- Śmiesznie mówicie!
Pani przedstawiła dwie dziewczynki jako Su i Yu, ich rówieśnice z Chin. Przedszkolaki traciły zainteresowanie i wracały do zwykłych zajęć, została Asia. Chinki wydały jej się najśliczniejszymi lalkami, jakie widziała.
- My sia uczi polśka czi lata. Źna dużia o Polśka, Wasiawa, Krako, o waś preziden.
- Maciuś też sepleni – mieszkanka Ursynowa nie wiedziała, co to Polska czy Warszawa, ale jako starsza siostra była ekspertem od gaworzenia, seplenienia i beczenia wcale nie przez nią.
- My uś praciuje, małe uziędniki od Polśka. Mandaryny. Mandarynki.
- Takie do jedzenia? - Pięciolatka w zdumieniu włożyła palec do buzi.