
Jestem absolwentką dziennikarstwa na Uniwersytecie Śląskim. Pisanie to coś, z czym miałam do czynienia od najmłodszych lat i przez większość swojego życia (nie powiem, że przez całe, bo jednak z brzucha matki z piórem i brulionem w rączkach nie wyszłam, a przynajmniej ona nic o tym nie wie).
Pisuję i lirykę, i beletrystykę, nie gardzę formami użytkowymi, a za dobry reportaż dałabym się posiekać. Chyba jedynie z dramatem jest mi nie po drodze (trauma z czasów liceum, kiedy polonistka dręczyła nas dogłębną, ciągnącą się dwa miesiąca analizą „Szewców” i trzykrotnie puściła nam ekranizację „Wesela”). Ostatecznie zawsze wracam do prozy, mojego ulubionego rodzaju literackiego.
Ponieważ mam (nie)szczęście pracować z ludźmi, a ludzie to generalnie – wiadomo – w połowie przypadków kompletni idioci, a w drugiej połowie idioci, którzy dobrze się maskują, na co dzień spotykam się z osobnikami o rozmaitych charakterach, poglądach i różnej wrażliwości. Pozwala mi to rozwijać empatię i pojmować (albo starać się pojmować) różne punkty widzenia… i stanowi nieskończone źródło inspiracji.
Od czasu do czasu biorę udział w konkursach literackich i również od czasu do czasu zdarza mi się coś wygrać. Poza pisaniem? Trochę tego jest. Jako typowa baba uwielbiam zakupy i prace domowe. Nic mnie tak nie uspokaja jak zmywanie naczyń. (Ale prasowania nie znoszę.) Kocham gotować, w kuchni mogę spędzić cały dzień obierając, siekając, duszą, smażąc, doprawiając… Mimo że na co dzień jestem leniwą bułą, która ze sportem ma tyle wspólnego co słoń z baletem, w letnich miesiącach ciągnie mnie na spacery po parku, wycieczki rowerowe po lasach czy na basen.
Wciąż próbuję nowych rzeczy. Czasem robię origami, czasem rysuję, plotę mulinowe bransoletki, wyszywam, produkuję domowe kosmetyki i biżuterię DIY. Pasjami rozwiązuję krzyżówki i sudoku, chłonę kanały popularnonaukowe na YT (Radosław Kotarski, moje bożyszcze

Mój krąg zainteresowań poszerza się, kiedy robię research do jakiegoś tekstu: wówczas z podobną żarliwością pochłaniam informacje o rodzajach broni palnej, diagnostyce stwardnienia rozsianego, biografii polskich poetów dwudziestolecia międzywojennego, prawie pracy w Estonii, procedurach adopcyjnych dzieci w wieku przedszkolnym, zabobonach w średniowiecznej Europie, najlepszych przepisach na drinki… Przejrzenie przez postronną osobę mojej historii w komputerze mogłoby skończyć się wezwaniem policji po natrafieniu na zapytania o metody domowej produkcji narkotyków, najdziwniejsze dewiacje seksualne, sposoby na efektywne samobójstwo (lub skuteczne morderstwo), okaleczenia i modyfikacje ciała, znęcanie się nad zwierzętami, choroby psychiczny, rytuały w sektach, filmiki z porodów… Nie ma to jak szeroka tematyka podejmowania w opowiadaniach

Generalnie moje życie nie jest zbyt pasjonujące, a ja nie powinnam tego pisać, bo z marketingowego punktu widzenia takie wyznanie się nie sprzeda, ale ta biografia jest na tyle rozwlekła, że mogę mieć nadzieję, iż nikt do tego momentu nie dotrze. Jestem mistrzynią lania wody – nie bez powodu na maturze z polskiego przy wypracowaniu zabrakło mi miejsca w czystopisie (sic!).
Dołożę wszelkich starań, żeby moja skromna osoba wniosła w to forum coś więcej niż kolejny powód frustracji dla administratorów i użytkowników
