Naprawdę kiepsko to świadczy o konkursie.
Warsztatowo nie jest bardzo źle. Nawet nie mogę powiedzieć, ze jest zwyczajnie źle. Warsztatu po prostu nie ma.
W zasadzie zagłębiać się bardziej nie ma sensu, dość szczegółowo to już skomentowano, choć ilość błędów jest tak porażająca, że można by jeszcze długo, tylko po co? To jest niepublikowalne.
Do autorki uwagi prawdopodobnie nie trafiają. Traktuje je jako żartobliwa krytykę. W końcu tu sobie żartujemy, n'est pas?
Skoro o żartach - plaskacz mnie ubawił sednie.
Bartosh16 pisze: Plaskacz nie pasuje do łuków, tarcz i mieczy. Na odlew, policzek, w twarz, otwartą dłonią, tak się biło w średniowieczu. Plaskacza można dostać od kolegi w licbazie.
To jeden powód - anachronizm. Drugi, IMHO istotniejszy, jest taki, że "plaskacz" nie pasuje do języka jakim powinien posługiwać się III-osobowy narrator personalny (bo na auktorialnego mi on nie wygląda). Narrator ma mówić ładnym językiem, nie potocznych. A już absolutnie nie gimbazowo-rynsztokowym.
Wrzucenie całości 40 rozdziałów jako argument w dyskusji o niezrozumieniu tekstu jest w całości chybiony. Nikt tu de facto nie oceniał fabuły, za to w ocenie był warsztat, język, styl, podejście do tematu. Fabuła tam sobie jest jaka jest i nic z nią specjalnego się nie dzieje, ale sposób realizacji to już inna para kaloszy.
Gdybyś to przesłała do oceny i publikacji do F-ta, to bym ci odwalił w połowie pierwszego rozdziału (jeśli jest napisany tak jak ten), po prostu bym dalej nie czytał, fabułę można oceniać, gdy autor "umi język". Ty nie umisz.
Tłumaczenie, że z "interpunkcją zawsze miałam problem" też nie przekonuje. Chcesz pisać? To się naucz interpunkcji. Nie musisz jej opanować idealnie, od tego jest faktycznie korektor, ale jakiś poziom musi być, bez tego nie ma jasnego wyrażania myśli.