
***
Pokój Blanki pomalowany był na szafirowo już od kilku miesięcy, ale na Soni, ilekroć odwiedzała siostrę, wciąż jeszcze wywierał olbrzymie wrażenie. Nie tylko kolor zadziwiał w tym wnętrzu; tak samo - o ile nawet nie bardziej – zdumiewały, porozwieszane na najdłuższej ze ścian, reprodukcje. Te wszystkie bratki, nasturcje i róże, Helenki, Staśki i Miecie, chochoły i Kopce Kościuszki, macierzyństwa niebieskie i w geraniach, Teośki sygnowane miękkim zawijasem splecionych ze sobą liter... Podobnie zresztą wydawało się być splecione z ich autorem życie Blanki – i to już od chwili, w której zaprowadzona przez Sonię do muzeum, po raz pierwszy zobaczyła jego obraz.
– Dobrze, że jesteś. – Dziewczyna nawet nie odwróciła się, słysząc przywitanie siostry; roztargnionym, nieuważnym gestem przywołała ją do komputera. – Chcę ci coś pokazać...
Szybkie, jakby zniecierpliwione kliknięcia przełączały kolejne karty otwarte w przeglądarce, wywołując kolejne strony zwieńczone tym samym, niebieskim logo.
Rozmazane zdjęcie dziecka na tle suszarki z praniem, podpis „Mamy już roczek !
”; osiemdziesiąt jeden polubień, sześćdziesiąt trzy komentarze.

Nadgryziony hamburger, rozsypane na plastikowej tacy frytki, łokieć przypadkowego człowieka tuż nad stolikiem, „Na prawdę pyszne! xD”; trzydzieści siedem polubień, szesnaście komentarzy.
Dwoje młodych ludzi, ona z uciętą krzywym kadrowaniem szyją i podbródkiem, z tyłu szara ściana, „Z Misiaczkiem w Barcelonie”; czterdzieści polubień, dwadzieścia dziewięć komentarzy.
– I patrz teraz. – Blanka kliknęła raz jeszcze; na ekranie zamajaczyły fotografie: szafirowe ściany, tym razem z pracowni na Krowoderskiej, miękkie światło sączące się z żółto-niebieskiego witrażu u Franciszkanów, bliźniaczo podobny do obrazu, różniący się jedynie liśćmi na drzewach, widok na Wawel, pomnik przed Muzeum Narodowym, skontrastowany tak bardzo, że przypominał raczej litografię, szczupła dłoń Blanki nieśmiało dotykająca brudnej sztalugi...
– ”Śladami Wypiańskiego”. – Przeczytała Sonia. – To z przedwczoraj? Piękne...
– Tak? To zobacz tutaj. – Blanka uśmiechnęła się ni to smutno, ni to ironicznie. – Jeden lajk, zero komentarzy.
Sonia przez moment przyglądała się rozżalonej twarzy siostry.
– Co się dziwisz; zmierzch... – powiedziała w końcu.
– Kiedy jeszcze trzeciej nie ma. – Blanka nie zrozumiała.
– Zmierzch rozumu. Triumf głupoty.
.