Latest post of the previous page:
Nie musisz rezygnować ze smaczków, wręcz przeciwnie. Smaczki są potrzebne, smaczki budują klimat i wciągają w opowieść. Problem w tym, żeby nie towarzyszyły za bardzo postaciom drugoplanowym (czy dalej) a (najlepiej) twemu głównemu bohaterowi.W tym przypadku mamy zleceniodawcę, który idzie, idzie, idzie, idzie (szukać zleceniobiorcy) i smaczki jakkolwiek są ciekawe, podkreślają tylko, że on idzie, idzie, idzie a dla nas z tego nic nie wynika. Warto by więc przenieść to i owo do części, gdy towarzyszymy Vasko. A to czego nie da się przenieść do Vasko, bo musi towarzyszyć Termelowi, rozegrać przy Vasko. Jeśli chcesz np. podkreślić ważność kupca koniecznie opowiadając o jego ochronie, rozegraj to w karczmie na oczach Vasko, może nie drobny złodziejaszek ale większa rozróba? W każdym razie przy głównym bohaterze.
No chyba, że (jak pisałem) Termel będzie ważny w tekście, będzie nie tylko wracał ale i brał udział w przygodach, będzie (prawie) równoprawny do Vasko.
Z czasem na pewno historie zaczną ci się rozrastać. Jak u Sapkowskiego, będzie główny bohater, ale narrator nie zawsze będzie mu towarzyszył. Będą postacie drugo i trzecioplanowe, ale już na tyle ważne dla fabuły, że warto będzie przeżywać i ich przygody.
Ja wiem, że na początku tak się właśnie tworzy. Potem wychodzą z tego problemy, zmienia się koncepcja, trzeba wracać, zmieniać, poprawiać. Spróbuj sobie obmyślić szkielet historii, znaleźć punkt do którego zmierza, łatwiej będzie uniknąć wpadek takich, jak wywalania całych wielkich partii tekstu (a to boli).