**********************************************************************************************
To tak w ramach eksperymentu (można czytać także w raku, inwersji). Następnym razem będzie krócej, bo widzę, że się straszliwie rozpisałem. Uff! Może coś złożonego z czterech... albo lepiej: trzech wyrazów!? Zabawa trwa!
Chłopie, zacznij ty żesz wreszcie pisać coś konkretnego, porzuć drabelki (bo szkoda czasu a i wychodzą ci przeważnie tak sobie) a już szczególnie porzuć takie zabawy taka jak powyżej...
Mnożą się Twymi ręcami teksty w miniaturkowni a nic z tego nie wynika, zamiast satysfakcji z przeczytania dobrej miniatury, względnie udzielenia pomocy w jakiejś mniej dobrej, mam poczucie chaosu i straty czasu.
Nie czytałem innych miniatur, ale to - jako zabawa w zeszycie, w gronie znajomych, jasne. Ale jako miniaturka, którą miałbym ocenić - nie. Jakbym przyszedł do knajpy, i na talerzyku przyniesiono mi ziarenko ryżu z kapką sosu chirurgicznie umieszczoną (przy pomocy kroplomierza) na samym środeczku ziareneczka. Trudno nawet powiedzieć, czy jest co oceniać, bo jeżeli ma być, że matka cieszy się ze śmierci ojca, oraz że i na pogrzebie, i na weselu są kwiatki (odkrywcze), to równie dobrze można było napisać: Ojcu się zmarło. Matka uchachana. Wódka w kieliszkach. Albo: Ojciec wącha kwiatki od spodu. Matka od góry. Ona się cieszy, go żrą robale. I tak dalej. W minutę trzydzieści podobnych natłukę, i nie ma w tym ani nic odkrywczego, ani też nic specjalnie twórczego.
No już dobrze, dobrze, mam wakacyjnego lenia. A zainspirowałem się oczywiście tym: "sprzedam: buciki dziecięce nigdy nie noszone". Dzięki w każdym razie za komentarze, które - pierwszy raz mi się zdarzyło - są dłuższe od króciaka, ha.