Morning [spiritual]

1
Morning



Wschodzi słońce. Znów. Tak jak zawsze. Puka nieśmiało, najpierw w zawstydzone swą szarością zasłony, zmęczone oglądaniem mych snów - wciąż powracających koszmarów o nie spełnionych miłościach i chwilach raz na zawsze oddanych wieczności za bezcen, w której nie ma nas. Jestem ja, jesteś Ty, jest to samo słońce i te same zasłony - z dala od siebie, rozsunięte jak dwie chmury na niebie rozdarte przez uczucie, które podobno jest jak wiatr, którego nie widać ale który czuć, a czuć go dziś wyjątkowo mocno i możesz jedynie żałować, że jest zimny jak Golfsztorm płynący zawsze w tę samą stronę - ode mnie do Ciebie.

Słońce resztkami rześkiego uśmiechu rozerwało zasłony, a lodowaty wiatr uchylił rąbka tajemnicy i pozwolił ulecieć przez okno ostatnim skowronkom nadziei umierającej gdzieś w klatce pod łóżkiem, pośród kurzu, pająków, pogniecionych puszek po piwie i nieudanych listów napisanych miliony razy lecz nigdy nie wysłanych. Ona nie zaćwierka już w zachwycie nad kubkiem z napisem "Fight.Love.Hope", lecz zaświergocze z bólem na sercu o kawie w porcelanowym imbryczku pachnącej dzieciństwem, wypitej tak bezceremonialnie, bezdusznie jak beznamiętnie traciliśmy bezcenne dni na samotne spacery wśród tak samo niemych i podobnie samotnych drzew przeglądających się równie beznamiętnie w srebrnej tarczy księżyca.

Ciężki, przepity oddech przez szparę w drzwiach przecisnął się do łazienki, ze strachu przed śmiercią zjadł na śniadanie całą pastę do zębów przepijając wodą z toalety, lecz ani trochę nie uśmierzyło to zapachu gnijącego serca budzącego się ze strachem w uszach w całkiem obcym miejscu, samotne, przestraszone, z językiem zawiązanym w supeł. Ten sam pusty wzrok przelęknięty swą nieprzyzwoitością popatrzył na pustą klatkę, w której jeszcze wczoraj schował czerwoną karteczkę z napisem "NO WORDS, ONLY LOVE" i odgryzł język swoim marzeniom, supełek nie chciał przejść przez gardło, lecz kilka kropel Twoich łez załatwiło i ten problem, teraz już rzeczywiście nie było słów, ani Jej, ani nawet skowronka, który jakimś cudem odzyskał utracone wcześniej siły. Kawa wypiła się z wiarą na dziś, nadzieją na jutro i miłością na zawsze próbując odczytać z fusów całą przeszłość, której pamiętać nie chciała, lecz o której zapomnieć nie potrafiła jak kawa raz zalana zimną wodą. Nóż jak zawsze był zawiedziony. Zamiast podcinać gardła, zatapiać się w plecy musiał pokroić powietrze dla Boga, by mój pierwszy dzisiejszy oddech nie był ostatnim, ale wyśnionym i długo oczekiwanym. Woda obawiała się zagotować, by swoim świstem nie zabić ostatniego pocałunku przeciągającego się stąd w nieskończoność, pocałunku w policzek, który bardziej przypominał ostatni pocałunek matki, niż pierwszy kochanki.

Spałem obok jak zawsze, wymyślając nowe sny w poczekalni Raju...

2
ogólnie nie lubie opowiadań o miłości. Z reguły są nudne i oklepane....ale sie zdziwiłem 8)



Ale po kolei...


...którego nie widać ale który


przecinak przed "ale"


...pośród kurzu, pająków, pogniecionych puszek po piwie i nieudanych listów napisanych miliony razy lecz nigdy nie wysłanych


przecinak przed "lecz"


...że jest zimny jak Golfsztorm płynący zawsze w tę samą stronę - ode mnie do Ciebie.


dałbym przecinek przed "jak" - tak mi podpowiada intuicja, ale nie jestem pewien. Swoją drogą fajne porównanie.





Ogólnie czyta się średnio, ale to przez specyficzny początek i moją niechęć do prozy czysto miłosnej. Druga połówka jest już o wiele lepsza. Ciekawy styl. Zdania czasem bardzo rozbudowane, ale przejrzyste. Dobre zakończenie 8)
jestem, więc pisze...


Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.

3
Zacznę od stylu.

Był dobry, może nawet bliski bardzo dobremu. Zdania faktycznie, choć dość rozbudowane, były przejrzyste i nie gubiłem się w połowie każdego z nich... co często mi się zdarza XD

Jeśli zaś chodzi o realizowany temat, to muszę przyznać, że wpadłeś w pułapkę, w którą wpada wielu początkujących. Piszesz o rzeczach wzniosłych, jak miłość, sądząc, że dzięki temu mocniej zadziałasz na czytelnika. Tym czasem jest odwrotnie. Moim zdaniem mistrzem jest, ten kto pisząc o błahostkach zachwyca.

Oczywiście nie twierdzę, że taki był właśnie powód, dla którego wybrałeś miłość jako temat opowiadania. Chcę jedynie zwrócić uwagę, że jest to tak oklepany i mdły obszar, że ja osobiście nie odważyłbym się go tknąć. Rzecz jasna nie można go całkowicie pomijać, ale jako główny wątek jest dość nudny.



Opowiadanie czytało się rewelacyjnie, jednym tchem.



Podsumowując:

Styl super, pomysł taki sobie.



Pozdrawiam.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

4
Ho ho, zaczyna się ciekawie. Co do stylu - patrz posty powyżej. Nie wiem, jak to robisz, ale przez zdania złożone przechodzi się jak przez masło.



Ale, są błędy:


pozwolił ulecieć przez okno ostatnim skowronkom nadziei umierającej gdzieś w klatce pod łóżkiem


przecinek po "nadziei"


wypitej tak bezceremonialnie, bezdusznie jak beznamiętnie traciliśmy bezcenne dni


to samo, przed "jak"


podobnie samotnych drzew przeglądających się równie beznamiętnie w srebrnej tarczy księżyca.


jeszcze raz, po "drzew"


Hairoth pisze:
Cytat:

...że jest zimny jak Golfsztorm płynący zawsze w tę samą stronę - ode mnie do Ciebie.


dałbym przecinek przed "jak" - tak mi podpowiada intuicja, ale nie jestem pewien. Swoją drogą fajne porównanie.


Porównanie w istocie ciekawe, ALE jest tu błąd rzeczowy - Golfstr??m jest prądem ciepłym.



Pozdrawiam i czekam na więcej, bo czyta się naprawdę przyjemnie.
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

6
Ok, dobra, Zgodzę się z poprzednikami, że styl jest dobry. Jednak jak dla mnie tekst jest trochę zbyt suchy, zbyt pusty. Z jednej strony jest pełen emocji, z drugiej jednak nie widać w nim żadnego uczucia. Nie wiem czy taki był zamysł, ale mnie się to rzuca w oczy.

Lekko przesadziłeś z tymi metaforami. Z początku czyta się je z zachwytem, lecz później zaczynają drażnić. To jest chyba jeden z błędów popełnianych przez młodych twórców. Sam tak nawet robiłem kiedyś. Dawno.



Ogólnie styl nawet, nawet, można powiedzieć, że dobry. Pomysł jak wspomniał Foo, słabszy. Spróbuj może z innym repertuarem, czymś z dialogami, bardziej rozbudowaną fabułą. Jestem ciekaw jak sobie poradzisz.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”