temat głowowych zdarzeń bohaterki.
Active_Angel pisze: Fale dźwiękowe uderzają w jej błony bębenkowe niczym pałeczki perkusisty.
Nie znam się na fizyce, ale fale dźwiękowe raczej nie uderzają.
Active_Angel pisze: Niemożliwym jest się nie odwrócić, więc to robi..
Nie umiem sobie wyobrazić bardziej łopatologicznego zdania na chwilę obecną.
A dwie kropki... nie ma czegoś takiego. Są albo trzy, albo jedna. Dwie kropki to tylko dwukropek albo jak masz dwa razy "i" w jakimś słowie. Koniec, kropka. Jedna.


Spójrz, Angel, nie przeczytałem nawet jednej czwartej fragmentu, a ile błędów nałapałem. Jakbym był bardziej czepliwy i wytrwały, przeorałbym cały tekst, i zajęłoby mi to ponad godzinę, ale nie w tym rzecz. Jeśli właściwie w każdym zdaniu coś jest nie tak, to niedobrze. Wracaj do nauki. Na chwilę obecną moja rada jest taka - więcej czytaj. Podpatruj jak Twoi ulubieni autorzy konstruują zdania, co Ci się w nich podoba, czego nie robią. To pomaga.
Naucz się pisać, popróbuj z krótkimi formami, a nie od razu z powieścią, bo nie dasz rady. Jak już się poduczysz, może uda Ci się opisać tę historię w przystępny sposób.
Active_Angel pisze: Jak już powiedziałam, fragmenty mogą ne mieć ani ładu ani składu. Dlatego umieszczam je tu, tylko by zaznajomić się z błędami językowymi.
Nie, fragmenty NIE MOGĄ nie mieć ładu i składu. Jeśli to nie jest przemówienie polityka, którego nie lubię, to mają być spójne i poukładane.
To błędy na poziomie szkoły podstawowej/gimnazjum. Wątpię, żeby znalazł się tutaj ktoś, kto Cię będzie uczył interpunkcji, składni czy gramatyki. Wybacz.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

Spotkanie w bibliotece

15
W sumie poprawienie pierwszych zdań to niezłe ćwiczenie. Spróbuję to przepisać tak, by mi lepiej brzmiało.
Active_Angel pisze: Tego samego dnia, Wiki, żeby nie wracać do domu i nie słyszeć, ciągłych monotonnych, czasami wręcz paraliżujących obelg pod swoim adresem, udaje się w jedno miejsce, w którym zawsze regeneruje woje nerwy.
Wiki powinna wrócić do domu, ale nie chce. Wie, co ją czeka: codzienna porcja wyzwisk, niszczących spokój i pewność siebie. Woli pójść gdzie indziej, tam, gdzie najłatwiej zregenerować siły.
http://radomirdarmila.pl
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”