Fale

1
Paroksyzmy bólu rozlewały się po ciele i umyśle falami, jak morze wdzierające się natrętnie w głąb lądu. Zawłaszczały coraz dalsze kąciki świadomości, przynosiły odrętwienie, tłumiły odbiór innych bodźców. Nieważne było w tej chwili ostre światło. Nieważny był mdły smak powietrza. Pulsujące eksplozje otępiały umysł, który wyłączał się na otaczającą rzeczywistość i projektował wizję sielankowej łąki o poranku. Złociste, nierealne promienie drgały za każdym razem, gdy ciałem wstrząsał dreszcz. Ono zaś w obawie przed eskalacją boleści, zamarło w bezruchu. Nie walczyło, przyzwyczajało się.

Cisza. Pozostało tylko wspomnienie. Napięte ciało w każdej chwili gotowe było przyjąć kolejną, niespodziewaną dawkę. Po chwili słychać głos:

– To już wszystko. Może pan zejść z fotela. Proszę nie pić i nie jeść przez dwie godziny.
Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.


W. Szymborska

Fale

3
To nie tak, że coś tam jest jakoś ewidentnie źle (albo nie mam dnia i nie dostrzegam). Ale jest silne wrażenie przegadania, rozmymłania.
Wydawałoby się, dobry pomysł na miniaka. Schemat prawidłowy, budujesz, PannaLawenda, napięcie, wkręcasz czytelnika i buch, to tylko dentysta.
Wydaje mi się, że to jakoś mało odkrywcze jest, dość oczywiste. W miarę wyrobiony czytelnik w natłoku tych paroksyzmów i fal doszukuje się drugiego dna. Przygotowuje się na zmyłę. I nadchodzi kulminacja a zaskoczenie takie... mało zaskakujące.

Spróbuj może z jakimś miniakiem, który nie byłyby planowany jako dowcip, ale jako historia albo znacząca scena z historii.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

Fale

4
Dzięki Kruger, za rady!
To miał być taki żarcik w zasadzie, nic odkrywczego ;) Ale wskazówki przydadzą mi się z pewnością. Może spróbuję z jakąś nową miniaturą
Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.


W. Szymborska

Fale

5
W zasadzie, to zgadzam się z tym, co napisał Kruger, więc nie będę po nim powtarzać.

A tak by the way: od razu mi się włączyło: ''jaki cholera ból, mamy XXI wiek, mamy znieczulenie!''. Ja nie wiem, jak inni dentyści, ale ja osobiście bardziej chyba niż pacjent chcę, żeby był znieczulony i to porządnie, bo wtedy mogę pracować spokojnie, bez martwienia się, że go boli i bez strachu, że mi z bólu podskoczy. ;) Sorrki za mały off top, już uciekam. ;)
„Words create sentences; sentences create paragraphs; sometimes paragraphs quicken and begin to breathe.” – Stephen King

Fale

6
To nie jest złe, po prostu nic czytelnikowi nie robi.
Inna sprawa, że na Wery pojawiły się już setki miniaków skonstruowanych na patencie "myśl, kombinuj, twist, zabawne zaskoczenie, co? ".
Nuda, proszę Pani. I to nie zarzut do tekstu, a do używania narzędzi, które są już tak wytarte, że odbijają słońce i patrzeć na nie trudno.
Umiesz sporo, a na pewno wystarczająco dużo, żeby opowiedzieć ciekawą historię.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Fale

7
Opis (pulsujące fale, mdłe powietrze, złocistość) pasuje mi do migreny. Nie pasuje tylko nieważność ostrego światła - bo w migrenie światło też rani. Kiedy okazuje się, że to wizyta u dentysty, wszystko się unieważnia i nic do niczego nie pasuje.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Fale

8
Zasadniczo zgadzam się z przedmówcami, a do tego dodam jeszcze "eskalację boleści". Jedno słówko wylosowane z garnuszka "Raport przygotowany dla ONZ przez emisariuszy badających sytuację na Bałkanach" a drugie z garnuszka "paplanina babuszki Agafii sprzedającej przepis na maść na kurzajki i chromanie". Kontrast przedni, rozbawiło mnie to wyrażenie niepomiernie, a chyba jeszcze w tym momencie czytelnik nie miał się śmiać, bo przecież tu mamy poważny wstęp i opis straszliwych mąk. Śmieszek miał być dopiero na koniec.

Fale

9
A ja nie kumam jednego. Jak w dzisiejszych czasach nie wziąć zastrzyku u dentysty na uśmierzenie bólu? Za duże cierpienia jak na stomatologa, nie kupuję tej miniatury. W kolejnych może będzie lepiej.

Pozdrawiam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron