Odcinek 2534871209
Pablo Etrusco wraz ze swoją nową wybranką serca, Marią Juanitą de la Scorbolora Fratullą, przechadzał się po parku w ciepły słoneczny dzień. Myśli Pabla błądziły jednak gdzieś daleko, zdawał się on nawet nie dostrzegać tych wszystkich kobiet w topless, przechodzących obok niego. Wspominał swoją byłą żonę i chwile, które przeżył razem z kochanką, o której Maria Juanita w ogóle nie wiedziała.
- Wiem o twojej kochance – powiedziała nagle luba Pabla.
- Niemożliwe, jeździłem tam tylko nocami. W dodatku podawałem ci tabletki nasenne.
- Udawałam, że śpię, śledziłam cię i widziałam jak uprawialiście dziki seks. Nakręciłam nawet dwugodzinny film porno jako dowód.
- Proszę, tylko bez szczegółów.
- A co, teraz się brzydzisz?
- Nie, ale zaraz spodnie mi trzasną. Też muszę ci coś zdradzić. Jestem w ciąży.
- Co?
- Przepraszam, pomyliłem kwestie dialogowe. Chciałem powiedzieć, że zostałem obrzezany.
- Jesteś Żydem?
- Oczywiście, że nie, ale mój ojciec i matka byli Żydami.
- Też ci coś zdradzę przy okazji. To ja jestem z tobą w ciąży.
- Skąd o tym wiesz?
- Matka czuje takie rzeczy. W dodatku to już koniec ósmego miesiąca.
- Faktycznie, trochę przytyłaś.
- Och, Pablo. Pewnie dziwi cię to, że nie skaczę z radości jak pijana i naćpana nastolatka. – Maria Juanita wyciągnęła chusteczkę i wytarła nos. – Teściowa zdradziła mi straszną prawdę. Wiesz o tym, że sypiała z twoim ojcem i potem ty się urodziłeś?
- No raczej.
- Pewnej nocy na imprezie, gdy byłeś pijany ona cię wykorzystała. Potem urodziła córkę, którą oddała do przytułku dla nienormalnych sierot, dziecko spędziło tam osiemnaście lat, a potem uciekło.
- To patologia. Skąd ty o tym wiesz?
- Bo teściowa mi powiedziała. Do cholery, Paul, już o tym wspomniałam. Słuchaj, co do ciebie mówię, a nie rozglądaj się za dupami.
- A, no tak.
- Paul, ty pierdoło. To ja jestem tym dzieckiem, a tym samym twoją siostrą i córką.
- Przecież ja cię kocham. Nie pozwolę zniszczyć naszej miłości. Zabiorę cię do Arabii Saudyjskiej, tam można robić takie rzeczy, a nawet mieć siedem żon i dziesięć kóz.
- Naprawdę, zrobisz to dla mnie?
- Oczywiście. Chwileczkę… Jak możesz być ze mną w ciąży, skoro nawet jeszcze ze sobą nie spaliśmy?
- Pewnie nawet nie pamiętasz, ale wykorzystałam cię pewnej nocy na imprezie, gdy byłeś pijany.
- Mój ty misiaczku.
Opuścili park, złączeni dłońmi, gruchając do siebie jak dwa gołąbki na dachu.
Odcinek 2534871450
Melinda, kochanka Paula, uknuła podłą intrygę i obmyśliła plan zemsty na kobietach otaczających jej ukochanego. Postanowiła porwać dziecko Marii Juanity, a następnie wmówić Pablowi, że to ona urodziła. Pobiegła do szpitala, gdzie miało nastąpić rozwiązanie.
- Rodzę, Pablo! Pomocy! – wrzeszczała Maria Juanita.
- Uspokój się, kochanie.
- Pablo, ty łajdaku, ty szmato, ty pijawko. To twoja wina, że mnie teraz boli.
- Ja naprawdę…
- Myślisz tylko o sobie. Dokąd oni mnie zabierają?
- Na salę porodową.
- Ty palancie! Ty głupku!
Melinda tymczasem otruła lekarza i przebrała się za niego, a potem odebrała dziecko Marii Juanity i uciekła.
- Gdzie moja córka? – zapytała po chwili zrozpaczona matka.
- Doktor zaniósł ją na badania – odpowiedziała przekupiona pielęgniarka.
Melinda, ścigana przez policję i hycla, zmuszona była porzucić niemowlę pod drzwiami przytułku, a potem zniknęła jak plama po użyciu odplamiacza.
- Gdzie moje dziecko? – dopytywała się Maria Juanita.
- Trwają badania. Sprawdzamy rozstaw brwi i barwę podniebienia – łgała nieuczciwa pielęgniarka.
- Kłamiesz! Pablo, ty patafianie, zrób coś!
Pablo złapał pielęgniarkę i wyrzucił ją przez okno.
- Tak lepiej, kochanie?
- Nie! Znajdź mojego dzidziusia, ty larwo bagienna!
Po pewnym czasie wyszło na jaw, że dziecko zniknęło. Paul przetrząsnął szpital od dachu po piwnice, powywracał wszystkie łóżka i przeszukał kieszenie pacjentów, ale nic nie znalazł. W końcu udał się do przytułku.
- Czy ostatnio nie podrzucono tu jakiegoś dziecka? – zapytał przełożoną.
- To może być problematyczne, gdyż właśnie godzinę temu nielegalni imigranci podrzucili nam czterysta sierot. Zapanował chaos i anarchia, pomieszaliśmy karty przychodów i rozchodów i rzucaliśmy się sobie do gardeł. Ja już nawet nie wiem jak się nazywam.
- To nic. Na pewno poznam swoją córkę.
Okazało się to trudniejsze niż Pablo sądził. Po przyjrzeniu się dzieciom nie mógł się zdecydować.
- To ma mój nos, to policzki, a to prawy pośladek. Nie rozróżnię ich. W takim razie biorę wszystkie. Ile płacę?
- Dwieście peso za sztukę.
Pablo przygarnął czterysta dzieci, niestety nie było wśród nich jego córki. Ukryła ją chytra i przebiegła przełożona przytułku i pragnęła wychować jak swoją własną.
Odcinek 2534871451
Pablo i Alina siedzieli przytuleni do siebie i mówili sobie czułe słówka.
- Źle się czuję – stwierdziła nagle Alina.
- Co ci jest? Dostałaś okresu? Masz grzybicę? Mi możesz o wszystkim powiedzieć.
- O rety! Teraz sobie przypominam. Dwa lata temu twoja kochanka Melinda zrobiła mi drinka. Musiała dodać trucizny. Widziałam to w jej oczach.
- To bardzo możliwe. Pójdę wyprowadzić psa na spacer.
- Zapomniałam ci wspomnieć, że Azor zdechł miesiąc temu.
- Jeszcze wczoraj się z nim bawiłem. To dlatego nie chciał aportować. Myślałem, że śmierdzi, bo dawno go nie kąpaliśmy.
- Musimy go zakopać w ogródku sąsiadów. Idź sam, nie czuję się najlepiej.
- Zadzwonię po lekarza.
- Nie trzeba.
- Naprawdę? W takim razie odwiedzę kumpla. Za chwilę zaczyna się mecz.
Pablo zostawił Alinę samą w domu. Wtedy zjawiła się Melinda i uprowadziła kobietę do domku nad jeziorem z mocnym postanowieniem pozbycia się rywalki. Sąsiedzi nie słyszeli głośnych krzyków i odgłosów walki, ponieważ akurat wtedy oglądali turniej szachowy. Gdy Pablo wrócił zastał puste mieszkanie. Nawet telewizor ktoś ukradł. Na podłodze leżała kartka napisana przez Melindę. Pablo odczytał na głos: „Nigdy nie dowiesz się, kto porwał twoją ukochaną.”
Pod spodem był podpis Melindy. Pablo od razu domyślił się, dokąd kochanka zabrała Alinę, ponieważ w domku nad jeziorem niejednokrotnie organizowali orgie. Udał się tam w pośpiechu. Po przybyciu na miejsce odkrył, że jego ukochana jest związana i zakneblowana. Obok niej stała Melinda ze zbrodniczym spojrzeniem.
- Zostaw moją ukochaną! – krzyknął Pablo.
- Będziesz ze mną albo z żadną.
- Jest tylu innych facetów na świecie.
- Ich też zabiję, jeśli z którymś się zwiążesz.
- Myślałem o tobie. Mogłabyś zakochać się w kimś innym i jego życie zamienić w piekło.
- Tylko ciebie kocham.
- A ten gość z budki z kebabami?
- O nim zapomniałam. To nic, później zajmę się jego kobietami. Najpierw skończę z tobą.
- Nie rób tego. Wezwałem policyjnego negocjatora.
- No dobrze, zawołaj go.
- To najlepszy specjalista w kraju. Na pewno wymyśli jakieś rozwiązanie.
Wszedł policyjny negocjator i zastrzelił Melindę.
- I po kłopocie – powiedział.
- Miał pan ją przekonać do wypuszczenia mojej ukochanej.
- I przekonałem.
Alina padła w objęcia Pabla. Teraz mogli wieść szczęśliwe życie nie niepokojeni przez nikogo, oprócz teściowej.
W ogniu namiętności pożądających miłości [P]
3Bardzo mi się ten tekst spodobał! Rozbawił mnie i był miłym relaksem po ciężkim dniu.
Także dziękuję ! :-)
Czytało się szybko i byłam ciekawa co dalej nakombinujesz w scenariuszu. Według mnie uchwyciłeś wszystkie ważne elementy "tasiemca" serialowego. I jak dla mnie zrobiłeś to w sposób zabawny, ale nie przesadzony.
Pozdrawiam!

Czytało się szybko i byłam ciekawa co dalej nakombinujesz w scenariuszu. Według mnie uchwyciłeś wszystkie ważne elementy "tasiemca" serialowego. I jak dla mnie zrobiłeś to w sposób zabawny, ale nie przesadzony.
Pozdrawiam!
