[W]Niemuzykalni pochłaniacze bułek ze Slough, zagubieni w piernikowym świecie

1
Matka – Murzynka opycha się bułami. Brytyjskie, poprawne politycznie wiatry są jej przychylne: jesienne słoneczko przyjemnie grzeje i nawet afrykański deszcz na łeb nie leje. Jej maluszki, tłoczące się gromadnie wkoło niej – wykapana matka, krew z krwi, kość z kości, pulchna pupka z pulchnej pupki – również ochoczo wcinają. Rzekłbyś: multikulti w wydaniu tak czystym, jak to sobie tylko można wyobrazić, i nieskazitelnie szlachetnym niczym diament karbonado. Choć może już za chwilę będzie to monokulti (w Anglii... na pewno). To najmłodsze, jeszcze w dziecięcym wózeczku, zauważa kącikiem oczka grajka ulicznego. I zaczyna się nim interesować na swój dziecięcy, naiwniutki sposobik. Spogląda mianowicie – a to: na buskera, a to znów – na bułę, na buskera, i znów – na bułkę. Bułka w końcu zwycięża w nierównej walce o pospolitą uwagę z wcale niepospolitą, przecudną, a nade wszystko boską muzyką. Ale grajek nie zdradza swego rozgoryczenia – robi swoje z pasją: gra tak, jakby sam chciał się za chwilę stać muzyką, tak, jakby umierał każdorazowo z każdą nutą, a rodził się wraz z kolejną. Ostatnimi czasy angielska królowa – ta starszawa brzydula z banknotów i monet – zdaje się doń uśmiechać bardziej z rzadka (niźli z gęsta). Kiedyś było inaczej, ale – wiadomo – po tłustych muszą zawsze nastać lata chude. Dziś bułkożercy – i ich jeszcze bardziej bułkożerne dzieci – nieskorzy są do dzielenia się z nim... ani z nią, ani w ogóle z nikim. To bułka – a wraz z nią także: mlaskanie, przełykanie, cmoktanie, sapanie, wąchanie oraz różne oblicza ślinotoku – rozbrzmiewa w ich martwych, lodowatych, litosferycznych duszach. Swe moniaki zapewne przeznaczą na kolejne i jeszcze raz kolejne bułki. Nie żyjemy przecież po to, ażeby jeść, jemy po to, aby żyć, a żyć – to znaczy: wpieprzać kajzerki, rogale, weki, bagietki, grahamki, jagodzianki, drożdżówki oraz oczywiście wspomniane bułki... O, tak, bułki – coraz więcej bułek. A zatem: smacznego!

Added in 5 minutes 57 seconds:
Ahoj, witam po dłuższej przerwie! :)

Witam i proszę o zajęcie się powyższym tekstem.

Z pozdrowieniami,
Maćko Ż.

P.S. Dzięki za zaproszenie do Pszczyny. Żałuję, że nie mogłem skorzystać. Może to ja powinienem zaprosić Was w góry i oprowadzić po najpiękniejszych zakamarkach (tak, dokładnie: zakamarkach) Żywiecczyzny i Beskidu Śląskiego?
Gratuluje zwycięzcom, co czynię szczerze im zazdroszcząc!

Added in 1 minute 3 seconds:
Gratuluję!

Niemuzykalni pochłaniacze bułek ze Slough, zagubieni w piernikowym świecie

3
Nie, tekst nie jest niepoprawny. Jest infantylny, zieje prostym, prymitywnym hejtem. Sama daleka jestem od demonizowania rasizmu i wyrzucania z pracy za wypowiedzenie tego strasznego słowa na N, ale Ty chyba chcesz zrobić właśnie to, co robią Social Justice Warriors, tylko w drugą stronę. Napisałeś kiepski, prostacki tekst i wyskakujesz od razu z kartą "jak się nie podoba, to jesteście lewakami". A takiego. Napisz dobry, złożony, dojrzały tekst fajnie i wnikliwie ukazujący temat, to pogadamy o poglądach. Teraz to jest po prostu kiepski tekst i tyle.

Niemuzykalni pochłaniacze bułek ze Slough, zagubieni w piernikowym świecie

4
maciekzolnowski pisze: Matka – Murzynka
To jest napisane źle. Albo dywiz (matka-murzynka) albo, nie wiem, czarnoskóra matka? Murzyńska matka?
Pierwsze zdanie w obecnej formie wygląda jak definicja ze słownika.
maciekzolnowski pisze: jesienne słoneczko przyjemnie grzeje i nawet afrykański deszcz na łeb nie leje.
Rymy wewnątrz prozy to niebezpieczna rzecz. W 99% przypadków są przypadkowe lub/i zbędne.


Nie bardzo jest tutaj co weryfikować. Nie mam bladego pojęcia po co i dla kogo powstał ten tekst. Niczego nowego nie wnosi, żadnej szczególnej wartości, ot, takie pisanie dla pisania. Musisz się bardziej postarać.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

Niemuzykalni pochłaniacze bułek ze Slough, zagubieni w piernikowym świecie

5
maciekzolnowski pisze: Matka – Murzynka opycha się bułami.
maciekzolnowski pisze: Jej maluszki, tłoczące się gromadnie wkoło niej – wykapana matka, krew z krwi, kość z kości, pulchna pupka z pulchnej pupki – również ochoczo wcinają. Rzekłbyś: multikulti w wydaniu tak czystym,
Kobieta o czarnej skórze je bułki i to samo robią jej czarnoskóre dzieci. Wyznacznikiem multikulti jest jedzenie bułek przez osoby o ciemnej skórze?
maciekzolnowski pisze: To najmłodsze, jeszcze w dziecięcym wózeczku, zauważa kącikiem oczka grajka ulicznego. I zaczyna się nim interesować na swój dziecięcy, naiwniutki sposobik. Spogląda mianowicie – a to: na buskera, a to znów – na bułę, na buskera, i znów – na bułkę. Bułka w końcu zwycięża w nierównej walce o pospolitą uwagę
Chyba nieco za dużo zdrobnień. Poza tym, reakcja dzieciaka w wózku raczej adekwatna do wieku, możliwości skupienia uwagi na bodźcu, więc nie do końca rozumiem, dlaczego dorosły miałby się poczuć rozgoryczony brakiem uwagi. Buła była bliżej, namacalna i pewnie pachniała, więc raczej nie mogło być inaczej. U każdego dziecka, o dowolnym kolorze skóry, chyba że nieziemsko muzykalnego. Myślę, że nawet Janko Muzykant miałby kłopot.
maciekzolnowski pisze: jakby sam chciał się za chwilę stać muzyką, tak, jakby umierał każdorazowo z każdą nutą, a rodził się wraz z kolejną.
Tu moim zdaniem pojechałeś, pompatycznie brzmi. I czy na pewno potrzebne "każdorazowo"?
Kupiłabym w tej miniaturze motyw "bułki kontra nuty" i pewnie by mi zagrał, gdyby nie ta czarna matka oraz jej dzieci. Nie widzę tu zasadności przywoływania koloru, bowiem matki o białej skórze i ich dzieci również jadają bułki w miejscach publicznych, nie zawsze cicho i elegancko. Szczególnie dzieci. Z zainteresowaniem artystyczną działalnością różnie bywa, z wyrywaniem się do dzielenia czymkolwiek, szczególnie kasą, też, więc mam chęć naiwnie zapytać, dlaczego właśnie czarnoskórą matkę za te bułki i lodowatą duszę łajesz?

[W]Niemuzykalni pochłaniacze bułek ze Slough, zagubieni w piernikowym świecie

6
Maciek ja tylko żartowałem
Gdy tobie z sobą iść kazałem


maciekzolnowski, tekst jest niezły, oczywiście do przerobienia, ale ma dobry kręgosłup. Murzyni pałaszujący białe* buły do muzyki - ogień:)))

Do kasacji zdrobnienia, bo aż drażnią.

Podoba mi się jak opisujesz muzykę. To fajne jest. W końcu kompozycja klasyczna i skrzypki we Wrocku to nie didgeridoo w piwnicy po holenderskim materiale:)

I jeszcze jedno - nie spamuj pod prezentowanym tekstem. Tuwrzuć i miniaturownia to Sparta - liczy się tylko tekst. Nikogo nie obchodzą ahoje witamy dzięki pozdrawiam tylkobłagam...

Tekst ma zagadać - nie autor i to jeszcze o dupiemaryni.

S.

[W]Niemuzykalni pochłaniacze bułek ze Slough, zagubieni w piernikowym świecie

7
Dzięki serdeczne za rzeczowe i szczere, a nade wszystko wielce dla mnie przydatne opinie. Zwłaszcza Tobie, Bracie, jestem wdzięczny. :)
Pragnę się wytłumaczyć pokrótce: Osoba Murzynki (matki) jest tutaj całkowicie przypadkowa. Byłem świadkiem powyższej scenki rodzajowej i coś mnie tknęło, by o tym napisać (i to - bez ingerowania w realia życia). Opisałem to, co ujrzałem bez upiększania, koloryzowania. Być może niepotrzebnie dopisałem dwa, trzy zdania, demonizujące multikulti. A czy wyznacznikiem tego fenomenu jest jedzenie białych bułek "białych ludzi" (w mieście, które do niedawna jeszcze było zdominowane przez "białych") przez osoby o odmiennym kolorze skóry? Tak, myślę, że ikoniczność jest tutaj jak najbardziej zrozumiała i czytelna. Do maluszka w wózeczku też - że tak się wyrażę - nic nie mam. Ale nie od dziś wiadomo, że "kinderstuby" naucza nas nasz rodzinny dom, tj. przede wszystkim matka (wszystko jedno, czy jest ta matka "biała", czy też czarna) i ojciec.
A przekaz tekstu zapisany jest na jego końcu i brzmi tak: "nie żyjemy po to, aby jeść; jemy po to, ażeby (móc) żyć".
Mimo wszystko przepraszam, jeśli moje słowa kogoś uraziły, a nawet - tylko i wyłącznie - delikatnie połaskotały po uszkach (białych lub bladych, albo - inaczej - nie opalonych). ;)

Added in 1 minute 27 seconds:
nieopalonych

[W]Niemuzykalni pochłaniacze bułek ze Slough, zagubieni w piernikowym świecie

8
maciekzolnowski pisze: Brytyjskie, poprawne politycznie wiatry są jej przychylne: jesienne słoneczko przyjemnie grzeje i nawet afrykański deszcz na łeb nie leje. Jej maluszki, tłoczące się gromadnie wkoło niej – wykapana matka, krew z krwi, kość z kości, pulchna pupka z pulchnej pupki – również ochoczo wcinają. Rzekłbyś: multikulti w wydaniu tak czystym, jak to sobie tylko można wyobrazić, i nieskazitelnie szlachetnym niczym diament karbonado. Choć może już za chwilę będzie to monokulti (w Anglii... na pewno).
maciekzolnowski pisze: Opisałem to, co ujrzałem bez upiększania, koloryzowania.
maciekzolnowski pisze: Do maluszka w wózeczku też - że tak się wyrażę - nic nie mam.
maciekzolnowski pisze: Dziś bułkożercy – i ich jeszcze bardziej bułkożerne dzieci – nieskorzy są do dzielenia się z nim... ani z nią, ani w ogóle z nikim. To bułka – a wraz z nią także: mlaskanie, przełykanie, cmoktanie, sapanie, wąchanie oraz różne oblicza ślinotoku – rozbrzmiewa w ich martwych, lodowatych, litosferycznych duszach. Swe moniaki zapewne przeznaczą na kolejne i jeszcze raz kolejne bułki. Nie żyjemy przecież po to, ażeby jeść, jemy po to, aby żyć, a żyć – to znaczy: wpieprzać
Obrazek

Added in 2 hours 12 minutes 51 seconds:
EDIT: i zanim będzie, że płatek śniegu się dał striggerować: nie, nie chodzi o to, jaką ideologię wcisnąłeś w tę miniaturę. Chodzi o to, że w ogóle wcisnąłeś jakąkolwiek ideologię. To jest poziom artykułu z politycznie zaangażowanej gazety, nie żadna literatura.

[W]Niemuzykalni pochłaniacze bułek ze Slough, zagubieni w piernikowym świecie

9
Tekst – jak się okazuje – ma drugie dno, a mianowicie myśl, którą by można było sformułować w ten sposób: Imigranci, którzy nie są rodowitymi europejczykami prędzej zaakceptują nasze bułki, jako pokarm, od naszych – dajmy na to – klasyków wiedeńskich; szybciej przyjmują dobra materialne (telefony, samochody, zachodnie ciuchy), wolniej natomiast (a może i wcale) – te pozostałe dobra, dobra duchowe.

Poza tym: no, pełna zgoda, Margot: "to jest poziom artykułu z politycznie zaangażowanej gazety". Tak jest, ale przynajmniej starałem się Was sprowokować, zdobyć słuchaczy, zawalczyć o Wasze lajki i... jakby to powiedzieć... niepolubienia.

[W]Niemuzykalni pochłaniacze bułek ze Slough, zagubieni w piernikowym świecie

10
maciekzolnowski pisze: Tekst – jak się okazuje – ma drugie dno, a mianowicie myśl, którą by można było sformułować w ten sposób: Imigranci, którzy nie są rodowitymi europejczykami prędzej zaakceptują nasze bułki, jako pokarm, od naszych – dajmy na to – klasyków wiedeńskich; szybciej przyjmują dobra materialne (telefony, samochody, zachodnie ciuchy), wolniej natomiast (a może i wcale) – te pozostałe dobra, dobra duchowe.
Taki migrant, niech będzie, z Senegalu, wychowany w domu tamtejszej klasy średniej, czyli obyty z kulturą na jakimś poziomie - będzie po przyjeździe do naszej bogatej Europy łaknął, nawet jeśli trafił tu biedny i nieobuty, nie tylko strawy i dóbr podstawowych ale i dóbr duchowych. Imigrant oderwany od pola, stada czy łodzi rybackiej takich dóbr nie łaknie bo ich nie zna.
Człowiek zaspokaja najpierw swoje podstawowe potrzeby. Gdy zawsze ich brakuje, myśl nie sięga po rzeczy wyższe, bo energia zaangażowana jest w przeżycie. By móc łaknąć czegoś więcej, podstawowe potrzeby musza być zaspokojone, niezbędne jest jakieś wykształcenie, dobrobyt na jakimś sensownym poziomie.
Idea, która wyraziłeś, Maćku, jest albo rasistowska, albo bezmyślna. To nie bycie rodowitym Europejczykiem zapewnia poziom kultury a status majątkowy. Rzucanie się na majątek to efekt biedy a nie kwestia pochodzenia.
Proponuję przejść się do jakiejś brytyjskiej filharmonii lub opery i obejrzeć publiczność. W tym kraju wielu migrantów zdążyło już zmienić status majątkowy. Czy na widowni będą sami biali, czy jednak migranci (dawniejsi) też się zdarzą?
Poddaję jeszcze jedną myśl. Czy imigranci z Polski do USA, tacy jak brat Pawlaka, rzucili się z miejsca na nowojorskie czy chicagowskie instytucje kultury, czy może najpierw do pracy, choćby najpodlejszej, by zapewnić sobie byt?
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

[W]Niemuzykalni pochłaniacze bułek ze Slough, zagubieni w piernikowym świecie

11
W każdym razie... temat na pewno do przemyśleń. Na wszystko potrzebny jest tak zwany czas. Przy dzisiejszym tempie zachodzących na świecie zmian nie może być mowy o wychowaniu i obywaniu się z czymkolwiek.
Tekst nie jest rasistowski. To, że ktoś nie rozumie muzyki klasyków wiedeńskich nie oznacza wcale, że jest niemuzykalny w ogóle. Być może jest po prostu obyty z inną, pozaeuropejską muzyką, z którą np. ja sam nie jestem osłuchany. Tytuł, co najwyżej, jest nieco... przewrotny.
Dzięki, Kruger! Jak zwykle dobrze jest zapoznać się z Twoim zdaniem. Pozdrawiam! :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”