WULGARYZM (jeden)
- Dawno cię nie widziałem. Gdzie się podziewałeś?
- To tu, to tam. Wiesz jak to jest.
- Właściwie to nie wiem. Chcesz opowiedzieć?
- Może innym razem. Usiądźmy. Popatrz na te wszystkie gwiazdy. Pamiętasz jak kiedyś leżeliśmy nocą na trawie i wymyślaliśmy historie dla każdej z nich?
- Bardziej pamiętam, że ty je wymyślałeś. Zawsze byłeś lepszy w te klocki. Mogłeś zostać pisarzem albo kimś takim.
- Mogłem, ale nie zostałem. Poza tym większość z tych historii była kradziona.
- A propo kradzieży - pamiętasz, jak kradliśmy gruszki od sąsiada? Jak on się nazywał?
- Skubecki. Pamiętam gruszki. Pamiętam też jak wybiłeś mu okno nogą, wspinając się na śliwę. Uciekaliśmy, aż się kurzyło. A on wkurzył się jak nie wiem. Przyszedł do mamy i żądał odszkodowania, ale matka powiedziała...
- Że całą noc nie wychodziliśmy z łóżek. Tak, a jak tylko wyszedł, dała nam wpierdol stulecia. Minęło już tyle czasu, a do tej pory nie mogę swobodnie usiąść na lewym pośladku.
- A na dodatek, gdy następnym razem poszliśmy do Skubeckiego, czekał z wiatrówką. Przyczaił się jak jakiś snajper. Strzelał jak do kaczek.
- Ciesz się, że to była wiatrówka. Wiem, że miał w domu normalną strzelbę. Byliśmy tacy głupi.
- Wolę raczej określenie: niedoświadczeni. Po tym jak prawie nafaszerował nam dupska śrutem już nigdy więcej nie zakradaliśmy się do jego ogrodu. Wyciągnęliśmy wnioski, nauczyliśmy się na błędach. Głupi ludzie nie wyciągają wniosków.
- A co z Eryką? Przez długi czas nie wyciągałeś wniosków. To znaczy, że zgłupiałeś?
- Gorzej, braciszku. Zakochałem się.
- Zachowywałeś się, jakby wyssała ci mózg.
- Wyssała mi mózg, zainfekowała serce, uprowadziła duszę. Była najwspanialszą dziewczyną na świecie. Żadna inna nie mogła jej się równać...
- W ilości stosunków odbytych jednej nocy. Dawała na prawo i lewo. Była zdzirą. Dwa lata ci zajęło, aby się zorientować i z nią skończyć.
- Myślę, że przyjąłem ten fakt do wiadomości dużo wcześniej. A jednak bardzo chciałem wierzyć w zapewnienia, że to ostatni raz, chociaż żadne znaki na niebie i ziemi nie wskazywały na to, by miało się tak faktycznie stać. Byliśmy młodzi i...
- Głupi?
- Niedoświadczeni. Mogę jednak powiedzieć, że związek z Eryką miał jedną, główną zaletę.
- Seks?
- Nie, głąbie. To, że ty możesz się uczyć na moich błędach. Analizuj. Podważaj. Czerp z doświadczeń ludzi mądrzejszych od siebie. Dla kobiety można zrobić wiele. Ale żadna nie jest warta tego, by zapomnieć kim się jest.
- I niby ty jesteś tym mądrzejszym człowiekiem? A wiesz, że Eryka odwiedza czasem mamę? Przynosi jej różne ciasta z piekarni w której pracuje.
- Naprawdę? To miłe. Eryka ma dobre serce. Myślę, że jej problemem było to, że nie do końca wiedziała jak kochać. Z miłością jest jak ze wszystkim w życiu. Ktoś musi cię tego nauczyć. A jej nikt nie nauczył. Ja też nie potrafiłem. Wydawało mi się, że miłość to porozumienie dusz. Że spotykasz kogoś, kto jest ci przeznaczony od samego początku, że on jest taki jak ty, rozumiecie się bez słów i żyjecie długo i szczęśliwie. A to wszystko gówno prawda. Miłości nie liczy się w szczęśliwych chwilach, ale w tych nieszczęśliwych, przez które przeszliście ramię w ramię.
- Dori bardzo mi pomogła.
- Wiem, braciszku. To dobra dziewczyna. Polubilibyśmy się.
- Nigdy nie polubiłeś żadnej z moich dziewczyn.
- Żadna nigdy nie była ciebie warta.
- A Dori jest?
- Sam sobie odpowiedz na to pytanie, jesteś już dużym chłopcem. Nie potrzebujesz porady starszego brata. Powiem ci tylko, że dużo razem przeszliście. Przeprowadziła cię przez ciemność. Myślę, że to nie byle co. Gdybym miał możliwość, podziękował bym jej za to, co zrobiła.
- Przepraszam.
- Za co?
- Za to, że nie masz możliwości.
- W porządku, braciszku. Nie twoja wina. Pamiętasz jak dobrze się wtedy bawiliśmy?
- Nie...
- A widzisz. Koncentrujesz się na tym, co złe. A wszystko to kwestia perspektywy, wiesz? Ten dzień był kwintesencją naszej młodości. Celebracją życia. Skupiasz się nie na tym, na czym powinieneś.
- Mogliśmy mieć jeszcze wiele takich dni.
- Mogliśmy, ale nie mamy. Ludzie zawsze chcą więcej. mocniej, bardziej. Zawsze szukają zieleńszego skrawka trawy, chociaż wszędzie rośnie taka sama. Przeżyliśmy wtedy najlepszy dzień naszego dotychczasowego życia, a ty nie pamiętasz, bo ciągle rozpamiętujesz co mogło by się stać, gdyby... Chłopie! W życiu chodzi o to co się stało, a nie co mogło. Tu i teraz. Nie gdybaj za dużo, bo przegapisz swoją szansę. Oho, wydaje mi się, że musisz już uciekać. Obowiązki wzywają.
- Zobaczymy się jeszcze?
- Kiedy tylko będziesz chciał. Ja się stąd nigdzie nie ruszę. Dobrze mi tu.
- Chciałbym z tobą zostać.
- Nie możesz. Masz życie do przeżycia. Za nas oboje.
Bracia [dialog]
2Zrobił mi wczoraj dzieńLuciferia pisze: wpierdol stulecia

Też mam podobne problemy, zmiażdżył mnie walec.Luciferia pisze:Minęło już tyle czasu, a do tej pory nie mogę swobodnie usiąść na lewym pośladku.
Luci, miałaś lepsze kawałki. Ten nie jest zły. Czyszczenia tekstu Ci nie zrobię, może któryś z weryfikatorów. Masz kilka dłużyzn do pocięcia.
Pointa na duży +
Bracia [dialog]
3Podoba się dla mnie. Lekkie, życiowe, cichy dramatyzm. Mocna puenta.

Poetycko zabrzmiało

An artist can't tell you what the hell they're up to. They don't know. They can maybe guess. What they're actually doing when they're producing a piece of art is figuring out what they're up to. And that's when you know they're actually artists. They're moving beyond themselves.
Jordan Peterson
Jordan Peterson
Bracia [dialog]
4Dzięki chłopaki
Cieszę się, że nie było masakry, a spodziewałam się.

Cieszę się, że nie było masakry, a spodziewałam się.
Dialogi są moją piętą achillesową, dlatego postanowiłam trochę poćwiczyć.
A i tak wycięłam połowę z tego, co pierwotnie napisałam.
Bracia [dialog]
5Niezłe, ale głównie przez końcówkę. Puenty się domyśliłem szybko, ale i tak na plus. Tylko zdaje mi się, że tu wszystko do niej się sprowadza, podczas gdy reszta tekstu jest przydługim wstępem. No ale utwór samą puentą być nie może. Chyba.